{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Siatkówka. Co z posadą Andrei Anastasiego? Właściciel Sir Safety Perugia, Gino Sirci, zabrał głos
Sara Kalisz /Sir Safety Perugia, do której należała faza zasadnicza włoskiej Legavolley, jest w dużych kłopotach. Zespół przegrał rywalizację z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w półfinale Ligi Mistrzów, a w ćwierćfinale mistrzostw kraju w poniedziałek walczy o "życie". Nic dziwnego, że media spekulują o tym, jaka przyszłość czeka szkoleniowca zespołu, Andreę Anastasiego. W TVPSPORT.PL głos w tej sprawie zabrał właściciel klubu, Gino Sirci.
Czytaj również: Wołosz: straciłam w oczach kibiców. Jestem uznawana za kontrowersyjną
Siatkówka. Co z posadą Andrei Anastasiego? Właściciel Sir Safety Perugia, Gino Sirci, zabrał głos
Jak co roku przed sezonem Sir Safety Perugia przez wielu traktowana była jako faworyt do triumfu we wszystkich rozgrywkach, w których będzie brała udział. Wygrała rundę zasadniczą ligi włoskiej, zdobyła Klubowe Mistrzostwo Świata i Superpuchar Włoch. Przegrała jednak Puchar Włoch i od tego momentu jej gra zaczęła falować.
Objawy było widać na każdym polu. Zespół, w którym grają Wilfredo Leon i Kamil Semeniuk wygrał pierwszy mecz ćwierćfinału mistrzostw Włoch z Allianz Mediolan 3:0, by kolejny przegrać 2:3. Rywalizacja toczy się do trzech wygranych, więc zmagania trwały dalej. Mecz numer trzy zapisała na swoim koncie ekipa Andrei Anastasiego, ale kolejny padł łupem rywali. Tym samym na tym etapie gier jest remis 2:2. W poniedziałek, 10 kwietnia, odbędzie się ostatnie spotkanie pary, które zadecyduje o tym, kto awansuje do półfinału rozgrywek.
W Lidze Mistrzów los sparował ten zespół z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Dla Semeniuka była to więc szczególna rywalizacja, bowiem stanął przed szansą na zmierzenie się z drużyną, w której spędził wiele lat. Obrońcy tytułu byli jednak dwukrotnie lepsi. Najpierw wygrali u siebie 3:1, a następnie w tym samym stosunku pokonali oponentów na ich terenie.
To duża porażka dla klubu, a szczególnie dla jego właściciela, Gino Sirciego. Od lat wykłada on pieniądze na pozyskiwanie nowych zawodników, "ściąga" do Perugii kolejne gwiazdy, a i tak nie osiąga dominacji w Europie. Teraz dodatkowo pojawiły się obawy o awans do półfinału rodzimej ligi. Nic więc dziwnego, że media zaczęły spekulować o tym, jak będzie wyglądać dalsza współpraca pomiędzy trenerem Anastasim a drużyną.
Szkoleniowiec nie chciał rozmawiać na temat rywalizacji z ZAKSĄ i obecnej sytuacji włoskiego zespołu. Skontaktowaliśmy się więc z Gino Sircim, pytając o to, co sądzi o pogłoskach, że włoski trener może zostać w najbliższym czasie zwolniony. – Nie! To nieprawda! Z Andreą do końca i możliwe, że dłużej – odpowiedział nam. Dopytaliśmy również o to, czy wzajemne zaufanie zostało zachowane. – Tak – odparł krótko.
Przypomnijmy, że w czerwcu zeszłego roku, kiedy Anastasi przejmował zespół z Perugii, zapytaliśmy go o to, czy ma świadomość, że "cykl życia" trenerów tego klubu jest krótki (pracę po nieosiągnięciu celów tracili w ostatnim czasie Vital Heynen i Nikola Grbić). – Moim zdaniem nie chciano zmienić Serba. Rozmawiałem z wieloma osobami. Bardzo doceniały pracę Nikoli i jego nastawienie. Jedynym problemem było pracowanie jednocześnie w klubie i reprezentacji. Myślę, że właściciel klubu też miał z tym kłopot. Poproszono mnie o jedno – bym nie podpisywał umowy z kadrą narodową. Muszę być na wyłączność. Szanuję to. Moim zdaniem Nikola nie stracił więc pracy przez to, że źle ją wykonywał, ale przez to, że łączył ją z inną, czego klub nie chciał – odpowiedział wtedy.
W dobie pytań dotyczących klubu jedno jest pewne: w Sir Safety Perugia wszystko potrafi zmienić się wyjątkowo dynamicznie.