W najbliższą sobotę w Londynie do ringu wróci Anthony Joshua (24-3, 22 KO), który skrzyżuje rękawice z Amerykaninem Jermaine'em Franklinem (21-1, 14 KO). Były mistrz świata w wadze ciężkiej zapowiedział, że w przypadku porażki... zakończy zawodową karierę.
Dla Joshui to pierwszy pojedynek od czasu rywalizacji z Oleksanderm Usykiem. We wrześniu 2021 roku w Londynie Ukrainiec zwyciężył jednogłośnie na punkty i odebrał Brytyjczykowi tytuły IBF, IBO, WBA i WBO. W rewanżu, który odbył się w sierpniu ub. roku w Arabii Saudyjskiej, wygrał ponownie, choć tym razem niejednogłośnie. Dla Joshui była to trzecia porażka w zawodowej karierze.
– Jeśli przegram, przejdę na emeryturę. Nie jestem po to, aby walczyć z ludźmi. Jeśli będą chcieli, bym odszedł, to tak zrobię. Wywieracie na mnie tak wielką presję, że kiedy skończę, w końcu będę mógł się wyluzować. Będę się śmiać i kochać życie – wypalił AJ w rozmowie z "Daily Mail".
Franklin podchodzi sceptycznie do słów oponenta:
– Cały świat twierdzi, że jeśli AJ przegra z kimś takim jak ja, to jest skończony. Nie wydaje mi się. On wciąż może pokonać wielu facetów. Poza tym, takie słowa to dla mnie obraza. Nie jestem włóczęgą. Przez całą karierę byłem postrzegany jako facet, który przegra na najwyższym poziomie. To sprawia, że chcę jeszcze ciężej pracować, by udowodnić ludziom, że należę do światowej czołówki – powiedział Amerykanin cytowany przez portal BoxingScene.com.
Pojedynek Joshua – Franklin będzie głównym daniem gali 1 kwietnia. W Londynie zobaczymy ponadto m.in. Fabio Wardleya (15-0, 14 KO), Austina Williamsa (13-0, 9 KO) i Felixa Casha (16-0, 10 KO) oraz Daniela Bociańskiego (11-2, 2 KO), który zmierzy się z niepokonanym Anglikiem Johnem Hedgesem (7-0, 2 KO).