| Siatkówka / Reprezentacja

Reprezentacja Polski siatkarek. Aleksandra Szczygłowska: gra o IO przed własną publicznością to dodatkowy bodziec do pracy

Aleksandra Szczygłowska (fot. 400mm.pl/
Aleksandra Szczygłowska (fot. 400mm.pl/Paweł Piotrowski)

Aleksandra Szczygłowska to teraz ścisły top siatkarek na swojej pozycji. Jednak nie od początku jej kariera tak dobrze prosperowała. Droga od spadku, przez niepłacący klub i wątpliwości co do kariery, doprowadziła ją do jednego z najlepszych zespołów w kraju i reprezentacji Polski. W rozmowie dla TVPSPORT.PL libero kadry opowiedziała o talencie piłkarskim, wierze w siebie, stopniowym nabieraniu odwagi i latach, które zmieniły bieg kariery.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Rewelacja ligi wróci do kadry? "Liczę na telefon od trenera"

Czytaj też

W ataku Weronika Centka (fot. PAP)

Rewelacja ligi wróci do kadry? "Liczę na telefon od trenera"

Jan Pęczak, TVPSPORT.PL: – Jest jakaś siatkarka, która gra lepiej od ciebie w piłkę nożną?
Aleksandra Szczygłowska (libero Developresu Bella Dolina Rzeszów i reprezentacji Polski): – (śmiech) Kurczę... Wydaje mi się, że Gabi z VakifBanku. Mam opanowane pewne elementy, bo w dzieciństwie obyłam się z piłką. Mój tata początki swojego życia wiązał z piłką nożną. Bardzo chciał mnie tym zarazić. Mimo wszystko Brazylijki chyba bardziej mają to we krwi. 

– Czyli umiejętności nie wzięły się z przypadku. 
– To dzięki tacie. Od początku próbował zarazić mnie każdym sportem, właściwie nie tylko piłką nożną. Często brałam udział w różnych zawodach sportowych. Nie ukrywam, że na podwórku byłam jedną z niewielu dziewczyn rywalizujących z chłopakami. 

Liznęłaś trochę więcej piłki nożnej, niż tylko podstawy. "Dookoła świata" też umiesz, z tego co widziałem. 
– Chyba urodziłam się z pewną łatwością do przyswajania nowych rzeczy. Nie sprawia mi to większego problemu. Obycie z piłką od małego daje mi też dużo teraz. 

– Nigdy nie byłaś na meczu Olimpii Elbląg?
– Oczywiście, że byłam. Też dzięki temu, że mój młodszy brat gra w Olimpii. Wcześniej jeździłam też na mecze taty, gdy jeszcze grał. Chodziliśmy rodzinnie. Generalnie braliśmy udział w tym życiu sportowym Elbląga. 

– Dalej jesteś blisko piłki nożnej? 
– Każdym sportem się interesuję. Zazwyczaj w domu rodzinnym leciało TVP Sport albo jakieś inne kanały sportowe. Chyba chcąc nie chcąc się od tego uzależniłam. Teraz wracając do domu pierwsze co robię, to odpalam jakiś mecz w telewizji albo coś w tej tematyce. 

– W dzieciństwie więcej grałaś w piłkę nożną, niż w siatkówkę? 
– Ogólnie zaczęłam grać w siatkówkę, jak miałam chyba 10 lat. Wtedy zaczęłam poznawać bardziej dziewczyny z klubu, grać tam. Bardziej już wszystko szło wtedy w stronę siatkówki. A przed tym wychodziłam na podwórko i z tatą grałam w piłkę nożną. Ale pojawiały się też inne sporty. W szkole była koszykówka, lekkoatletyka, piłka ręczna. Właśnie tata chciał bardzo, żebym spróbowała z piłką ręczną, bo twierdził, że tam mam większe szanse na zdobycie czegoś więcej. Ja jednak się uparłam na siatkówkę. 

– To czemu w końcu na nią postawiłaś? 
– Szczerze mówiąc, nie wiem. Poszłam do szkoły, w której siatkówka była na pierwszym planie. Poznałam dużo dziewczyn, więc już zostałam. Nie byłam też na tyle odważną osobą, żeby nagle wejść w nowe towarzystwo. Mimo że miałam ku temu okazję. Byłam na treningu piłki ręcznej i trener od razu spytał, czy nie chcę pojechać z nimi na jakiś mecz. No ale ja nie wiem... może trochę na złość tacie, żeby postawić na swoim, zostałam przy siatkówce. Ale z drugiej strony też bardzo mi się to spodobało. Złapałam bakcyla. Ciągnęło mnie do tego, żeby zostać przy siatkówce. 

– Nikt ci w międzyczasie siatkówki nie odradzał? 
– Było kilka osób, które chciały mnie przekonać, a może nawet zmusić, do innego sportu. Choćby ze względu na mój wzrost. W całej rodzinie zresztą nie grzeszyliśmy nigdy wzrostem. Były obawy ze strony innych osób. Ale chcieli też, żebym po prostu się ruszała. Cieszyli się, że robię cokolwiek. Niektórzy jednak mówili mi, że w przyszłości może być ciężko. Jeżeli już ta siatkówka, to może właśnie libero, rozegranie... Wydaje mi się jednak, że każdy nie do końca wierzył, że może mi się udać. 

– Jesteśmy właściwie w tym samym wieku, jeszcze załapaliśmy się na głosy "ze sportu się nie wyżyje". 
– Też mnie to spotykało. Myślę, że świadomość ludzi na ten temat nie jest tak wysoka. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że można z tego wyżyć i że naprawdę nie są to złe pieniądze. Oczywiście, nie jest to zawód do końca życia. Jednak myślę, że można sobie fajnie ustawić życie robiąc to, co sprawia ci przyjemność. 

– Wydarzenia z życia raczej utwierdzały cię w tym, że wybrałaś dobrze? 
– Moje początki nie były łatwe. Nie byłam osobą, która chciała się gdzieś na siłę pchać. W głowie miałam zawsze coś takiego, że chcę pracą dojść do czegoś, bez pomocy z zewnątrz. Cały czas się tego trzymałam. Moja wiara mi pomogła dojść do miejsca, w którym jestem. Nie przyszło to jednak łatwo. 

Po młodzieżówce dostałam telefon z propozycją gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale miało się to wiązać ze zmianą pozycji, właśnie na libero. Wcześniej jednak czekałam i nie byłam pewna czy ktoś w ogóle się odezwie. Karierę juniorską kończyłam na przyjęciu, w międzyczasie było też rozegranie. Wszędzie mnie wciskali. Dlatego nie wiedziałam, jak potem się potoczą moje losy. Później odezwał się jednak do mnie trener Vettori i zaproponował przyjście do Torunia jako libero. To była w zasadzie jedyna opcja w tamtym momencie, dlatego się nie wahałam. Byłam podekscytowana tym, że ktokolwiek się odezwał. W pierwszym moim sezonie klub jednak spadł, co dla mnie też nie było łatwe. Mierzyłam się z tym, że musiałam zacząć żyć sama i przystosować się do profesjonalnego sportu. Później poszłam do Opola, też do trenera Nicoli. On postawił na mnie, zobaczył potencjał. Z czasem zaczęłam nabierać pewności siebie.

– W jakim stopniu przeszkadzał ci brak pewności siebie? 
– Jak patrzę na to z perspektywy czasu, to ta pewność siebie mogłaby mi pomóc. Wydaje mi się, że osoby przebojowe w jakimś stopniu mają łatwiej. W młodym wieku bardzo ważna jest w tej kwestii też rola rodziców. Ja jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom, że wychowali mnie na taką osobę, jaką jestem. Czuję teraz dużą satysfakcję, że mimo braku pomocy z zewnątrz, udało mi się trochę osiągnąć.  

– Pierwsze przykre historie w profesjonalnej siatkówce dotknęły cię chyba szybko. Mam na myśli Budowlanych Toruń i to, z jakimi problemami zmagał się klub. 
– Problemy finansowe klubu też mnie dotyczyły. Wtedy jednak bardziej się cieszyłam tym, że w ogóle mam okazję tam grać. Takie bardziej dziecięce podejście. Dlatego mnie to wtedy nie zniechęciło. Mam wrażenie, że te problemy jeszcze bardziej mnie umocniły. 

– Zejście do 1. ligi po debiucie w najwyższej klasie rozgrywkowej wiązało się ze strachem?
– Nie, bo ja tak naprawdę w Toruniu dopiero zapoznawałam się z tym poziomem. Byłam drugą libero, pomagałam Agacie Nowak, która gra teraz w Bielsku. Sama praca obok niej dużo mi dała. A później zejście do 1. ligi i możliwość grania tam było dobrą decyzją. To był krok w tył, żeby potem zrobić trochę większy naprzód. 

– Bałaś się, że nie wyjdziesz poza poziom niezłej libero? 
– Hm, myślę, że... Nie wiem, czy jestem niezłą libero. Na pewno takie obawy się pojawiały. Ogólnie w głowie sportowca są różne myśli. Dlatego też mógł być taki moment. Gdy byłam dzieciakiem, to moje marzenia mogły być nawet za bardzo wygórowane. A to pomagało mi wierzyć i pracować. 

– Kilka siatkarek mówiło mi, że wchodząc do profesjonalnej siatkówki dziwił je fakt, że wcale tak w pełni profesjonalna się ona nie okazuje. Pojawiały się u ciebie w międzyczasie wątpliwości co do twojej kariery? 
– Szczerze mówiąc byłam trochę zaskoczona, że takie rzeczy, jak choćby w Toruniu, się dzieją. I że nie jest to problem tylko jednego zespołu, ale większości. Skoro jest to liga profesjonalna, to nie powinno mieć miejsca. A przynajmniej tak mi się wydawało w tamtym momencie. Ale ja też wtedy nie zarabiałam nie wiadomo jakich pieniędzy, więc może nie zwracałam na to aż tak dużej uwagi. Dziewczyny mające większe kontrakty mogły na tym ucierpieć. Gdyby teraz, w tym miejscu, w którym jestem, taki problem by mnie dotknął, to nie zostawiłabym tego bez reakcji. To nasza praca. Gdy taka sytuacja ma miejsce, to znaczy, że coś jest nie tak. 

Rewelacja ligi wróci do kadry? "Liczę na telefon od trenera"

Czytaj też

W ataku Weronika Centka (fot. PAP)

Rewelacja ligi wróci do kadry? "Liczę na telefon od trenera"

Aleksandra Szczygłowska (fot. 400mm.pl/Paweł Piotrowski)
Aleksandra Szczygłowska (fot. 400mm.pl/Paweł Piotrowski)
Polki poznały rywalki. Ominie je konfrontacja z faworytkami

Czytaj też

Siatkarki reprezentacji Polski (fot. Getty)

Polki poznały rywalki. Ominie je konfrontacja z faworytkami

– Nigdy nie traciłaś wiary w siebie? 
– Wydaje mi się, że nie... No może w którymś momencie w Bielsku. Dużo osób myślało, że uda mi się w tamtym sezonie regularnie grać, a jednak zostałam posadzona na ławkę. Miałam bardzo ciężki okres, ale udało mi się z tego wyjść. Jakbym wtedy straciła wiarę w siebie, to chyba bym z tego nie wyszła. 

– Skąd to nagłe wypłynięcie na szerokie wody? Z miejsca wejście do pierwszego składu Developresu, powołanie do reprezentacji. 
– Wydaje mi się, że duża w tym zasługa trenera Stephane'a Antigi. Potrafił docenić mój potencjał i ciężką pracę. W Bielsku nie było też tak, że wykonywałam złą robotę, tylko po prostu tak się sprawy potoczyły. Pierwsza libero – Kinga Drabek – miała bardzo dobry sezon. Na tej pozycji zazwyczaj jest tak, że stawia się na jedną libero. Ja w tamtym momencie starałam się dalej "cisnąć", trenować i pokazywać. Grałam też w sparingach, a inni trenerzy to wszystko widzą mając dostęp do różnych analiz. Wykorzystywałam swoje szanse i trener Antiga to docenił. 

– Do Developresu nie przychodziłaś jeszcze jako zawodniczka z dużą renomą. W całym sezonie w Bielsku rozegrałaś łącznie 21 setów. Dlaczego wybrano ciebie?
– Też się nad tym zastanawiałam. Ale właśnie nie wiem... Mnie się wydaje, że każdy ma już swoją historię na tym świecie przypisaną. Mam wrażenie, że moja wiara i ciężka praca po prostu przynosi mi rezultaty. Do końca nie mam wyjaśnienia na całą tę sytuację. Doceniam szansę, którą dostałam. 

Bardzo dużo to zmieniło w mojej karierze. Teraz czuję się pewniej, także jako osoba, w życiu codziennym. Dalej wiążę przyszłość z siatkówką. Zobaczymy, gdzie uda się doprowadzić moją karierę. Biorę pod uwagę też to, że to nie będzie trwało wiecznie, więc chciałabym zapewnić sobie stabilne życie i doświadczyć pozytywnych emocji. Wiadomo, że te złe też będą, ale mam wrażenie, że więcej uczę się z tych negatywnych. Jestem na wszystko gotowa. 

– Rzeszów to najlepsze, co mogło ci się przytrafić po sezonie w Bielsku? 
– Wydaje mi się, że tak. Choć pierwszy sezon nie był łatwy. Wymagania i presja, którą się ma na sobie w tym zespole, są bardzo duże. I to też był dla mnie duży przeskok. I jak wcześniej mogło mi się wydawać, że już coś potrafię, tak tutaj znowu musiałam dużo się nauczyć. To mi też dużo dało i pokazało, że mogę jeszcze wiele z siebie wyciągnąć. Dlatego takie miejsce było najbardziej odpowiednie dla mnie. Oczywiście, mogłam pójść do jakiegoś zespołu ze środka tabeli, ale żałowałabym, gdybym nie wykorzystała tej okazji. 

– Nie utopiłaś się w tej głębokiej wodzie. 
– Sport nauczył mnie odwagi. Rodzice wpoili we mnie myślenie, że jeśli się nie spróbuje, to się nie dowie. Mam tak, że gdy wychodzę na boisku, to nic innego mnie nie interesuje. Zamieniam się wtedy w osobę bardziej odważną. Lubię wprowadzać wtedy element ryzyka. Przestałam odczuwać pewne kompleksy. A gdyby tak się nie stało, to nie byłoby mnie w miejscu, w którym jestem. 

– Z czasem nauczyłaś się pozbywania kompleksów? 
– Chyba tak. Ale za każdym razem, próbując jakiegoś sportu, dobrze się w nim czułam. Wychodząc na boisko chciałam po prostu mieć z tego "fun". Nie do końca zwracałam uwagę na takie kwestie, jak statystyki. Ogólnie do tej pory bardzo rzadko je sprawdzam. Interesowało mnie, żeby czerpać radość z gry. To mi pomagało odkrywać siebie. 

– Kto odegrał kluczową rolę w twoim rozwoju siatkarskim? 
– Hmm... Wrócę tutaj myślami do młodzieżówki – pani Ola Pietrulewicz, Andrzej Jewniewicz, Wojciech Samulewski. To jedni z trenerów, którzy mnie tym zarazili. Od każdego starałam się uczyć tyle, ile byłam w stanie. W Rzeszowie jednak nauczyłam się patrzeć szerzej i dojrzalej na to, kim się staję. Umiejętności, które tutaj nabywam, bardzo mi pomagają, dzięki czemu czuję się bogatsza i pewniejsza jako zawodniczka.

– W Developresie bardziej rozwinęłaś się pod względem sportowym czy mentalnym? 
– Chyba podobnie zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym. Wielokrotnie słyszałam, że trener Antiga nie jest łatwy do współpracy, bo bardzo dużo wymaga. Nie każdy potrafi dobrze zareagować na jego perfekcjonizm. I ja też na początku do końca nie potrafiłam. Nie rozumiałam wszystkich jego ruchów czy reakcji. I w tamtym momencie bardzo pomógł mi też psycholog sportowy. Gdyby nie jego pomoc, to wydaje mi się, że nadal byłoby mi trudno. A teraz jestem w stanie bardziej zrozumieć siebie i pewne zachowania innych. Jestem dzięki temu dojrzalszą osobą pod względem sportowym. 

– Jak ważna była dla ciebie pomoc psychologa? Jeśli chcesz o tym mówić. 
– Według mnie pomoc psychologa w sporcie powinna być na porządku dziennym. A nie do końca tak jeszcze jest. Sportowcy mierzą się z wieloma trudnościami i emocjami. Warto w jakiś sposób je przepracować. Mnie to zdecydowanie pomogło.

– Pierwsza myśl, gdy słyszysz reprezentacja Polski?
– Spełnienie marzeń. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że bardzo dużo się tam nauczyłam. Ten zeszły sezon reprezentacyjny był bardzo ciekawym doświadczeniem.  

– Kiedy marzenie stało się planem? 
– Chyba każdy, zaczynając przygodę w jakimś sporcie, myśli o grze dla kraju. Od małego miałam różne marzenia, a to było jednym z nich. Powoli sobie do tego dążyłam, ale nie sądziłam, że to może się już teraz wydarzyć. Fajnie, że tak się to potoczyło. 

– To nie czułaś w tamtym sezonie, że powołanie ci się należy? 
– Hm, miałyśmy dobry sezon w Rzeszowie, więc może po cichu liczyłam na to, że powołanie się pojawi, bo też słyszałam różne rzeczy od trenerów. Nie wiedziałam jednak, jak wszystko ma wyglądać. Wcześniej, z tego co słyszałam, różne wydarzenia w kadrze miały miejsce. Po wiadomości, że nastąpiły w niej pewne zmiany, pomyślałam, że może furtki się bardziej otworzyły dla niektórych osób. Wtedy bardziej mogłam brać pod uwagę ewentualne powołanie. Wolałam jednak zaczekać do końca, bo nigdy nie wiadomo, jak zdecyduje trener. 

– Ale słyszałaś wcześniej, że przed zmianami kadra była bardziej hermetyczna? 
– Poprzedni trener na pewno miał swoją wizję na drużynę. Ja też nie byłam zbyt głęboko w tym środowisku, po prostu dochodziły mnie takie słuchy. Nie chcę też mówić konkretniej, bo to jest to, co słyszałam, nie wiem, jak było naprawdę. 

– Wydaje ci się, że będziesz w kadrze w tym sezonie? 
– Ja jestem otwarta na propozycje kadrowe. Zobaczymy, jakie będą decyzje trenera.

Polki poznały rywalki. Ominie je konfrontacja z faworytkami

Czytaj też

Siatkarki reprezentacji Polski (fot. Getty)

Polki poznały rywalki. Ominie je konfrontacja z faworytkami

Siatkarki reprezentacji Polski, Aleksandra Szczygłowska pierwsza z lewej (fot. Getty)
Siatkarki reprezentacji Polski, Aleksandra Szczygłowska pierwsza z lewej (fot. Getty)
Polska gospodarzem kwalifikacji IO. Które miasto je zorganizuje?

Czytaj też

Reprezentacja Polski siatkarek (fot. PAP)

Polska gospodarzem kwalifikacji IO. Które miasto je zorganizuje?

– Drużynowo tamto lato dla naszej kadry było dobre. A dla ciebie indywidualnie? 
– Dla mnie... Nie powiem, że było łatwo, bo nie było. Moja rola była trochę inna, niż dziewczyn, które grały. Starałam się jak najwięcej wyciągać z pobytu tam i z obyciem się z siatkówką międzynarodową. Bardzo dużo mi to dało. Mogę ten czas na pewno zaliczyć na plus, ale nie ukrywam, że były też słabsze momenty, w których nie byłam pewna, czy powinnam tam być. Nie wiedziałam, czy psychicznie jestem na to gotowa. Patrząc jednak na to z obecnej perspektywy, to potrzebowałam tego. Umocniło mnie to.  

– Kiedy w tamtym sezonie bycie w kadrze przestało być dla nobilitacją i przyjemnością? 
– Tamten sezon kadrowy ogólnie był bardzo długi. Było bardzo dużo wyjazdów, mało czasu dla siebie i rodziny. Cały czas praca, praca, praca. W Szczyrku żyło się od treningu do treningu. Naturalnie przychodzą wtedy trudne momenty i trzeba mieć silną głowę, żeby to wytrzymać. A do tego nie miałam za bardzo okazji pokazać siebie i tego, co wypracowałam na treningach. Dlatego to nie było łatwe. Rozumiem perspektywę osób, które w sezonie nie grają, tylko pełnią bardziej funkcję pomocy dla drużyny. Ale jak sobie o tym myślę, to chyba takie sezony, jak w Bielsku, gdy grałam mało, dawały mi najwięcej. To ważne doświadczenie, żeby nabrać pokory. 

– Taka sama rola, jak w ostatnim sezonie reprezentacyjnym, teraz by cię zadowalała?
– Ogólnie bycie w kadrze na pewno mnie zadowala. A zobaczymy, jaka będzie w niej moja rola. Chciałabym po prostu, żeby ta drużyna w końcu na parkietach międzynarodowych była wyżej, niż do tej pory. I chciałabym mieć w tym swój czynny udział. Zależy to jednak od tego, jak będzie to widział trener. Teraz na pewno będzie mi też trochę łatwiej, bo z dziewczynami będę się bardziej znała. A czy będę grająca, czy nie, to decyzja trenera. Ja nie mam nic do gadania. 

– Jak bardzo odczuwa się brak wakacji? 
– Na pewno fajnie jest odpocząć, ale to też zależy od sportowca i tego, jakie ma cele w życiu. Na tę chwilę nie jestem osobą potrzebującą tyle odpoczynku. Mój wiek pozwala mi na wykorzystywanie możliwości gry w klubie i kadrze. To na pewno zaprocentuje. Ogólnie terminarz ligowy jest wymagający, dużo jest grania. 

– Ogólnie grania jest za dużo? W przypadku Tauron Ligi meczów jest mniej, niż u mężczyzn, ale dochodzi do tego puchar, a w waszym przypadku też Liga Mistrzyń. 
– No jest tego grania dużo. Ale to też nie moja rola, żeby o tym mówić. To nasza praca, warunki są, jakie są. Nie jest łatwo, nie ukrywam. Staramy się jednak tak bardzo na tym nie skupiać. 

– Budzi już dodatkowe emocje wizja gry o igrzyska olimpijskie przed własną publicznością? 
– Na pewno. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że wszystko tak potoczy się w naszej kadrze, jak miało to miejsce w zeszłym roku. Ludzie bardzo nas wspierali, był naprawdę fajny odbiór tej reprezentacji. Gra o igrzyska olimpijskie przed własną publicznością to dodatkowy bodziec do pracy. 

– Zdziwiło cię to zainteresowanie kadrą z zeszłego sezonu? 
– Może nie do końca zdziwiło. Po prostu pozytywne było to, że w końcu pojawiła się iskierka nadziei, że potrafimy wzbudzić zainteresowanie, jak panowie. Kadra mężczyzn od lat ma duże wsparcie, a nad nami – dziewczynami – cały czas była jakaś klątwa. Nie potrafiłyśmy zapewnić takich samych emocji, jak panowie. A tamte mistrzostwa świata pokazały, że też możemy i że kobieca siatkówka wcale nie jest gorsza. Musimy jednak jeszcze swoje udowodnić, aby zyskać pełen szacunek. Uważam, że idzie to w dobrym kierunku. 

– Dalej jest moda na kobiecą siatkówkę? 
– Jest coraz lepiej. W Rzeszowie naprawdę dużo osób przychodzi na mecze. Nie w każdym mieście tak jednak jest. Pod względem oglądalności i zainteresowania dalej jest lepiej u mężczyzn. Na pewno jednak u nas jest progres względem tego, jak jeszcze niedawno to wyglądało. 

– Byłaś w kontakcie z trenerem Stefano Lavarinim od czasu ostatniej przerwy reprezentacyjnej?
– Tylko jakieś życzenia urodzinowe i tego typu kwestie. Nic więcej na razie trener się nie odzywa. Myślę, że on też wie, że musi oddzielić reprezentację od swojego klubu. Bardziej skupia się na tym, co ma tam do zrobienia. Zobaczymy, czy będzie się jakoś niedługo odzywał, czy nie. Ja czekam z niecierpliwością. 

– Pamiętasz dzień swojego debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej? 
– Dzień debiutu? Chyba to był mecz z Krakowem. Ale pamiętam też jakieś jedno moje wejście w meczu z Chemikiem Police. Stałam w przyjęciu, a na zagrywce była Stefana Veljković – zawodniczka, której grę podziwiałam. Wtedy wróciły takie dziecięce emocje. Ekscytacja, że będę mogła przyjąć jej zagrywkę. 

– To był 15 października 2017. Prawie równo pięć lat później przypadł mecz z Serbią w ćwierćfinale mistrzostw świata. Jak określiłabyś ten okres? 
– Wzloty i upadki. Myślałam, że trochę inaczej się to potoczy, a musiałam w pewnym momencie zrobić krok w tył, żeby potem poczynić dwa w przód. Koniec końców myślę, że to było bardzo dobre posunięcie. Podoba mi się, jak potoczyła się moja kariera. Nie była może od razu wystrzałowa i nie wiadomo jak satysfakcjonująca, ale do tej pory jestem zadowolona z tego, jak się wszystko układa. Chciałabym, żeby z czasem to jeszcze lepiej wyglądało. Ten mecz z Serbią pokazał mi, że wszystko po coś się dzieje.  

– Co będzie za kolejne pięć lat?
– (śmiech) Och, trudno powiedzieć. Mam nadzieję, że coś fajnego. I że będę w trochę innym miejscu. Staram się żyć z dnia na dzień. Nie chcę stawiać sobie nie wiadomo jakich celów, bo może się wszystko inaczej potoczyć. Nie chcę czuć się wtedy zawiedziona. Będę działać jak do tej pory – ciężka praca i wiara w siebie. I powinno być dobrze. 

– A w jakim miejscu docelowo chciałabyś być? 
– Tak naprawdę nie wiem. Będę cały czas szukać tego miejsca. Chcę po kolei odhaczać sobie różnego rodzaju trofea. Mam świadomość tego, że na mojej pozycji będzie trudno wyjechać za granicę. To jest takie małe marzenie, ale nie wiadomo, czy w ogóle uda się je spełnić. Dlatego po cichutku sobie o tym myślę, ale bez żadnej presji. Nie wszystko jest w tej kwestii zależne ode mnie. Chciałabym jeszcze trochę osiągnąć. A poza siatkówką chcę założyć rodzinę, szczęśliwie sobie żyć i robić trochę inne rzeczy. 

– Siatkówka dalej cię "jara" w takim samym stopniu? 
– Myślę, że tak. Cały czas mam to w sobie. Gdybym nie miała, to byłoby ciężko i na pewno nie byłabym w miejscu, w którym jestem. 

Polska gospodarzem kwalifikacji IO. Które miasto je zorganizuje?

Czytaj też

Reprezentacja Polski siatkarek (fot. PAP)

Polska gospodarzem kwalifikacji IO. Które miasto je zorganizuje?

Siatkarki reprezentacji Polski (fot. FIVB)
Siatkarki reprezentacji Polski (fot. FIVB)
Zobacz też
W klubie nie dostawała szans, w kadrze jest "jedynką". "To budujące"
Magdalena Stysiak (fot. Getty)

W klubie nie dostawała szans, w kadrze jest "jedynką". "To budujące"

| Siatkówka / Reprezentacja 
Była pewnym punktem kadry, w ciszy walczyła z urazem. Wyjedzie do... USA
Magdalena Jurczyk walczyła z kontuzją (fot. Volleyball World)

Była pewnym punktem kadry, w ciszy walczyła z urazem. Wyjedzie do... USA

| Siatkówka / Reprezentacja 
Polki zagrają z Serbkami. Kiedy ich kolejny mecz w Lidze Narodów?
Reprezentacja Polski siatkarek (fot. Getty Images)

Polki zagrają z Serbkami. Kiedy ich kolejny mecz w Lidze Narodów?

| Siatkówka / Reprezentacja 
Polki z szóstym zwycięstwem. Sprawdź tabelę Ligi Narodów siatkarek
Tabela Ligi Narodów siatkarek 2025 – na którym miejscu reprezentacja Polski? (fot. Getty)

Polki z szóstym zwycięstwem. Sprawdź tabelę Ligi Narodów siatkarek

| Siatkówka / Reprezentacja 
Kiedy mecze polskich siatkarek w Lidze Narodów? Sprawdź terminarz!
Liga Narodów siatkarek 2025 – kiedy mecze reprezentacji Polski kobiet? [TERMINARZ]

Kiedy mecze polskich siatkarek w Lidze Narodów? Sprawdź terminarz!

| Siatkówka / Reprezentacja 
Perfekcyjny mecz Polek w Lidze Narodów!
Reprezentacja Polski siatkarek (fot. Volleyball Wolrd)

Perfekcyjny mecz Polek w Lidze Narodów!

| Siatkówka / Reprezentacja 
Polki kontynuują grę w Lidze Narodów. O której dziś mecz z Niemkami?
Radość polskich siatkarek (fot. Getty Images)

Polki kontynuują grę w Lidze Narodów. O której dziś mecz z Niemkami?

| Siatkówka / Reprezentacja 
Grbić zadecydował! Znamy kadrę na LN w Chicago
Reprezentacja Polski siatkarzy (fot. Getty Images)

Grbić zadecydował! Znamy kadrę na LN w Chicago

| Siatkówka / Reprezentacja 
Udany rewanż za igrzyska. Polki pokonały wicemistrzynie olimpijskie
Siatkarki reprezentacji Polski (fot. Volleyball World)

Udany rewanż za igrzyska. Polki pokonały wicemistrzynie olimpijskie

| Siatkówka / Reprezentacja 
Thriller! Kolejne zwycięstwo Polek w Lidze Narodów [WIDEO]
Polskie siatkarki wygrały z Holenderkami w Lidze Narodów (fot. PAP/EPA)

Thriller! Kolejne zwycięstwo Polek w Lidze Narodów [WIDEO]

| Siatkówka / Reprezentacja 
Polecane
Najnowsze
Polski klub zgłosił się po "dziką kartę". Chcą grać w Lidze Mistrzów!
nowe
Polski klub zgłosił się po "dziką kartę". Chcą grać w Lidze Mistrzów!
| Siatkówka 
Klemen Cebulj (fot. Getty Images)
To był "polski" mecz UEFA z Ronaldinho w składzie Barcelony
Ronaldinho w barwach Barcelony w sezonie 2003/2004. (zdjęcia: Getty Images)
tylko u nas
To był "polski" mecz UEFA z Ronaldinho w składzie Barcelony
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Ronaldinho na Śląskim. O której i gdzie oglądać mecz Polska – Brazylia?
Ronaldinho (fot. Getty Images)
Ronaldinho na Śląskim. O której i gdzie oglądać mecz Polska – Brazylia?
| Piłka nożna 
Co za dzień! Złoto, srebro i brąz Polaków na ME!
Dorota Borowska została mistrzynią Europy (fot. Getty).
Co za dzień! Złoto, srebro i brąz Polaków na ME!
| Inne 
Dzisiaj pierwsze ćwierćfinały Euro U21. Transmisje w TVP!
Transmisje ćwierćfinałów Euro U21 dzisiaj w TVP (fot. Getty Images)
Dzisiaj pierwsze ćwierćfinały Euro U21. Transmisje w TVP!
| Piłka nożna 
Trener mistrzów Polski o planach transferowych. Padła deklaracja
Niels Frederiksen wie, że Lech Poznań musi tego lata dokonać wielu wzmocnień (fot. PAP)
Trener mistrzów Polski o planach transferowych. Padła deklaracja
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Speedway GP wraca do Polski. O której dzisiaj zawody w Gorzowie?
Speedway GP Polski 2025. Kiedy i o której wyścig 6. rundy żużlowych IMŚ w Gorzowie Wielkopolskim? (21.06.2025)
Speedway GP wraca do Polski. O której dzisiaj zawody w Gorzowie?
| Motorowe / Żużel / Grand Prix 
Do góry