Reprezentacja Polski U19 awansowała na mistrzostwa Europy! Kadra prowadzona przez Marcina Brosza w ostatnim meczu zremisowała z Serbią 2:2 (0:1), dzięki dwóm trafieniom w końcówce spotkania. – Teraz naszym celem jest wygranie mistrzostw Europy. Zobaczymy, na kogo trafimy i co się dalej będzie działo. Ale polecimy do Malty z nastawieniem na zwycięstwo – zapowiada jeden z ważnych zawodników drużyny, Tomasz Pieńko.
Kadra Marcina Brosza może świętować. W ostatnim meczu turnieju eliminacyjnego mistrzostw Europy drużyna w ostatnich minutach wywalczyła remis z Serbią 2:2, choć jeszcze kwadrans przed końcem przegrywała dwoma trafieniami. Tym samym, zajęła pierwsze miejsce w grupie i awansowała na turniej, który zostanie rozegrany w lipcu na Malcie. Gola, który uslalił wynik, zdobył piłkarz Hellasu Verona, Wiktor Matyjewicz.
Jednym z najbardziej aktywnych zawodników spotkania był Tomasz Pieńko. Piłkarz trenujący na co dzień w Zagłębiu Lubin kilka razy indywidualnie próbował zaskoczyć rywali, jednak tym razem nie wpłynął na wynik spotkania. Strzelił jednak gola i w poprzednim spotkaniu, przeciwko Łotwie (3:0). W rozmowie z TVPSPORT.PL piłkarz opowiedział, jakie uczucia mu towarzyszyły w trakcie decydującego meczu oraz po wywalczeniu awansu.
Pieńko przyznaje, że w trakcie meczu całej drużynie towarzyszyła huśtawka nastrojów. Zawodnicy byli świadomi wyniku drugiego spotkania (walczący o awans Izrael zremisował z Łotwą 1:1). Nie czuli się jednak zrezygnowani, nawet gdy przegrywali 0:2. – Gdy przegrywaliśmy 0:2, byliśmy smutni. Graliśmy jedenastoma przeciwko dziesięciu, a jednak nic się nie układało po naszej myśli. Potem jednak wszystko zaczęło się układać. Z ławki dostawaliśmy informacje, jak przebiega drugi mecz. Strzeliliśmy najpierw jednego, potem drugiego gola. Co najważniejsze, udało nam się awansować – podkreśla 19-latek.
Choć Polacy stwarzali sytuacje bramkowe, na gole musieli poczekać do ostatniego kwadransa. Można także powiedzieć, że prowadzili trochę z własnej winy. Najpierw rywale wykorzystali rzut karny, a potem lukę w obronie, co okazało się ich ciężarem Polaków. – Staraliśmy się wykorzystać nasze sytuacje, ale niestety nam to nie wychodziło. Przeciwnicy wykorzystali rzut karny, po niepotrzebnym faulu. Chcieliśmy jak najszybciej to odrobić. Niestety w pierwszej połowie to się nie udało, ale w drugiej, już po stracie drugiego gola – zdołaliśmy wyrównać – dodaje Pieńko.
Nie pomagały także warunki atmosferyczne, choć oczywiście one dla obu drużyn były równe. Gdy piłkarze schodzili z boiska po pierwszej połowie śnieg dopiero zaczął pruszyć, natomiast po wyjściu na drugą połowę przywitała ich... śnieżyca, która opóźniła grę. – Śnieg trochę nas wyprowadził z równowagi. W przerwie była też mowa o tym, że co piętnaście minut boisko będzie odśnieżane, ale na szczęście po dziesięciu minutach przestało padać – zwraca uwagę Pieńko.
Mistrzostwa Europy zostaną rozegrane na Malcie od 3 do 16 lipca. Pieńko zapewnia, że drużyna poleci na śródziemnomorską wyspę nie tylko, żeby zdobyć doświadczenie, tylko chce zwyciężyć. – Teraz naszym celem jest wygranie mistrzostw Europy. Zobaczymy, na kogo trafimy i co się dalej będzie działo. Ale polecimy do Malty z nastawieniem na zwycięstwo – zapewnia reprezentant.
Nastawienie wynika z dobrej atmosfery w kadrze. Nasz rozmówca zapewnia, że drużyna pod wodzą Marcina Brosza jest zgrana i dobrze się dogaduje na boisku i poza nim. Ma to wpływ na aspiracje oraz chęć osiągania coraz lepszych rezultatów. – Atmosfera w naszej drużynie jest naprawdę dobra. Cieszę się, że stworzyliśmy taką drużynę. Myślę, że także dzięki temu awansowaliśmy na Euro. Pozostaje nam tylko pokazać na Malcie wszystko, co mamy najlepsze – twierdzi Pieńko.
Do mistrzostw pozostały jednak jeszcze ponad trzy miesiące. Wcześniej Pieńko chce pokazać się z dobrej strony w Ekstraklasie. W ostatnich czterech kolejkach grał w pierwszym składzie Zagłębia Lubin i chce utrzymać swoją pozycję. – Chciałbym pograć jak najwięcej w Ekstraklasie i przede wszystkim pomóc mojemu klubowi piąć się w górę tabeli. To była kwestia czasu, że radzimy sobie coraz lepiej. Najważniejsze, że mamy coraz lepsze wyniki – mówi nam 19-latek.