Mistrzowie olimpijscy, mistrzowie świata, w sumie ponad 300 szermierzy z kilkudziesięciu państw podpisało się pod apelem do Thomasa Bacha, szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, w którym wzywają do utrzymania sankcji dla Rosjan i Białorusinów dotyczących startów w zawodach międzynarodowych oraz do zaprzestania lekceważenia głosu sportowców w tej sprawie. To pokłosie nie tylko decyzji Międzynarodowej Federacji Szermierczej, która kilkanaście dni temu zezwoliła na start w zawodach Rosjan i Białorusinów, ale także ekscesów, do których doszło podczas zawodów w Seulu i chińskim Nankinie.
Apel został skierowany do prezydenta MKOl-u oraz Emmanuela Katsiadakisa, prezydenta Międzynarodowej Federacji Szermierczej. Zawodnicy z kilkudziesięciu państw oskarżają ich o "wybór rosyjskich i białoruskich interesów ponad prawa sportowców, zwłaszcza ukraińskich oraz o nie wspieranie tych, dla których zobowiązali się działać". Pismo zostało wysłane w poniedziałek, czyli jeszcze zanim MKOl ogłosił, że jest oficjalna zgoda na udział sportowców tych dwóch nacji w rywalizacji sportowej.
Decyzja Międzynarodowej Federacji Szermierczej (FIE) sprzed kilkunastu dni, o której pisaliśmy TUTAJ poruszyła świat sportu. Jeszcze tego samego dnia pojawiły się liczne słowa krytyki pod adresem FIE, a chwilę później pierwsze konsekwencje takiej decyzji. W geście solidarności z narodem ukraińskim, z organizacji kwietniowego Pucharu Świata we Florecie Kobiet wycofał się niemiecki Tauberbischofsheim.
Tydzień wcześniej (21/23 kwietnia) gospodarzem takiego turnieju ma być Poznań, ale też nie wiadomo, czy zawody się odbędą. – W porozumieniu z Ministerstwem Sportu i Turystyki, Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz UAM, czyli organizatorem zawodów, wystosowaliśmy do FIE pismo, w którym poprosiliśmy o odpowiedź na kilka ważnych pytań, dotyczących startu Rosjanek i Białorusinek w tych zawodach. Chodzi m.in. o zasady bezpieczeństwa, czy o kwestie zawodniczek będących w armii. Do końca tego tygodnia powinniśmy dostać odpowiedź i dopiero wtedy będziemy mogli oficjalnie ustosunkować się do tej sprawy i podjąć jakiekolwiek decyzje - tłumaczy Jacek Słupski, dyrektor generalny Polskiego Związku Szermierczego i jednocześnie Sekretarz Europejskiej Konfederacji Szermierczej.
Zawodnicy, przedstawiciele wszystkich broni (floretu, szpady i szabli) postanowili dłużej nie czekać. Wystosowali do Thomasa Bacha, szefa MKOl i byłego szermierza (mistrza olimpijskiego we florecie z 1976 roku) apel, w którym padają też oskarżenia pod jego adresem. Podpisało się pod nim ponad 300 sportowców, m.in.: Amerykanka Lee Kiefer (mistrzyni olimpijska z Tokio we florecie), Japonka Imura Misaki (mistrzyni świata w szabli), Luigi Samele (wicemistrz olimpijski z Tokio w szabli), reprezentanci m.in.: Niemiec, Kandy, Francji, Wielkiej Brytanii, Turcji, Belgii, Austrii, Holandii, Szwecji, Ukrainy i Polski.
Czytamy w nim m.in.: "Jako prezydenci MKOl i FIE, z całkowitym lekceważeniem głosów sportowców zezwoliliście Rosji i Białorusi na powrót do zawodów szermierczych, a także na organizację podejrzanego turnieju na rosyjskim terytorium. Jest to ewidentne naruszenie stanowiska MKOl, które głosi, że <<międzynarodowe wydarzenia sportowe nie będą organizowane w Rosji lub na Białorusi>>. Kolejny raz rosyjskie interesy przeważyły nad głosem i prawami sportowców, zwłaszcza tych z Ukrainy. Rosyjska agresja narusza nie tylko normy prawa międzynarodowego, ale także podstawowe wartości olimpijskie, w tym pokój, harmonijny rozwój ludzkości i poszanowanie godności człowieka oraz prawa człowieka".
Sportowcy przytaczają w liście także liczby dotyczące rosyjskiej agresji na Ukrainę. "Do tej pory, agresja Rosji na Ukrainę doprowadziła do śmierci 232 sportowców. 343 obiektów sportowych uległo zniszczeniu, 40 000 sportowców zostało zmuszonych do wyjazdu za granicę, a 140 000 młodych zawodników pozbawiono miejsc do uprawiania sportu".
Autorzy nie proszą, ale wzywają Thomasa Bacha do konkretnych działań. "W imieniu ponad 300 czynnych i byłych szermierzy, wzywamy Cię jako przywódcę MKOl do utrzymania sankcji na rosyjską i białoruską federacją szermierczą oraz do upewnienia się, że FIE przestrzega wytycznych MKOl. Konieczne jest zakazanie wszystkim rosyjskim i białoruskim sportowcom udziału w międzynarodowych zawodach, w tym w kwalifikacjach do igrzysk i udział w igrzyskach w Paryżu, do czasu całkowitego wycofania się Rosji z terytorium Ukrainy. Oczekujemy również zobowiązania się do wspierania i ochrony pokojowych protestów antywojennych oraz wyrazów solidarności z Ukrainą przez sportowców na międzynarodowych zawodach".
Zapewne mało kto się spodziewał, że dzień po wysłaniu petycji do Thomasa Bacha, szef MKOl ogłosi, że Rosjanie i Białorusini mogą nie tylko wrócić na szermiercze plansze, ale i na inne stadiony.
Zobacz też: MKOl chce dopuścić Rosjan, ale nie wszystkich. Stawia warunki!
– Nie rozumiem tej decyzji. Przecież zakaz startu Rosjan i Białorusinów został podjęty ze względu na wojnę, a ona nadal trwa. Nic się nie zmieniło. Rosyjscy szermierze to aktywni wojskowi, wiec chcąc czy nie, utożsamiają się z wojną. To stawia nas w okropnej sytuacji. Nie wyobrażam sobie stanąć do walki z nimi, patrzeć im w oczy wiedząc, jak wielką krzywdę zrobili. Kolejny aspekt, to sprawa bezpieczeństwa na zawodach. Nie wiemy czy nie przyjdą na nie osoby z zewnątrz, chcące zareagować i potępić Rosję. Oby się nic złego nie stało, bo krzywdy już wystarczy na tym świecie – mówi nasza olimpijka z Tokio, florecistka Martyna Jelińska.
Obawy dotyczące bezpieczeństwa nie są bezpodstawne, bo w minionych tygodniach doszło już do ekscesów na tym tle. Podczas zawodów Pucharu Świata w Seulu, amerykańskie florecistki wyszły na rozgrzewkę w bluzach z flagą Ukrainy. Interweniowali delegaci Międzynarodowej Federacji Szermierczej nakazując zdjęcie bluz i zakaz pojawiania się w nich na planszach. Inne zdarzenie miało miejsce w chińskim Nankinie. Podczas zawodów Pucharu Świata w Szpadzie wywieszono transparenty z liczbami ofiar rosyjskiej agresji w Ukrainie i sportowców, którzy zginęli w tej wojnie. Reprezentantki Ukrainy chciały zrobić sobie zdjęcie na tle baneru. Spotkało się to z ostrą reakcją przedstawicieli FIE. Doszło do zrywania transparentu i szarpaniny.
– Takie sytuacje pokazują, jak wiele emocji wzbudza ta sprawa. Nawet nie wiem jak skomentować dzisiejszą decyzją MKOl-u. Z jednej strony postawiono kilka warunków dla startu Rosjan i Białorusinów, ale z drugiej, mam wątpliwości, jak one będą egzekwowane. Cała ta sytuacja sieje niepokój w naszych przygotowaniach. Szykujemy się do pierwszych startów kwalifikacyjnych, bo te miały być już za 3 tygodnie. Turniej w Poznaniu stoi pod znakiem zapytania, a zawody w Niemczech zostały odwołane. Robimy swoje, skupiamy się na treningach, ale na pewno nie jest to komfortowa sytuacja - przyznaje Julia Walczyk-Klimaszyk, trzecia zawodniczka niedawnego Pucharu Świata we Florecie w Kairze.
W podobnym tonie wypowiada się czołowy polski florecista Michał Siess. – To jest dla nas bardzo trudna sytuacja, bo rosyjscy szermierze w zdecydowanej większości są wojskowymi. I nawet jeśli oficjalnie przestaną nimi być, to moim zdaniem to nie rozwiązuje problemu. Neutralna flaga też nie, bo agresja wojenna wciąż w Ukrainie trwa. Co w takim razie ze sportowcami z Ukrainy?
Na pytanie, co zrobi, gdy podczas najbliższych zawodów w Acapulco trafi w drabince na zawodnika z Rosji lub Białorusi, nie potrafi jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć: – To niezwykle trudne, bo na pewno nie będzie jednogłośnej decyzji wszystkich federacji, by bojkotować zawody. Pozostaje bojkotowanie ich indywidualnie, ale czy to ma sens? Odmówienie walki zostanie na pewno zauważone przez świat sportu, ale co z tego, skoro dla mnie będzie to oznaczało brak punktów do rankingu olimpijskiego, a więc brak szans na start w igrzyskach. Według mnie, bojkot miałby sens, gdyby przystąpiły do niego wszystkie państwa europejskie. Wtedy, może przyniosłoby to jakiś skutek, ale indywidualnie, czy nawet jako kraj, to będzie dla nas krzywdzące. Dlatego uważam, że ktokolwiek decyzje o bojkocie będzie podejmował, powinien wysłuchać nas, sportowców, bo to o naszej przyszłości rozmawiamy. O naszej pracy i o naszym życiu.
Do decyzji MKOl odnieśli się także triumfatorzy tegorocznych zwodów Pucharu Świata, szpadzistka Renata Knapik-Miazga oraz szablista Krzysztof Kaczkowski. Oni tez podpisali się pod apelem do Thomasa Bacha.
– Jestem zszokowany i zasmucony taką decyzją MKOL. Od początku wojny nic się nie zmieniło. Nie zgadzam się z taką decyzją, jest ona dla mnie wynaturzeniem idei sportu. Jednocześnie cieszę się, że Polski Komitet Olimpijski sprzeciwia się decyzji MKOL – powiedział Krzysztof Kaczkowski.
– Decyzja MKOL jest spójna z decyzją FIE. Osobiście nie rozumiem, bo nic się nie zmieniło od początku wojny. Decydują federacje sportowe i rządy państw. Podobnie, jak w sprawie udziału polskich zawodników w zawodach, w których będą startować Rosjanie. Kwalifikacje w szermierce ruszą już niedługo. Rosjanie wystartują, a my? - stwierdziła Renata Knapik-Miazga.
Decyzja MKOl to z pewnością dopiero początek problemów związanych z organizacją zawodów z udziałem Rosjan i Białorusinów.