Morderca, stalinowski kat i ojciec sukcesów… Dinama Moskwa. "Radziecki Himmler" stał nie tylko za zsyłkami do łagrów, ale tworzył podstawy profesjonalnego futbolu w Gruzji. – Czy ty wiesz, kogo wyrzuciłeś z boiska!? To Ławrientij Beria, szef Czeka! – wspomina jeden z sędziów.
– Właściwie kim jest ten Beria? – zapytał Roosevelt.
– Beria? To nasz Himmler – odpowiedział Stalin.
Jałta, 1940 rok.
***
Z reguły teksty biograficzne zaczyna się od narodzin bohatera. Tym razem trzeba jednak zacząć od podkreślenia, że Beria to zbrodniarz przeciw ludzkości, współodpowiedzialny za mord polskich oficerów w Katyniu, winowajca stalinowskich czystek, sadysta miłujący się w torturach, a także truciciel i gwałciciel. Postać jednoznacznie zła. Odpowiedzialna za śmierć setek tysięcy. Ustalenie dokładnej liczby ofiar, do których bezpośrednio i pośrednio przyczynił się Beria, jest niemożliwe.
***
Zimne, bezlitosne spojrzenie
Marta Jaqeli i Pawieł Beria byli nawet szczęśliwi. 29 marca 1899 roku w abchaskiej wiosce Mercheuli przyszedł na świat syn. Nazwali go Ławrientij, po polsku Wawrzyniec. Od dziesięcioleci setki historyków zadaje sobie pytanie, jak wyglądałby świat, gdyby Adolf Hitler został cenionym malarzem. A Ławrientij zrobił karierę w sianiu terroru, choć niektórzy zapamiętali go jako nieudolnego piłkarza. Strzelanie? Lepiej wychodziło mu z rewolweru.
W latach 20. XX wieku do Tyflisu, bo tak wtedy nazywała się stolica Gruzji, przyjechała drużyna z Moskwy. – U przeciwników występował ociężały, niezbyt techniczny, twardy lewy pomocnik. To właśnie był Beria – zdradza Nikołaj Starostin, jeden z założycieli Spartaka Moskwa. – Jako prawy skrzydłowy nieustannie stawałem z nim do walki. Z moją szybkością nie było trudno go pokonać. W drugiej połowie mu uciekłem i zdobyłem bramkę – relacjonował w autobiograficznej książce "Futbol przez lata".
Patriarsze Prudy to miejsce znane przede wszystkim z powieści "Mistrz i Małgorzata". Tutaj Berlioz tłumaczył Iwonowi Bezdomnemu, że Jezus nie istnieje. Spotkali się u diabła, Wolanda. W książce Bułhakowa przez Patriarsze Prudy przebiegała linia tramwajowa. To fikcja literacka. Faktycznie było tam lodowisko, na którym grali hokeiści Spartaka Moskwa. W 1939 lub 1940 spotkali się na nim dwaj rywale z tyfliskiego boiska. Nikołaj Starostin - już wtedy trener Spartaka – oraz diabeł w ludzkiej skórze, szef NKWD Beria.
– To ten sam Nikołaj Pietrowicz, który pokonał mnie w Tyflisie! – tak szef komórki stalinowskiego terroru miał przedstawić Starostina członkom Biura Politycznego. – Beria był zadowolony z efektu. Ani ja, ani jego świta nie wiedzieliśmy, jak zareagować – opowiadał trener Spartaka.
– Dlaczego zapamiętał ten nieistotny mecz? Może dlatego, że ja zostałem sławnym piłkarzem, a on pochlebiał sobie, że grał przeciwko mnie – zastanawiał się Starostin. – Nawet gdybym dobrze pamiętał tamto spotkanie, to trudno było mi rozpoznać w tym otyłym człowieku piłkarza, który krył mnie w Tyflisie. Beria, jakby czytając w moich myślach i patrząc na mnie wprost, powiedział: – Widzisz, Nikołaju. Życie jest ciekawe. Ty dalej jesteś w formie, a ja już nie nadaje się do sportowych wyczynów – wspominał Starostin. – Czułem się nieswojo z powodu jego bestialskiego spojrzenia – dodawał.
To z pozoru błahe spotkanie odbiło się na trenerze Spartaka, klubie i całym otoczeniu. Beria zaczął się mścić. Najpierw kazał rozstrzelać Aleksandra Kosariewa, przewodniczącego Komsomołu, komunistycznej młodzieżówki, który był protektorem Spartaka Moskwa. Potem, w nocy z 28 na 29 marca 1942, NKWD zapukało do drzwi braci Starostinów.
Nikołaj, Piotr i Andriej spędzili dwa lata w katowni NKWD na Łubiance, a później zostali rozwiezieni po Archipelagu Gułag. Sześć miesięcy później Aleksander Starostin dołączył do braci. Niemal prosto z frontu II Wojny Światowej trafił na zsyłkę, do łagru w Górach Uralskich.
Beria? Niech wraca na boisko
Jeden mecz, tylko jedna akcja i dziesięcioletnia katorga Starostinów? Czy Beria był aż tak bardzo mściwy? A może zakochał się w piłce i mocno wierzył w swoje umiejętności? Sergo, syn Ławrientija, napisał że historie o piłkarskiej karierze ojca są "przesadzone" i "oparte na pogłoskach". Oprócz biografii Nikołaja Starostina nie ma innych dowodów, że Beria i jeden z ojców założycieli Spartaka Moskwa spotkali się na boisku.
W książce "Futbol przez lata" i późniejszej "Wielki futbol" Starostin twierdzi, że grał wtedy w zespole Krasnej Priesni. Ten fakt jest niepodważalny. Drużynę założył ojciec Nikołaja, a on z braćmi występował tam do 1925. Rok potem, w związku z reorganizacją ligi, Starostinowie reprezentowali zespół Piszczewika Moskwa, który należał do Związku Pracowników Żywności.
– Czy Ławrientij Beria grał w piłkę? Od bardzo dawna interesowała mnie odpowiedź na to pytanie – zaczyna Stanisław Gridasow, były redaktor naczelny magazynu "PROsport". – W latach 90. XX w. znany dziennikarz sportowy Arkadij Galiński poświecił mnóstwo czasu i pracy, żeby ustalić fakty. Nie tylko przejrzał wszystkie dostępne roczniki, ale też skontaktował się z kolegami w Gruzji. Nie tylko nic nie wiadomo o meczu, który opisuje Starostin, ale wciąż nie ma twardych dowodów na to, że Beria w ogóle grał w piłkę nożną – mówi Gridasow.
– W listopadzie został przeniesiony z Baku do Tyflisu, gdzie na początku był szefem jednostki tajnej policji GPU, a od 1926 już szefem kontrwywiadu na całą Gruzję – docieka założyciel sports.ru. – Spójrzmy na fakty: według słów Starostina Spartak (lub pod innymi nazwami historycznymi Carskie Towarzystwo Sportowe, Krasnaja Presnia, Piszczewik) musiał rozgrywać swoje pierwsze wyjazdowe mecze w Tbilisi około 1930 roku, kiedy Beria miał już 31 lat i był szefem GPU całego Zakaukazia. A niepodważalne fakty historyczne są takie, że do 1926 roku Spartak nie wyjechał dalej niż na przedmieścia Leningradu i Moskwy. Grali w Iwanowie i Jarosławiu, ale nie w Gruzji – uważa Gridasow.
– Mój "wewnętrzny historyk" podpowiada mi, że Starostin zmyślił całą historię z Berią. Nie ma żadnych faktów świadczących o tym, że szef NKWD i legenda Spartaka kiedykolwiek grali przeciwko sobie. Ba, Michaił Jakuszyn wybitny piłkarz, a później trener Dinama Moskwa stwierdził, że Beria nigdy nie grał w piłkę – dodaje Gridasow.
Martyn Mierżanow mógł chwalić się sporą kolekcją odznaczeń: Order Czerwonej Gwiazdy, medal za zdobycie Berlina, obronę Kaukazu i za zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Do historii przeszedł jednak jako dziennikarz sportowy.
Podobnie jak Starostin miał ponoć spotkać Berię na boisku w Tyflisie. Na początku lat 20. XX w. doszło do meczu pomiędzy gruzińskim oddziałem Czeka (OGPU, GPU – padają różne nazwy, zależnie od źródła) z bliźniaczą jednostką z Zakaukazia. Mierżanow, arbiter tamtego spotkania, wyrzucił wtedy z boiska jednego z piłkarzy "za chamstwo".
– W przerwie do mojego pokoju wbiegli przedstawiciele obu drużyn. Krzyczeli: – Martyn, życie ci niemiłe? Wiesz, kogo wyrzuciłeś? To jest Ławrientij Beria, szef gruzińskiego Czeka! – opowiadał Mierżanow. – Beria? Niech wraca na boisko. Ja go wyrzuciłem tylko do końca pierwszej połowy – odpowiedział, zachowując spokój.
Co ciekawe, w tym przypadku Beria nie zemścił się po latach.
Wilgotna komórka
Związek Radziecki był oparty na mitach. Od Pawlika Morozowa, który zgodnie z komunistycznym przekazem doniósł na ojca, aż po Jurija Gagarina, który z "Gwiezdnego Człowieka" stał się alkoholikiem w obwoźnym cyrku. Tak i o Berii-piłkarzu dała o sobie znać mitologia. Pewne jest, że dostrzegał siłę futbolu, a pierwsi przekonali się o tym Gruzini.
– Beria miał 26 lat, gdy w 1925 roku założono Dinamo Tbilisi. Sam grywał i znał się z piłkarzami. Mniej więcej w 1928 roku, dwa lata po tym, jak został budzącym postrach szefem gruzińskich służb bezpieczeństwa, uczynił nawet z zespołu część tajnej policji, dzisiaj znanej jako NKWD. To wynika z odtajnionych państwowych dokumentów — dowodzi gruziński historyk David Jishkariani w portalu eurasianews.
Kapitalistyczne transfery piłkarzy były nie do pomyślenia w Związku Radzieckim, ale w Tbilisi sprawdzał się stary szwindel. Zmieniały się nazwy jednostek: Czeka, GPU, OGPU, NKWD, ale nie zmieniało się jedno. Zdolni zawodnicy z Gruzińskiej SRR, Abchazji i Azerbejdżanu dostawali powołania do tajnej policji.
W 1929 Beria miał odpowiadać za selekcję piłkarzy Dinama. – Powiedział: – Gra w piłkę nożną to jedno, ale stworzenie profesjonalnego zespołu to zupełnie inna dyscyplina sportu. Oznacza to, że rozumiał różnicę między amatorskim a zawodowym futbolem – zauważa Jishkariani. – Należy wziąć pod uwagę, że zawodnicy byli bardzo młodzi, a kariery bardzo krótkie. Buty odwieszało się na kołek, mając 28 lat, a trzydziestolatków uznawano już za weteranów.
– Co miał robić później taki 30-letni mężczyzna, który do tej pory potrafił jedynie grać w piłkę? Dinamo Tbilisi pod patronatem NKWD dawało pracę i status społeczny. Wielu byłych piłkarzy zrobiło potem kariery w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych – mówi Jishkariani.
Przez lata piłkarze Dinama odbierali pensje w tym samym budynku przy ulicy Feliksa Dzierżyńskiego co funkcjonariusze tajnej policji. Część zawodników większe kariery zrobiło w mundurach NKWD. Levan Abashidze był niebezpieczny nie tylko na boisku. Jego współpracownik ze służb, Iwan Checzumow, zeznał później, że z zapałem torturował osadzonych.
Obdrapany budynek przy ulicy, która dzisiaj nosi imię Pawle Ingorkowa widział niejedno. W 1937 roku z okna tej siedziby tajnej policji wyskoczył Michaił Asłamazow – były kapitan drużyny ze stolicy Gruzji oraz czynny funkcjonariusz NKWD. Później jego podobizna została wydrapana z wielu fotografii Dinama. Córka Asłamazowa twierdzi, że ojciec targnął się na życie, ponieważ był torturowany. Chciano, żeby zeznawał przeciwko kolegom.
W Batumi mówiono "mieć nogi jak Pachulia". Młody Grigol Pachulia był bardzo zdolnym piłkarzem, ale na osobny akapit "zasłużył" z powodów pozasportowych. Chichiko, bo tak go nazywano, dostał ofertę nie do odrzucenia i został zawodnikiem, a potem trenerem Dinama Tbilisi. Uwaga Berii okazała się zgubna. W 1937 "Radziecki Himmler" znów przedstawił ofertę nie do odrzucenia. Awansował Pachulię na Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych Abchazji.
Rok wcześniej otruto Nestora Łakobę. Dziś to narodowy bohater Abchazów, a jeśli wierzyć plotkom, niegdyś bliski przyjaciel Stalina i największy rywala Berii na Kaukazie. Były trener Dinama kazał wielokrotnie bezcześcić zwłoki Łakoby przenosząc je z jednego miejsca pochówku na drugie m.in. pod pretekstem oczyszczania środowiska.
Pachulia zasłynął też z powodu tzw. Wilgotnej Komórki. Była to mała betonowa piwnica bez okien, której podłoga była wypełniona wodą do wysokości 20 centymetrów. W takich warunkach – bez picia i kanalizacji – więźniowie spędzali nawet kilka tygodni. Chichiko Pachulia uniknął kary śmierci. Spędził tylko 25 lat w łagrze.
Rozstrzelać sędziego
Moskiewskie Dinamo miało od początku jednego wroga – Spartaka Moskwa. Już sama nazwa tego klubu budziła złość bezpieki. Bracia Starostinowie zaczerpnęli ją z książki "Spartacus" Raffaello Giovagnoliego. Rzymski buntownik w kraju, gdzie za bunt trafia się na Kołymę? To nie mogło się dobrze skończyć. Szczególnie, że klub ludu - Spartak - walczył o mistrzostwa ZSRR z Dinamem.
Józef Stalin nie był fanem sportu. Jeździł konno, strzelał, ale to byłoby na tyle. W 1936 roku na Placu Czerwonym był mecz pokazowy, na którym pojawił się też "Ojciec Narodu". Pierwotnie miało grać Dinamo Moskwa ze Spartakiem, ale ci pierwsi obawiali się, że... kopnięta przez któregoś z nich piłka może trafić w Józefa Wissarionowicza. To w najlepszym razie mogło się skończyć wieloletnim pobytem w łagrze. Wyzwania podjęli się więc "Spartakowcy" i… zagrali między sobą. A mecz wyreżyserował Nikołaj Starositn, który zabronił kolegom ostrej gry, co by piłka nie trafiła ani w Stalina, ani innych członków Biura Politycznego.
W 1937 przyjechała do Moskwy reprezentacja Baskonii. Goście z zachodniej Europy dwukrotnie ograli Dinamo, ale Spartak rozgromił Basków 6:2. 27 października tego samego roku Władimir Striepichjejew został aresztowany i oskarżony o udział w kontrrewolucyjnej organizacji faszystowskiej i sianie terroru. 21 stycznia 1938 go rozstrzelano. Pech, że sędziował oba przegrane przez Dinamo mecze?
8 grudnia 1938 Ławrientij Beria zastąpił Nikołaja Jeżowa na stanowisku szefa NKWD. W ten sposób "Radziecki Himmler" nie tylko stanął na czele machiny terroru odpowiadającej za masowe mordy, ale także… Dinama Moskwa. Klubu, który od początku był związany z bezpieką. Zgodę na jego powołanie dał "Czerwony Karzeł" Feliks Dzierżyński, a za sterami klubu byli Gienrich Jagoda i Nikołaj Jeżow.
W 1939 Beria został już prawomocnie szefem NKWD i Dinama. Wtedy te drużyny ludu i bezpieki mierzyły się w półfinale Pucharu ZSRR. I padł gol widmo. Jedni twierdzili, że piłka przekroczyła linię bramkową, a inni, że nie. – Dla nas ważyły się losy codzienności, a nie meczu – mówił w 1992 Lew Filatow, dziennikarz obecny wtedy na stadionie.
Sędzia uznał gola Prostowa. Spartak awansował i w finale wygrał 3:1 ze Stalińcem Leningrad. I wtedy, cały na czerwono, wszedł na scenę Ławrientij Beria. Choć kibice poznali już triumfatora rozgrywek, to władze nakazały powtórkę półfinału. Dinamo Tbilisi przegrało 2:3, a Nikołaj Starostin zanotował: "gdy spojrzałem na sektor dygnitarzy, to zobaczyłem, jak Beria wściekły zrywa się z fotela i opuszcza trybuny".
Kanonizacja
W 1953 przyszła też pora na Ławrientija Berię. Jak zginął? To pozostaje elementem mitologii tego "Radzieckiego Himmlera". Według Sergo Berii ciało ojca rozpuszczono w kwasie solnym. Generał Żukow twierdził, że Ławrientij przed śmiercią defekował w spodnie i błagał o litość. A Mitrofan Kuczawa, szef gruzińskiego MSW donosił, że Beria nie dał się żywcem. Zginął w strzelaninie z policją, a zatrzymanie i sąd były tylko komunistycznym teatrem. Wersji jest co niemiara.
Choć w annałach Dinama Moskwa o Berii nie ma wzmianek, to jednak kibice pamiętają. W latach 80. XX wieku tak śpiewali:
Dzisiaj są wakacje dla chłopaków, raduje się pionier,
Dzisiaj odwiedził nas
Ławrientij Pawłowicz Beria
Stalin – Beria – kom-so-moł!
– Ławrientij Pawłowicz troszczył się o klub. To niezaprzeczalny fakt – zdradza sports.ru Aleksander Szprygyn ps. Kamancza, były lider kibiców Dynama Moskwa, a obecnie prezes Rosyjskiego Związku Kibiców. – Fani starają się wykorzystać wizerunek Berii, więc w związku z tym kibice Spartaka używają tego faktu do kanonizowania Starostina – przekonuje.
"Kamancza" popisywał się kreatywnością. Po raz pierwszy było o nim głośno, ponieważ wykorzystał symbol SS Tottenkampf. Trupia czaszka pojawiła się na okładce biuletynu o Dinamie Moskwa. Także kibice innych drużyn nie zapominają o związkach szefa NKWD z moskiewskim zespołem. W 2007 Zenit Sankt Petersburg powitał "Dinamowców" oprawą z wizerunkiem Berii i hasłem "Zapłacicie za jego grzechy".
Z miastem nad Newą nierozłącznie wiąże się postać Ksenii Sobczak. Prezenterka telewizyjna słynie ze skandali oraz z tego, że ojciec, Anatolij, był merem Petersburga, a ona ochoczo wykorzystywała jego pozycję polityczną. Przydomek "rosyjska Paris Hilton" nie wziął się więc z niczego. Gdy przyszło do rewanżu, to kibice Dinama wywiesili transparent z napisem: "A za jej grzechy nigdy się nie wypłacicie" i zdjęcie prezenterki telewizyjnej.
– Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych Ławrientij Pawłowicz codziennie chodził po ostrzu noża. Towarzysz Stalin, któremu bezpośrednio podlegał Ławrientij Pawłowicz, w ogóle nie interesował się piłką nożną, wychowaniem fizycznym ani sportem. Dlatego Beria nie mógł zwrócić na to uwagi i… nie chciał. Miał z Dinamem "romans przez dach" – zdradza portalowi sports.ru, klubowy historyk Jurij Koszel.
W 2009 Beria wrócił na stadion Dinama. Tym razem obok twarzy stalinowskiego kata pojawiło się hasło: "on widzi wszystko". – Mówi się, że na klub padła klątwa za lata krwawych czynów Berii i dlatego od 1976 roku nie jesteśmy mistrzem kraju – przekonuje Szprygyn. – Nie jestem zwolennikiem tej teorii, ale nikogo nie zadowala to, co się dzieje z klubem.
Na nic przyśpiewki. Na nic czary. Klątwa czy nie, Dinamo od 1976 roku nie wygrało ligi. Część kibiców nadal gloryfikuje Ławrientija Pawłowicza Berię. Fraza Stalin – Beria – kom-so-moł nadal rani uszy…
Krystian Juźwiak
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.