19 mar 2023 | Skoki

Skoki. Dzień przełomu Pawła Wąska. Thurnbichler: szacunek, że po upadku

Trudno uwierzyć, ale niedzielny konkurs lotów w Vikersund był dopiero pierwszym w karierze Pawła Wąska. 24-latek zdobył w nim nawet punkty, a Thomas Thurnbichler podkreśla, że wszystko udało się ledwie kilka dni po niebezpiecznym upadku w Lillehammer. Polak ma tej zimy do rozliczenia jeszcze jedną kwestię: Planicę. Rok temu tamten olbrzym go pokonał.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

>> WARTO PRZECZYTAĆ: KOBIETOM "MACICE NIE WYPADNĄ", WIĘC CO DALEJ Z LOTAMI?

Mimo że bez Dawida Kubackiego, który z powodów osobistych wyjechał przedwcześnie z Norwegii, mimo że bez polskiego podium, ale za to z optymistyczną formą Kamila Stocha, uśmiechem Aleksandra Zniszczoła i przełomem Pawła Wąska – tak skończył się w Vikersund drugi w sezonie weekend lotów narciarskich. Z kilku powodów najbardziej cieszy postawa 24-latka z Ustronia. Choć trudno w to uwierzyć, w niedzielę dopiero pierwszy raz w życiu wziął udział w konkursie Pucharu Świata w lotach.

To tym bardziej zaskakujące, że Wąsek na mamucie zaczynał całą swoją międzynarodową przygodę z cyklem PŚ. Było to jeszcze u schyłku ery Stefana Horngachera. Po czterech podejściach do zawodów rozgrywanych w Wiśle i Zakopanem trener zabrał go na loty do Oberstdorfu na początku 2019 roku. Skutek: trzy razy przegrane kwalifikacje. Kilka tygodni później to samo spotkało Pawła w Vikersund, a do Planicy już nie pojechał. W następnych latach bywało różnie – część takich weekendów opuścił, gdzieniegdzie nie awansował, a pierwszym pełnoprawnym konkursem lotów z jego udziałem były MŚ 2022 w Norwegii. Zajął w nich 25. miejsce. Po nich minionej zimy kadra z Wąskiem w składzie udała się do Słowenii, ale po niebezpiecznej próbie, w której z trudem uniknął poważnego upadku, szkoleniowcy uznali, że powinien się wycofać. Teraz w styczniu Wąsek w ogóle nie pojechał na Kulm. – Nie jest gotowy – wyjaśnił Thomas Thurnbichler.

Skakali nielegalnie w Vikersund? Delegat FIS wyjaśnia: to się obroni

Czytaj też

Alexander Stoeckl wykonał taktyczny manewr w Vikersund. Na granicy przepisów FIS. (fot. Getty)

Skakali nielegalnie w Vikersund? Delegat FIS wyjaśnia: to się obroni

To nie tajemnica, że Wąsek walczy z traumą po paskudnym wypadku, jakiego ofiarą był jako junior na skoczni w Wiśle.

Thurnbichler o niej wie i jesienią w rozmowie z TVPSPORT.PL otwarcie przyznał, że rozumie swojego zawodnika. Kwestia strachu w tak ekstremalnym sporcie, jakim są skoki, to delikatny temat. Bo mamutów mniej lub bardziej boi się każdy. Dlatego tym bardziej należy doceniać Wąska za to, że w Vikersund pojawił się na starcie i przemógł swoje słabości. Sam awans do niedzielnego konkursu – jego pierwszy w PŚ w lotach w karierze – jest najlepszym stemplem, że było warto. A jeszcze większym, że tego dnia wywalczył punkty do klasyfikacji generalnej i to z nową życiówką: 216,5 metra.

– To wszystko miało miejsce ledwie kilka dni po jego upadku w Lillehammer, gdzie stracił równowagę w powietrzu nad bulą. Tym większy szacunek, że tak się pozbierał. To był w świetle tych okoliczności bardzo dobry występ – komplementował skoczka trener przed kamerą Eurosportu.

Na dwa tygodnie przed końcem sezonu może zastanawiać, co długofalowo będzie oznaczał dla Wąska ten przełom. Oby wiele, bo zima jak zwykle skończy się w Planicy, a tam profil skoczni jest bardziej ekstremalny niż tej norweskiej. Za progiem nabiera się od razu dużej wysokości, to na pewno nie pozostaje bez wpływu na psychikę zawodników. Szczególnie takich, którzy ledwie przed rokiem z tym olbrzymem nie dali sobie rady. Wąsek – jak można przypuszczać – za tydzień poleci z kadrą na PŚ do Lahti. Z decyzją o powołaniach na finał cyklu w Słowenii sztab zapewne poczeka do samego końca.

W niedzielę 2 kwietnia w Planicy wystartuje 30 najlepszych skoczków klasyfikacji PŚ. Wąsek ma nadal szanse, aby się w tym gronie znaleźć. Po Vikersund zajmuje w rankingu 32. lokatę.

Skakali nielegalnie w Vikersund? Delegat FIS wyjaśnia: to się obroni