| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
To absurd – irytował się Marek Papszun po porażce z Legią Warszawa. – Kibice zobaczyli świetną reklamę polskiej piłki – odpowiadał Kosta Runjaic, szkoleniowiec Wojskowych, którzy przerwali serię 21 spotkań Medalików bez porażki.
Legia Warszawa wygrała 3:1 z Rakowem Częstochowa i wciąż jest niepokonana na własnym stadionie. Jednocześnie przerwała serię rywali, którzy zatrzymali się na 21 spotkaniach bez przegranej. Dodatkowo dla Wojskowych był to szesnasty mecz, w którym nie zaznali goryczy porażki.
– To był trudny mecz. Rywale dobrze operowali piłką, ale podobnie było z nami. Zobaczyliśmy spotkanie na wysokim poziomie i takiego się spodziewaliśmy. Nie brakowało też emocji. To była dobra reklama polskiego futbolu. Bardzo chcieliśmy zdobyć trzy punkty na naszym stadionie. Legia włożyła wiele zaangażowania w to spotkanie, choć mieliśmy też nieco szczęścia. Gratuluję drużynie, bo zasłużyła na zwycięstwo – stwierdził Kosta Runjaic, szkoleniowiec warszawskiej drużyny.
– Gratuluję Legii wygranej. Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Rywalizacja trwa. Przewidywaliśmy, że początek będzie trudny, na co wpływała atmosfera i dyspozycja przeciwników. Nie spodziewałem się, że w tak prosty sposób stracimy gole, ale to wkalkulowane w futbolu. Po bramce na 1:2 byliśmy w stanie się podnieść – komentował Papszun.
Trener Rakowa nie ukrywał jednak irytacji w innym aspekcie. Chodziło o odwołanie rzutu karnego w 55. minucie po starciu Bartosza Slisza z Giannisem Papanikolaou. – Nie rozumiem, czemu odwołano rzut karny. Potem opowiadano nam historię, że ktoś kogoś nie widział, a w sumie z tego wynika większość przewinień. Na szkoleniach sędziowskich pokazuje nam się takie sytuacje i wskazuje się na ewidentny faul, a potem interpretacja jest inna. To absurd! Chyba nie będę już w tym uczestniczył – grzmiał trener Rakowa.
Zupełnie inne podejście w kontekście sędziów zaprezentował Runjaic. – Nigdy nie narzekam na decyzję arbitrów – twierdził niemiecki szkoleniowiec. – Nie przegraliśmy przez sędziów. Ważnym momentem była też przestrzelona sytuacja Gutkovskisa. Legia też przetrwała trudny moment, naszą dominację po przerwie, a także trafiła po raz trzeci do siatki. Warszawianie dowieźli potem zwycięstwo do końca. Gramy dalej i mam nadzieję, że spotkamy się z Legią w finale Pucharu Polski – dodawał trener lidera PKO Ekstraklasy.
– Nie sądzę, że Legia zakładała, że zostanie zdominowana przez 90 minut przez Raków. To była kwestia konkretnych elementów i chwil. Każdy ma swoją optykę. Postawiliśmy na konkretnych piłkarzy, bo mieliśmy co do nich określone oczekiwania. Napastnicy? Trudno ich bronić po spotkaniu w Warszawie. Kun? Podobno ma iść do Legii, chcieliśmy go wypromować przy Łazienkowskiej – powiedział Papszun.
– Przerwaliśmy serię 21. meczów Rakowa bez porażki. Jednocześnie pokazali w Warszawie, dlaczego są liderem. Potrafiliśmy się przeciwstawić. Podnieśliśmy szablę i zmierzyliśmy się z ich jakością. Wygrana napawa mnie dumą. Przed nami odnowa biologiczna i konfrontacja o wszystko w Pucharze Polski w Kaliszu. Chcemy awansować do finału – dodał Runjaic.
– Zakończyła się nasze seria 21 spotkań bez porażki, bo przeszliśmy do historii i za to należą się też gratulacje mojej ekipie – stwierdził Papszun. – Dominacja w środku pola? Szarpanie Iviego? Gra Josue? To ogólniki. W pierwszej połowie źle pozycjonowaliśmy się w pressingu, pozwalaliśmy Legii na diagonalne wyjścia do ofensywy. Warszawianie w drugiej połowie mieli problem z wyprowadzeniem piłki, ale to trwało zbyt krótko. Nie graliśmy tak, jak do tego przyzwyczailiśmy. Nie potrafiliśmy swobodnie zepchnąć Legii do trzeciej tercji, choć byliśmy na to przygotowani tak jak i na zamknięcie Wszołka oraz Pekharta. Wszystko się wie, ale w działaniach wychodzi różnie i decyduje ciut lepsza dyspozycja. Trójka, która jest odpowiedzialna za kreację i liczby w Legii, załatwiła dziś sprawę w Warszawie – dodał trener Rakowa.
– Różnica między Legią i Rakowem wciąż jest duża. Statystyki punktowe rywali zapewne wciąż będą dobre. Mistrzostwo? Patrzymy na siebie i kroczymy od meczu do meczu. Pokonanie częstochowian jest już przeszłością. Przed nami kolejne wyzwania. Będziemy faworytami rywalizacji z KKS-em Kalisz, dla którego będzie to wyjątkowa konfrontacja. Wciąż jesteśmy w grze. Raków? Może spotkamy się w finale Pucharu Polski – zakończył Runjaic.
W półfinale Pucharu Polski Legia zmierzy się na wyjeździe z drugoligowym KKS-em Kalisz, a Raków Częstochowa skonfrontuje się z Górnikiem Łęczna z zaplecza PKO Ekstraklasy.