| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Luis Fernandez to wiodąca postać i Wisły Kraków, i całej 1. ligi. Piłkarz Białej Gwiazdy jest najlepszym strzelcem rozgrywek, a zasłużony klub spod Wawelu nadrabia stracone jesienią punkty. – Gdy trafiłem do Krakowa, wszystko poszło nam źle. Spadkiem zapisałem już złą kartę w historii klubu. Jestem tu dalej, by to zmazać – przyznaje w rozmowie z TVPSPORT.PL. Hiszpan wypowiada się także w sprawie przyszłości. – Moja umowa jest ważna jeszcze tylko trzy miesiące, chciałbym zostać w Wiśle, ale nie wszystko ode mnie zależy – podkreśla.
JAKUB POBOŻNIAK, TVP SPORT: – Jesteś najlepszym strzelcem pierwszej ligi, a zarazem najbardziej wyróżniającym się w niej zawodnikiem. To twoja życiowa forma?
LUIS FERNANDEZ, WISŁA KRAKÓW: – Zdecydowanie. 18 goli w sezonie? Coś takiego jeszcze mi się nie przydarzyło. Czuję się bardzo dobrze, drużyna też bardzo mi pomaga i w strzelaniu goli, i w wygrywaniu meczów.
– W siedmiu meczach zdobyliście 21 punktów, w całej poprzedniej rundzie zebraliście ledwie o trzy punkty więcej. Jaki jest sekret formy Wisły na wiosnę?
– To, co teraz robimy jest niesamowite i nie da się tego porównać do naszej gry jesienią. Skupieni jesteśmy na tym, co przed nami. Przeszłości już nie zmienimy, musimy zdobywać trzy punkty za trzema punktami – i na razie dobrze realizujemy nasz cel.
– Czego brakowało w pierwszej części sezonu? Zaczęliście go serią zwycięstw, jak teraz, a potem pojawiły się duże kłopoty.
– Tego ci nie powiem, bo sam chciałbym to wiedzieć. To jednak przeszłość, teraz myślimy o tym, co nas czeka. W sobotę gramy z Puszczą Niepołomice, kolejne trzy punkty są nam bardzo potrzebne – i na to musimy być skoncentrowani. Nie ma co rozpamiętywać przeszłości, wybiegać w przyszłość, co może być za dwa miesiące. Liczy się tylko tu i teraz – i tę myśl musimy zachować w naszych głowach.
– Jak wielką zmianę jakości przynieśli ze sobą twoi rodacy? Hiszpanów w Wiśle jest teraz wielu. Wyniki też od razu stały się lepsze.
– Jesteśmy znacznie lepsi w ofensywie. Ale to nie tylko zasługa Hiszpanów. To też wielka praca innych zawodników, realizowanie wytycznych nowego trenera. Oczywiście, mamy teraz znacznie lepszy skład niż jesienią, więcej jakościowych zawodników, którzy mogą wejść z ławki i pomóc. To wszystko sprawia, że mamy takie wyniki.
– Wasz kapitan, Igor Łasicki, przyznał mi w rozmowie, że kluczowym momentem dla tego, co teraz dzieje się w Wiśle było zgrupowanie w Turcji, opłacone przez kibiców. Podzielasz jego zdanie?
– Zdecydowanie. To był bardzo ważny moment. Zwykle nie jest łatwo, gdy w jednym klubie znajduje się tylu obcokrajowców. U nas wytworzyła się świetna atmosfera. Często spotykamy się poza treningami, wychodzimy razem zjeść coś na mieście – i Polacy, i Hiszpanie. Szczerze, teraz trudno znaleźć taki team spirit w jakimkolwiek zespole. To na pewno jeden z sekretów naszych wyników.
– Jak dobrze gra ci się w towarzystwie tylu rodaków? Wisła to teraz prawie hiszpański zespół.
– Oczywiście, że to świetna sprawa, ale to, co pokazujemy na boisku nie zależy od narodowości, tylko od jakości poszczególnych piłkarzy. Wszyscy zawodnicy, którzy przyszli, dają jakość. Super mieć w drużynie Hiszpanów, to pomaga także w życiu poza boiskiem. Jestem szczęśliwy, że tu są i że przyszli tu z dobrym nastawieniem – dla gry o awans.
– Przekonywałeś ich, by dołączyli do Wisły? Któryś z rodaków pytał cię o to, czy warto tu grać?
– Kilku z nich dzwoniło, pytało, co to za projekt. Starałem się im szczerze wyjaśnić realia klubu. Powiedziałem o spadku, nie kłamałem, nie zaklinałem rzeczywistości. Wszyscy wiedzieli, że choć w tabeli byliśmy daleko, celem jest awans. I większość z tych graczy, którzy o zdanie się pytali, przyjęli wyzwanie, są teraz w Krakowie i bardzo nam pomagają.
– Można powiedzieć, że realia Wisły poznałeś bardzo dobrze, bo przeżywałeś tu chyba już wszystkie emocje. Związane ze spadkiem, z niepowodzeniami, ale i euforyczne po ostatniej serii zwycięstw.
– I muszę przyznać, że ten rollercoaster nie był łatwy. Przyszedłem tu, by być częścią innego projektu, "projektu Ekstraklasa". Teraz znów walczymy o to, by tę Ekstraklasę wywalczyć. Gdy trafiłem do Krakowa, wszystko poszło nam źle. Spadliśmy z ligi, potem zaczęliśmy wygrywać w 1. lidze, by chwilę później mieć wielkie kłopoty. Dopiero od tej rundy jest tak, jak chciałem, żeby było od początku. I wiem, że to się nie zmieni do końca sezonu. Wierzę, że na koniec sezonu będziemy świętować awans.
– Po spadku musiało być wam trudno. Wielu zawodników odeszło, z tobą klub przedłużył kontrakt, wykorzystując zapisy w umowie. Jak się wtedy czułeś? Chciałeś być dalej częścią tego projektu?
– Pojawiało się wtedy wiele plotek, wiele kłamstw, a ja nie zabierałem głosu. Chciałem skupić się na zadaniu, jakie od początku sobie postawiłem: pomocy Wiśle w powrocie do Ekstraklasy. Jestem szczęśliwy z tego, gdzie jestem, w jakim klubie gram. Wielkość i marka Wisły nie zależy od ligi, w której ten klub występuje. Oczywiście jednak jej miejsce jest w Ekstraklasie i to jest minimum tego, co powinna mieć Wisła. A potem powinna walczyć o czołowe miejsca w Ekstraklasie. Do tego jeszcze trzeba wykonać nasze pierwsze zadanie.
– Czyli awans z 1. ligi. Co w tych rozgrywkach jest najtrudniejsze?
– Futbol tu jest bardzo fizyczny, pełen kontaktowości. To też działo się w Ekstraklasie, ale nie aż na takim poziomie. Nie jest to łatwe. Tu trzeba działać naprawdę szybko, bo gdy pomyślisz: "a, jestem dobry, poradzę sobie z tą ligą", to szybko dostaniesz po nogach. Tu jest inne życie, inny futbol. My jesteśmy już tego świadomi. I jak widać, radzimy sobie teraz z tą ligą całkiem nieźle (śmiech – przyp. red.).
– Ty też coraz lepiej radzisz sobie z przeciwnikami. Na ten moment można zażartować, że jedynym sposobem, żeby cię zatrzymać, jest albo faul, albo próba sprowokowania cię tak, byś dostał czerwoną kartkę. Wciąż jest dużo zawodników, którzy starają się cię wyprowadzić z równowagi?
– Faule rozumiem, to jest stały element futbolu. Były jednak zachowania, które nie przystaję profesjonalnym zawodnikom. Dużo się nasłuchałem, ale staram się puszczać większość rzeczy mimo uszu. Nie można się na tym skupiać. Teraz i tak jest lepiej – zawodnicy chyba zaczęli rozumieć, że trudniej mnie sprowokować (śmiech – przyp. red.). Sędziowie też zaczęli na to zwracać uwagę. I dobrze, bo chcemy grać w piłkę, a nie skupiać się na zaczepkach czy wyzwiskach. Oczywiście, to też element naszej dyscypliny, każdy klub stara się użyć każdego ze środków, by wygrać mecz, czasem też takiego. Na szczęście złych zachowań jest coraz mniej.
– Czyli zrywasz z łatką zawodnika, którego łatwo sprowokować?
– Nigdy takim piłkarzem nie byłem.
– Na pewno?
– Oczywiście, w Polsce przyplątała się do mnie taka opinia, a gdyby spojrzeć w przeszłość, to w życiu nie zdarzyło mi się dostać bezpośredniej czerwonej kartki. Oczywiście nie jestem dumny z sytuacji z czerwoną kartką (w meczu z Chrobrym Głogów – przyp. red.), to wynikało z emocji, z tego, że może nie byłem w stu procentach skupiony na meczu, na tym, by moja drużyna wygrała. Wtedy łatwiej jest dać się sprowokować. Teraz wiem, że jestem skupiony na jednym celu – kolejnych zwycięstwach. I wiem, że dużo trudniej będzie mnie wyprowadzić z równowagi.
– Masz w sobie jeszcze większą chęć pomocy klubowi w wykonaniu tego celu przez to, że na koniec poprzedniego sezonu nie mogłeś pomóc Wiśle w walce o utrzymanie? Wtedy też zostałeś zawieszony.
– Zdecydowanie. To było straszne uczucie, oglądać jak klub spada z ligi, i nie mogąc pomóc. Chcę pomóc Wiśle wrócić do Ekstraklasy, nie tylko dlatego, że wtedy zawiodłem, ale też dlatego, że wszyscy zapisaliśmy wtedy złą kartę w historii tej drużyny. Chciałbym to po prostu zmazać – i tylko awans może to zrobić.
– Mówisz o złej historii, a możesz napisać dobrą. Tylko ośmiu goli brakuje ci do tego, żeby zostać najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Wisły.
– Nie wiedziałem tego, dopiero po ostatnim meczu któryś z kolegów mi to powiedział. Oczywiście, to duże wyzwanie, ale bardziej skupiam się na tym, by pomagać kolegom wygrywać mecze, nie patrząc na to, kto zdobędzie zwycięską bramkę.
– Czyli nie pytać, kiedy to nastąpi?
– Może nastąpić, ale to nie jest teraz najważniejsze.
– Najważniejszy jest awans, to wiedzą wszyscy. Nie wiemy natomiast jaka jest twoja przyszłość. Kontrakt wygasa ci z końcem czerwca, poziomem wybijasz się ponad 1. ligę – i tu zapewne nie zostaniesz. W przypadku awansu z Wisłą, traktujesz ten klub priorytetowo na przyszłość?
– Moja sytuacja jest bardzo prosta. Moja umowa jest ważna jeszcze tylko trzy miesiące. Chciałbym zostać w Wiśle, ale to nie zależy tylko ode mnie. W sprawie nowego kontraktu nie było ostatnio żadnych nowych informacji, więc to na czym na razie mogę się skupić i się skupiam – to pomoc drużynie w upragnionym powrocie do Ekstraklasy.
– Fani Wisły na pewno zapytaliby cię teraz: "gdzie będziesz miał lepiej niż u nas". W tym sezonie jesteś ich bohaterem numer jeden.
– I jestem bardzo szczęśliwy, że mogę grać przed takimi kibicami. Czuję wielkie wsparcie, ich doping jest niesamowity. Ich wsparcie nas nakręca, te wyniki to też ich zasługa. Nasza gra też na pewno ich teraz cieszy.
– Czujesz, że gdzieś mógłbyś mieć lepiej?
– Tego nie wiem. Wiem, że tu jest mi dobrze.
– A masz jakieś miejsce, w którym chciałbyś jeszcze spróbować swych sił jako piłkarz?
– Miałem jedno marzenie, żeby grać dla mojego ukochanego Deportivo La Coruna. To mój klub i miałem taką możliwość. Teraz chciałbym - patrząc na moja karierę w dalszej perspektywie - znaleźć miejsce, w którym mógłbym sie dalej rozwijać. Ale żadnego klubu nie mam na myśli. Byłem już w Grecji, byłem w Emiratach Arabskich, być może część fanów tego ruchu nie rozumiała, tym bardziej, że moje doświadczenie z tego miejsca nie było najlepsze. Na pewno jednak jeszcze lepiej poznałem tam siebie. Może się to kiedyś jeszcze przyda. Te wszystkie doświadczenia z całej kariery sprawiają, że jestem kim jestem. Jestem szczęśliwy z dotychczasowej kariery – i ciekawy tego, jaka będzie ona w przyszłości. Gdziekolwiek nie będę grał.
– W takiej formie, z tyloma golami oczywiste jest, że ofert będzie wiele. Widziałbyś siebie w kolejnym sezonie w Ekstraklasie?
– Nie wiem, gdzie będę. Chciałbym być z Wisłą w Ekstraklasie, ale nie nad wszystkim można mieć kontrolę i nie wszystko musi być tak, jakby się chciało. Zobaczymy, co przyniosą najbliższe miesiące.
– Zawodnika takiej klasy i w takiej formie Wiśle trudno będzie znaleźć. To też musi być dobry argument do negocjacji.
– Pewnie, ale wszyscy wiedzą i wiem to ja, że bez całej drużyny nie byłbym tak dobry. Jednym zawodnikiem nie da się wygrać meczów, jeden zawodnik nie może zmienić losów rywalizacji. Jesteśmy drużyną, jest nas jedenastu na boisku, kilkunastu czeka na swoją szansę. Jestem szczęśliwy, że mam teraz życiową formę, nie będę ci kłamał, że to źle w kontekście negocjacji, ale wiem, ile daje mi drużyna. Cieszy mnie, że wszystko idzie tak, jakbym chciał.
– Co może być dla was najtrudniejsze na drodze do awansu?
– Największym rywalem możemy być my sami. Jeśli zaczniemy zastanawiać się, liczyć punkty, skupiać się jak nasi rywale grają między sobą, nic z tego nie będzie. Patrzymy się tylko na siebie, na najbliższy mecz – i każdy kolejny musimy wygrywać. To właściwa mentalność. Straciliśmy już za dużo punktów w tym sezonie, by znów do tego dopuścić.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.