28 mar 2023 | Piłka nożna / Reprezentacja

Reprezentacja Polski. Grzegorz Lato doradza Robertowi Lewandowskiemu. "Musi... więcej biegać"

Reprezentacja Polski wygrała z Albanią 1:0 w poniedziałkowym starciu eliminacji Euro 2024. Biało-czerwoni zaczęli od porażki z Czechami, a styl gry nie zachwycił także w drugim spotkaniu. Grzegorz Lato widzi jednak pewne powody do optymizmu. – Podoba mi się to, że w kadrze pojawia się coraz więcej młodych. Irytuje z kolei zastanawianie się, czy są już gotowi do gry – wyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL król strzelców mistrzostw świata 1974.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

CZYTAJ TEŻ: SANTOS PRZYZNAŁ SIĘ DO BŁĘDU. "DOPIERO POZNAJĘ TYCH PIŁKARZY"

Gorzkie słowa Szczęsnego. "Wykonaliśmy połowę planu minimum"

Czytaj też

Wojciech Szczęsny i Bartosz Salamon (fot. PAP).

Gorzkie słowa Szczęsnego. "Wykonaliśmy połowę planu minimum"

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Można powiedzieć, że dzięki zwycięstwu nad Albanią Polacy zmazali plamę po porażce z Czechami?

Grzegorz Lato: – Cieszy nie tylko wygrana, ale także remis Czechów z Mołdawią, bo dzięki temu tracimy do tych pierwszych tylko jeden punkt. Grunt, że mamy zwycięstwo, zawodnicy włożyli w to spotkanie serce. Mecz wyglądał inaczej niż w poprzedni w Pradze. Nasi kadrowicze wreszcie zaczęli walczyć.

– Kogo by pan wyróżnił?

– Bardzo podobał mi się Bartosz Salamon. Wyprowadzał piłkę ze spokojem, kiedy było trzeba, przerywał akcję. Zarówno on, jak i Jan Bednarek, robili to w odpowiednim momencie. Ich współpraca to duży plus tego meczu. Trzeba pochwalić także Przemysława Frankowskiego i Karola Świderskiego.

– Blisko zdobycia bramki był Robert Lewandowski. Kapitan kadry ostatnio nie strzela w Barcelonie, teraz nie trafił także w reprezentacji. Dlaczego?

– Powiedzmy sobie szczerze – rywale nie dali mu pograć. Zawsze miał przy sobie dwóch przeciwników. Lewandowski w drużynach klubowych przyzwyczaił się do większej liczby podań w pole karne. Niestety, ale wydaje mi się, że teraz musi po prostu więcej biegać, być bardziej ruchliwym, czasami cofnąć się po piłkę i spróbować coś zrobić, gdy jest przodem do bramki. Przykładem może być akcja, w której znakomicie ograł rywali i przerzucił piłkę nad bramkarzem. Szkoda, że Albańczyków uratował obrońca, bo to byłby bardzo ładny gol. Co do małej liczby zdobywanych bramek, to coś się ostatnio w nim zacięło. Takie sytuacje zdarzają się jednak w życiu napastnika.

– Co musimy poprawić w grze?

– Brakuje mi gry skrzydłami. Obiegów, dośrodkowań… To prosty, podstawowy sposób, w jaki można zaskoczyć rywala. Obrońcy nie zawsze zdążą, a bramkarz w takiej sytuacji nie wie, gdzie uderzy napastnik. Przecież w taki sposób drugiego gola strzelili nam Czesi. Po dograniu z boku świetną sytuację w końcówce mieli Albańczycy. U nas na razie to nie funkcjonuje.

– Nie uważa pan, że drużynie mógłby się jeszcze przydać Kamil Grosicki?

– Dajcie już spokój z Grosickimi i Krychowiakami… Kiedy Krychowiak był bez formy, to aż mi skóra cierpła, gdy był na boisku. To zawodnicy, którzy są już solidnie po "trzydziestce", nie można ciągle opierać na nich drużyny. Podoba mi się to, że w kadrze pojawia się coraz więcej młodych. Irytuje mnie ciągłe zastanawianie nad tym, czy ci chłopcy są już gotowi. Za kadencji Kazimierza Górskiego w kadrze też pojawiło się wielu młodych. Nikt nie pytał czy damy radę. Pojechaliśmy na mundial i przywieźliśmy medal. Trwają eliminacje, to dobry czas na to, by dać tym zawodnikom szansę wejścia do reprezentacji.

– Santos po spotkaniu sam przyznał, że jeszcze nie zna dobrze naszych piłkarzy. Jego zmiany jednak pomogły.

– Tak, decyzje personalne pomogły zespołowi. Powtórzę raz jeszcze, że pochwaliłbym go za wprowadzanie młodych. Selekcjonerowi trzeba dać jeszcze trochę czasu, to było pierwsze zgrupowanie. To samo dotyczy tych młodych zawodników. Nie od razu Kraków zbudowano.

– Mecz z Czechami okaże się wypadkiem przy pracy?

– Życzyłbym sobie tego. Mamy do nich punkt, który można odrobić. Dodatkowo jest jeszcze rewanż w Warszawie. W poniedziałek gra wyglądała już zdecydowanie lepiej. Zobaczymy, co się wydarzy dalej.

Gorzkie słowa Szczęsnego. "Wykonaliśmy połowę planu minimum"