W polskim finale siatkarskiej Ligi Mistrzów ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzy się z Jastrzębskim Węglem. Oba kluby za awans do tego etapu rozgrywek zarobiły po 250 tys. euro. To zaledwie połowa tego, ile dostawał Lech Poznań za... każdy wygrany mecz w fazie grupowej Ligi Konferencji. Przepaść finansowa pomiędzy piłką nożną a siatkówką jest ogromna.
ZAKSA w półfinale siatkarskiej Ligi Mistrzów okazała się lepsza od Sir Safety Perugii. Oba mecze wygrała 3:1. Jastrzębski Węgielpokonał natomiast turecki Halkbank Ankara. W pierwszym meczu zwyciężył 3:1. Na wyjeździe przegrał 2:3, ale zaliczka z pierwszego spotkania wystarczyła, by awansować do finału. Ten zostanie rozegrany 20 maja.
Organizatorzy opublikowali kwoty, które zainkasują drużyny za udział w finale. Otóż obie dostaną po 250 tys. euro. Zwycięzca otrzyma kolejne 250 tys. euro czyli łącznie zarobi za sam finał pół miliona euro. Są to kwoty nieporównywalnie mniejsze do tych, które występują w piłce nożnej. Dla przykładu Real Madryt za zeszłoroczny triumf w Lidze Mistrzów zainkasował blisko 23 miliony euro. Jest to kwota około 45 razy większa niż ta, przeznaczona dla zwycięzcy siatkarskiej LM.
Z kolei Liverpool, który przegrał we wspomnianym finale, otrzymał 17,6 miliona euro. Ba, więcej niż ZAKSA i Jastrzębski zarabiają także uczestnicy piłkarskiej Ligi Konferencji. Konto Lecha Poznań za każde zwycięstwo w fazie grupowej LKE zostało zasilone o 500 tys. euro. Za sam awans do fazy grupowej mistrz Polski zainkasował blisko 3 miliony euro. Do tego 300 tys. euro za awans do fazy pucharowej i 325 tys. euro za drugie miejsce w grupie.
Dla ZAKSY turyński finał może oznaczać trzeci triumf z rzędu w Lidze Mistrzów siatkarzy. Polski klub w poprzednich dwóch latach dwukrotnie okazał się lepszy od włoskiego Itasu Trentino.