Piłkarze reprezentacji Polski w Pradze rozpoczną eliminacje Euro 2024. Zdaniem czeskiego trenera Libora Pali, który przez lata pracował w Polsce, faworytem meczu Czechy – Polska są biało-czerwoni. – Przede wszystkim naszą siłą jest kolektyw. Można mieć dobry zespół bez wielkich nazwisk – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Czego Czesi obawiają się przed meczem z Polską?
Libor Pala (były trener m.in. Lecha Poznań i Wisły Płock): – Największe obawy są związane rzecz jasna z Robertem Lewandowskim. Może wasz as nie jest w ostatnim czasie w takiej formie do jakiej przyzwyczaił od dawna, ale jego klasa nie podlega dyskusji. Poza tym świetny sezon rozgrywa Piotr Zieliński, który od lat jest czołową postacią w Napoli. Poza tym ogólnie macie wielu piłkarzy na europejskim poziomie.
– Fakt, że mamy nowego trenera jest dla Czechów ułatwieniem czy wręcz przeciwnie?
– Wydaje mi się, że dla nas jest to wygodna sytuacja, ponieważ nie mieliście zbyt dużo czasu na to, żeby się zgrać i spokojnie popracować. Jesteśmy zadowoleni z takiego obrotu spraw.
– Kto uchodzi za faworyta piątkowego spotkania?
– Faworytem jest Polska, która na niedawnym mundialu potrafiła wyjść z grupy. U nas panuje taka narracja, że nic się nie stanie, jeżeli zajmiemy drugie miejsce w grupie. Naszym atutem jest jednak własne boisko i trybuny, które będą niosły naszych piłkarzy. Od dwóch tygodni wszystkie bilety zostały wyprzedane. Stadion będzie tętnił życiem.
– Brak Patrika Schicka będzie dla Czechów dużym problemem?
– To świetny napastnik, ale w ostatnim czasie często bywa kontuzjowany. Przyzwyczailiśmy się do życia bez niego. Godnym następcą Schicka jest Jan Kuchta ze Sparty Praga. Od początku roku prezentuje bardzo wysoką formę. Ponadto do pressingu jest lepszy od Schicka. Do tego jest równie bramkostrzelny jak gracz Bayeru Leverkusen.
📅🇨🇿 One year since Patrik Schick did this... 🤯#OTD | @ceskarepre_eng pic.twitter.com/mZQGTq6wYN
— UEFA EURO 2024 (@EURO2024) June 14, 2022
– Wciąż dużo mówi się o nim w Czechach?
– Obecnie już nie. Po jego coming oucie ta sprawa żyła w mediach przez dwa tygodnie. Teraz już nikt o tym nie rozmawia. I dobrze, że tak jest, bo to jest jego prywatna sprawa.
– Co pan uważa na temat jego decyzji związanej z coming outem?
– Jestem zdania, że jego wyznanie bardziej mu zaszkodziło niż pomogło, jeśli chodzi o sport. Mógł poczekać do zakończenia kariery i wtedy ogłosić coming out. Wciąż jest w dobrym wieku dla piłkarza, ale wydaje mi się, że Jankto nie wróci już na poziom, na którym niegdyś grał. Nie wróżę mu, że odbuduje swoją karierę.
– Jaka czeka go przyszłość?
– Po sezonie raczej odejdzie ze Sparty. Zapewne, gdyby nie jego wyznanie to znalazłby pracodawcę w Turcji, ale nie po tym jak przyznał, że jest homoseksualistą. Tam nikt go nie zabierze. Może trafi do Grecji, ale trudno sobie wyobrazić, gdzie będzie kontynuował karierę.
– Środowisko było zaskoczone jego wyznaniem?
– Niewątpliwie tak. Środowisko piłkarskie w Czechach było zszokowane, ale oczywiście każdy ma prawo robić ze swoim życiem to co uważa za stosowne. Klub wspiera Jankto i to jest na pewno pozytywne. Tak czy inaczej uważam, że piłkarsko Jankto więcej stracił niż zyskał. Kariera piłkarska trwa krótko, więc uważam, że te kilka lat mógł poczekać. Tak czy inaczej postąpił w sposób odważny, ale nie wiem, czy w rozważny.
– Kto wygra piątkowy mecz?
– Stawiam 2:1 dla nas. Wierzę, że kibice okażą się dwunastym zawodnikiem naszej drużyny.