Przejdź do pełnej wersji artykułu

Młodzi gniewni. To oni zastąpią Fury’ego, Usyka i Joshuę?

Jared Anderson (L). Z prawej u góry Bachodir Żałołow i Richard Torrez (wyżej), niżej Gurgen Hovhannisyan (fot. Getty) Jared Anderson (L). Z prawej u góry Bachodir Żałołow i Richard Torrez (wyżej), niżej Gurgen Hovhannisyan (fot. Getty)

Sportowe życie nie znosi próżni, a boks oczywiście nie jest wyjątkiem. Kibice wciąż czekają na pierwszego od ponad dwóch dekad niekwestionowanego mistrza wagi ciężkiej, który zostałby zarazem najlepszym pięściarzem w erze po braciach Kliczko. Jednak współczesna elita Tyson Fury (33-0-1, 24 KO), Ołeksandr Usyk (20-0, 13 KO), Anthony Joshua (25-3, 22 KO) i Deontay Wilder (43-2-1, 42 KO) to zawodnicy zaawansowani wiekowo, którzy prędzej niż później zejdą ze sceny. Kto może ich zastąpić? Oto lista pięciu poważnych kandydatów.

Czytaj też:

Łukasz Różański (fot. PAP)

Serial o Łukaszu Różańskim. "Walka ze Szpilką to był gejzer emocji"

RÓŻAŃSKI I BABIĆ PIERWSZY RAZ OKO W OKO!

W boksie systemy rankingowe rządzą się swoimi prawami, a każda z czterech głównych organizacji (WBC, WBA, WBO i IBF) ma własny ranking i bardzo często oddzielnego mistrza. W wadze ciężkiej czempionem aż trzech federacji jest Usyk, który wyrwał pasy z rąk Joshuy, a potem pokonał go również w rewanżu. Ostatnie brakujące ogniwo – tytuł organizacji WBC – dzierży Fury, który zdetronizował Wildera w spektakularnej trylogii.

Dlaczego zatem nie może dojść do walki na szczycie? To złożony temat – po intensywnych negocjacjach ciągnących się przez ponad pół roku Usyk i Fury nie doszli do porozumienia. Nie jest wykluczone, że i to się zmieni – Simon Jordan ze sportowego radia TalkSport zdradził, że w grudniu może dojść do wielkiej gali w Arabii Saudyjskiej. To właśnie tam doszłoby do pojedynku o wszystkie tytuły, ale nie tylko – podczas tej samej gali mieliby się jeszcze zmierzyć... Joshua i Wilder. W 2024 roku doszłoby z kolei do starcia zwycięzców tych walk.

Plotka? Całkiem możliwe, ale istnieją pewne poszlaki by przypuszczać, że coś może być na rzeczy. Kilka dni przed podaniem tej informacji kibiców zaszokował Joshua. W mocno enigmatycznym wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych zdradził, że kolejny pojedynek faktycznie stoczy w grudniu. Zaledwie kilkanaście godzin wcześniej snuto rozważania o lipcowym występie na którymś z brytyjskich stadionów, co sugerował jego promotor Eddie Hearn.

Jeśli do tak wielkiego wydarzenia faktycznie dojdzie, to jeszcze w 2023 roku możemy poznać najlepszego zawodnika współczesnej ery wagi ciężkiej. O ile za rankingami federacji często trudno nadążyć, tak więcej do myślenia daje zestawienie kategorii ciężkiej magazynu "The Ring", który jest uznawany za "biblię boksu". W gronie jedenastu najlepszych... nie ma nikogo przed trzydziestką, a średnia wieku wynosi prawie 35 lat.

Z jednej strony to nie powinno specjalnie martwić – ostatnie dekady zdają się potwierdzać, że w królewskiej kategorii dojrzewa się dużo wolniej niż w pozostałych. Za wciąż obiecujących pretendentów mogą uchodzić nawet zawodnicy grubo po trzydziestce. Joe Joyce (15-0, 14 KO) mimo imponującej listy ofiar i wysokiej pozycji w rankingach wciąż nie doczekał się mistrzowskiej szansy. Mimo 37 lat zdecydowanie nie wygląda na zawodnika schodzącego ze sceny.

Natura jest jednak nieubłagana, a 40. urodziny wciąż wydają się być granicą. Przekonał się o tym nawet Władimir Kliczko (64-5, 53 KO) – poprzedni wielki dominator wagi ciężkiej. Ostatni zwycięski pojedynek stoczył przed czterdziestką, a bogatą w sukcesy karierę podsumował bolesnymi porażkami z Furym i Joshuą.

Kogo w takich realiach można więc obwołać faktyczną nadzieją wagi ciężkiej? Każdego pięściarza, który dopiero buduje swoją pozycję i może się pochwalić sukcesami w boksie olimpijskim. Na szczęście dla fanów boksu widać co najmniej kilku zawodników, którzy w nieodległej przyszłości mogą się włączyć do mistrzowskiej rozgrywki. Oto subiektywne zestawienie pięciu najlepiej rokujących zawodników poniżej 30. roku życia, którzy nie zaznali jeszcze goryczy porażki.

Czytaj też:

Kliczko... otruty? Porażka, która stworzyła dominatora

1. Jared Anderson

Bilans: 14-0, 14 KO
Wiek: 23 lata
Kraj: USA
Wzrost: 193 cm
Zasięg ramion: 198 cm
Waga: 109-112 kg
Pozycja: praworęczny / switcher

To najlepszy naturalny amerykański ciężki od czasów Riddicka Bowe'a – ocenił dziennikarz Steve Kim i trudno się z taką oceną nie zgodzić. Największym atutem Andersona jest to, że w bardzo młodym wieku wygląda jak rutyniarz, który zna mnóstwo wytrawnych sztuczek znanych choćby z repertuaru Terence’a Crawforda (39-0, 30 KO). Płynnie potrafi zmieniać pozycję w ringu i w jego przypadku nie jest to sztuka dla sztuki. Kto wie – być może w przyszłości będzie nawet groźniejszy jako mańkut. 

Wiadomo, że Anderson mocno bije z obu rąk i potrafi wywierać presję, ale umie też oddawać inicjatywę rywalom i spektakularnie ich karcić. Zdążył się zaliczyć kilka konkretnych sprawdzianów – najpierw efektownie rozmontował i ciężko znokautował ważącego ponad 125 kilogramów Kinsgleya Ibeha (5-1-1). Władimir Tereszkin (22-0-1) i Ołeksandr Teslenko (17-1) nie dotrwali z Andersonem do trzeciej rundy. 

Największe wrażenie zrobił jednak w dwóch ostatnich występach. W grudniu 2022 roku zmiótł Jerry'ego Forresta (26-5-2). Mimo niezbyt imponującego rekordu to był naprawdę solidny rywal, który niewiele wcześniej potrafił zremisować z Michaelem Hunterem (20-1-1) i Zhileiem Zhangiem (20-0). W obu tych pojedynkach Forrest zdaniem wielu zrobił zresztą wystarczająco dużo, by wygrać. 

Na tle Andersona jednak nawet nie zaistniał – w pierwszej rundzie trafił prospekta kilkoma mocnymi ciosami, ale ten zareagował w rzadko widziany sposób. Ruszył na Forresta z furią godną lepszej sprawy i w samej tylko pierwszej rundzie wyprowadził aż 114 ciosów. W drugiej było po wszystkim. – Po tym jak Jerry mnie trafił widziałem wszystko na czerwono - stąd taka reakcja – tłumaczył zwycięzca.

8 kwietnia amerykańska nadzieja wagi ciężkiej zanotowała ostatnie jak do tej pory zwycięstwo. George Arias (18-0) również nie dotrwał do trzeciej rundy – potężnie poturbowanego pięściarza poddał narożnik. Po tej wygranej Anderson ma wrócić jako bohater walki wieczoru już 1 lipca. W takim tempie jeszcze przed końcem 2023 roku może stać się zawodnikiem z TOP 10.

Ludzie jeszcze nie widzieli wszystkiego. Ten chłopak ma potencjał nie tylko na to, by mistrzem świata, ale by być jednym z najlepszych w historii – wróżył Robert Easter, były mistrz świata również pochodzący z Ohio. Anderson wcześniej był obiecującym przedstawicielem boksu olimpijskiego, ale wybrał zawodowstwo kosztem marzeń o igrzyskach. Szlify zdobywał nie tylko kolejnymi walkami, ale także podczas sparingów między innymi z Tysonem Furym. Według jednej z najgłośniejszych plotek ostatnich lat miał nawet znokautować "Króla Cyganów” podczas jednej z sesji.

Znaki zapytania? Mimo 14 walk spędził w ringu tylko 31 rund, ale to tylko dowód na to jak dobrze radzi sobie z kolejnymi wyzwaniami. Anderson uwielbia robić wokół siebie szum – do ringu wchodził już między innymi jako kucharz oraz… świąteczny Grinch. Mimo kilku cennych zwycięstw wciąż czeka go jeszcze poważniejszy test defensywy i bokserskiego „silnika” w walce na dłuższym dystansie. 


Czytaj też:

Floyd Patterson i Ingemar Johansson. Trylogia, maratony i Alzheimer

2. Bachodir Żałołow

Bilans: 12-0, 12 KO
Wiek: 28 lat
Kraj: Uzbekistan
Wzrost: 201 cm
Zasięg ramion: 206 cm
Waga: 112-114 kg
Pozycja: mańkut

W jego przypadku można mówić o karierze poprowadzonej zgodnie z niemal wszystkimi pięściarskimi prawidłami. W 2016 roku ten rosły Uzbek dotarł do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich w Rio, gdzie był jednym z najmłodszych w stawce. W Tokio nie miał już sobie równych – w świetnym stylu sięgnął po złoto. A w międzyczasie został jeszcze mistrzem świata amatorów.

W ringu Żałołow doskonale potrafi korzystać z warunków fizycznych. Wielu kibiców i ekspertów widzi w jego stylu podobieństwa z tym co robili bracia Kliczko. Kontrola dystansu to chyba jego największy atut, ale ciosy też mają ogromną wymowę. Przekonał się o tym choćby twardy Kamil Sokołowski (11-25-2), który rzadko przegrywa przed czasem, ale w tym wypadku musiał uznać wyższość przeciwnika.

Nie jestem tylko puncherem. Kładę rywali na deski każdym czystym ciosem, ale potrafię znacznie więcej. Mam znakomitą pracę nóg, wyczucie dystansu, timing i szybkość. Nie jestem również pięściarzem, który pozwala się trafiać. Boks to sztuka zadawania ciosów przy jednoczesnym ich unikaniu. Mój wzór? Władimir Kliczko – tak przedstawia się sam Żałołow.

W jego zawodowym dorobku wciąż brakuje jednak znaczących nazwisk. Oprócz wygranej z Polakiem można wyróżnić zwycięstwa nad Jackiem Mulowayiem (11-2-1) i Curtisem Harperem (14-7). Największym problemem olbrzyma z Uzbekistanu może się okazać to, że dość nieoczekiwanie… wciąż jest rozdarty między boksem zawodowym a olimpijskim.

Brzmi to nieco absurdalnie – w końcu w tym drugim wygrał już wszystko co było do wygrania. Jednak otwarta ścieżka dla zawodowców sprawia, że Żałołow mocno myśli o walce o trzecie igrzyska. Nie bez znaczenia są zapewne brudne pieniądze pompowane w sport olimpijski przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA). Jego promotor Lou DiBella zapowiedział jednak, że na przełomie czerwca i lipca chciałby sprawdzić Uzbeka z zawodnikiem z TOP 10.


Czytaj też:

Fiodor Czerkaszyn wystąpi na wielkiej gali w Las Vegas. Rywalem Meksykanin

3. Justis Huni

Bilans: 7-0, 4 KO
Wiek: 24 lata
Kraj: Australia
Wzrost: 193 cm
Zasięg ramion: 194 cm
Waga: 108-110 kg
Pozycja: praworęczny

W jego żyłach płynie krew szwedzko-tongijsko-holendersko-samoańska. Taka mieszanka to zwiastun czegoś wyjątkowego w ringu. I rzeczywiście – podobnie jak poprzedni znani ciężcy z tego kontynentu (Joseph Parker czy David Tua) młody Huni wyróżnia się odpornością na ciosy i ringową twardością. Na zawodowstwie zadebiutował w 2020 roku – zmusiło go do tego przełożenie igrzysk.

Podobnie jak Żałołow próbował iść dwiema ścieżkami równocześnie, ale Australijczykowi ta sztuka się kompletnie nie udała. Już w zawodowym debiucie pokonał solidnego Faigę Opelu (13-1-1). Potem narzucił sobie szybkie tempo i walczył średnio co 2-3 miesiące. W czerwcu 2021 roku ryzyko się nie opłaciło – starcie z byłym futbolistą Paulem Gallenem (11-0-1) miało być rozgrzewką przed igrzyskami. Wygraną przed czasem w dziesiątej rundzie Huni okupił jednak kontuzją, która ostatecznie wykluczyła go ze startu w Tokio.

Uraz okazał się bardzo poważny i wymagał operacji – zdiagnozowano złamanie kości śródręcza. Do ringu zawodowego Australijczyk wrócił dopiero po roku. Po drodze pojawiły się pogłoski o urazie... mózgu. Przed jednym ze sparingów Huni miał boleśnie przewrócić się na beton. Potem zaliczył nokaut na jednym ze sparingów, ale problemy miały być przejściowe. Na pewno ten znak zapytania będzie jednak powracał na wyższym poziomie.

Ostatni występ? W listopadzie 2022 roku pokonał na punkty Kikiego Toę Leutele (8-1-2), ale znów odezwały się problemy z kością śródręcza... Nie odstraszyło to potentatów - w lutym 2023 roku utalentowany Australijczyk podpisał kontrakt z grupą Matchroom. Eddie Hearn w debiucie chce skonfrontować nowy nabytek z doświadczonym Siergiejem Kuzminem (18-2, 13 KO). Postawa w takim pojedynku wiele powie o ewentualnych mistrzowskich aspiracjach Huniego.


Czytaj też:

MB Boxing Night 15: ukraińscy pięściarze wystąpią na gali w Zgorzelcu

4. Gurgen Hovhannisyan

Bilans: 4-0, 4 KO
Wiek: 25 lat
Kraj: Armenia
Wzrost: 201 cm
Zasięg ramion: 206 cm
Waga: 124-130 kg
Pozycja: praworęczny

Po czterech zawodowych walkach ciężko w pełni ocenić jego potencjał, ale niektóre atuty muszą robić wrażenie. Wystarczy zresztą nieco zmrużyć oczy, by dostrzec pewne podobieństwo Hovhannisyana do... Adama Kownackiego. Nie tylko w zakresie sylwetki – która niezbyt dobrze wypada na tle niektórych Adonisów wagi ciężkiej – ale także ze względu na styl polegający na zasypywaniu rywali gradem ciosów.

Pochodzący z Armenii pięściarz przeprowadził się do Los Angeles i próbuje robić karierę w Ameryce. Nie przeszkadza mu waga – przy grubo ponad 120 kilogramach rusza się naturalnie i jeszcze nie zdążył złapać poważniejszej zadyszki. Błysnął za to na wielkiej scenie – solidnego Michaela Coffiego (13-2) zastopował przed finałem trylogii Fury kontra Wilder.

"Gurg" przez wiele lat rywalizował w boksie olimpijskim, gdzie nie osiągnął największych sukcesów. W 2019 roku został brązowym medalistą mistrzostw Europy U-22 i zajął piąte miejsce w igrzyskach europejskich. Przepustki do Tokio nie zdobył, ale w tej odmianie boksu potrafił wcześniej dać twardą walkę nawet samemu Żałołowowi.

Jego styl wydaje się jednak stworzony pod zawodowe ringi. Hovhannisyan jest związany z projektem PBC, gdzie poza Kownackim i Wilderem walczą także choćby Luis Ortiz (33-3, 28 KO), Frank Sanchez (22-0, 15 KO) i były mistrz świata Charles Martin (29-3-1, 26 KO). I to właśnie ten ostatni miał być rywalem Ormianina w piątym występie już 22 kwietnia, jednak Hovhannisyan ostatecznie wycofał się z powodu kontuzji. 

Mimo wszystko kariera 25-latka powinna już wkrótce mocno przyspieszyć. Doświadczony trener Joe Goossen – uważany za specjalistę od zawodników wagi ciężkiej – zdążył go nazwać jednym ze swoich ulubieńców. Nawet jeśli wspólnie nie zdobędą tytułu mistrza świata, to obserwowanie tej drogi z pewnością dostarczy emocji i niezapomnianych wrażeń.

Czytaj też:

Nowonarodzony George Foreman. Przeżył własną śmierć?

5. Richard Torrez

Bilans: 5-0, 5 KO
Wiek: 23 lata
Kraj: USA
Wzrost: 188 cm
Zasięg ramion: 189 cm
Waga: 102-104 kg
Pozycja: mańkut

Na tej liście wyróżniają go przede wszystkim stosunkowo najmniej korzystne warunki fizyczne. Torrez nigdy nie będzie należał do gigantów kategorii ciężkiej, ale i tak może w niej odegrać znaczącą rolę. Jego agresywny i bezkompromisowy styl wygląda na stworzony do boksu zawodowego, ale wysokie możliwości zasygnalizował już na ringach olimpijskich. 

O jego progresie najlepiej mówią walki z numerem jeden boksu amatorskiego ostatnich lat – Żałołowem. W 2019 roku spotkali się w ćwierćfinale mistrzostw świata i Amerykanin został ciężko znokautowany. Takie rozstrzygnięcie wzbudziło burzliwe dyskusje w bokserskim środowisku. Mauricio Sulaiman – prezydent organizacji WBC – podkreślał, że do walki nastoletniego wówczas Torreza z doświadczonym już zawodowcem nie powinno w ogóle dojść.

Pobity Amerykanin szybko stanął na nogi. Trzy lata później spotkał się z Uzbekiem w finale olimpijskiego turnieju kategorii superciężkiej. To był już zupełnie inny pojedynek – Żałołow wygrał jednogłośną decyzją (5:0), ale przeciwnik postawił twarde warunki. Mimo porażki Torrez przeszedł do historii jako pierwszy od ponad trzech dekad amerykański finalista turnieju olimpijskiego w najcięższej kategorii – poprzednio dokonał tego Riddick Bowe w Seulu.

Nic zatem dziwnego, że przejście na zawodowstwo takiego pięściarza odbiło się szerokim echem. Ostatecznie Torrez związał się z grupą Top Rank – jak większość amerykańskiej kadry z Tokio. – Jesteśmy zaszczyceni mogąc promować znakomitych pięściarzy, który imponują także postawą poza ringiem. Richard to mańkut, który uwielbia wywierać presję i błyskawicznie stanie się ulubieńcem kibiców – wróżył legendarny promotor Bob Arum.

Przemianę fizyczną Torreza widać gołym okiem, ale młody pięściarz wciąż czeka na naprawdę solidny test wśród zawodowców. W grupie Top Rank wyżej stoją akcje Andersona, ale obu łączy to, że boks ewidentnie jest ich pierwszą miłością. Richard to pięściarz trzeciej generacji – jego dziadek wygrał lokalny turniej Golden Gloves, a ojciec był ćwierćfinalistą turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w 1984 roku i zamierza być trenerem syna w trakcie zawodowej kariery.

* * *

Czy ktoś z tego grona zostanie mistrzem świata? Wydaje się to całkiem realne, choć na walkę o tytuł trzeba będzie pewnie poczekać. Być może wszystkich zawstydzi Moses Itauma (2-0, 2 KO) – 18-letni Brytyjczyk zamierza pobić rekord Mike'a Tysona i zostać mistrzem świata przed 21. urodzinami. To jednak melodia przyszłości – na razie wciąż pewne sprawy do wyjaśnienia mają Usyk, Fury, Joshua i Wilder.


Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także