| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Sędziowie zmieniali się rolami częściej niż piłkarze – w pierwszej połowie meczu Legia Warszawa – Lech Poznań działy się rzeczy niezwykle rzadkie. Przed przerwą w roli sędziego asystenta numer dwa, czyli pracującego vis a vis trybuny głównej, pracowało aż trzech sędziów. Pierwszy i trzeci to bardzo doświadczeni arbitrzy, natomiast między nimi wystąpił całkowity debiutant.
Sędzia Marcin Kochanek, który w 6. minucie meczu Legia Warszawa – Lech Poznań zastąpił kontuzjowanego Marcina Borkowskiego w roli sędziego asystenta, nie jest doświadczonym specjalistą wysokiej klasy od sędziowania na linii z chorągiewką. Nawet nie pamiętam, czy i ewentualnie kiedy w ogóle pracował w tej roli na szczeblu centralnym. Taki debiut w Ekstraklasie, na dodatek w hitowym meczu drużyn walczących o miejsca na podium, to prawdziwy ewenement.
Marcin Kochanek jest sędzią głównym I ligi. Nawet jednym z kandydatów do sędziowania w Ekstraklasie – ale sędziowania z gwizdkiem, z pewnością nie z chorągiewką. To istotne, bo praca z gwizdkiem i praca z chorągiewką wymagają od sędziów zupełnie różnych predyspozycji i różnych talentów. Niewielu jest sędziów, którzy w obu rolach radzą sobie choćby poprawnie czy tym bardziej naprawdę dobrze.
Kochanek jako sędzia asystent radził sobie jednak bardzo dobrze. Widać było, że ma pojęcie o pracy w tej roli. Poruszał się prawidłowo – w taki sposób, w jaki powinien w poszczególnych sytuacjach. Również technika używania chorągiewki nie budziła większych zastrzeżeń. Prawidłowo rozstrzygnął akcję, po której padła bramka na 1:0 dla Legii, aczkolwiek nie była to sytuacja szczególnie trudna do oceny.
Jednakże, ze względu na brak odpowiednich doświadczeń i brak odpowiednich nawyków, jego dalsza praca w tym meczu w tej roli byłaby niepotrzebnym ryzykiem. Tylko dlatego w 24. minucie Kochanek został zastąpiony przez sędziego asystenta FIFA Pawła Sokolnickiego, który wcześniej w tym spotkaniu pracował jako sędzia asystent wideo pomagający sędziemu wideo Pawłowi Malcowi.
Przerwy z powodu zmiany Borkowskiego na Kochanka i potem Kochanka na Sokolnickiego trwały znacznie dłużej niż zazwyczaj wymiany zawodników. Dłuższa była ta pierwsza przerwa. Trwała blisko pięć minut, ponieważ zmiana sędziego asystenta na dotychczasowego sędziego technicznego (zarazem rezerwowego) wymaga również, aby sędziowie zamienili się zestawami do komunikacji radiowej. Jest to spowodowane tym, że sędzia asystent pracuje przez cały czas z tak zwanym mikrofonem otwartym, dzięki czemu w każdej chwili może podpowiadać sędziemu głównemu, gdy widzi coś istotnego. Sędzia techniczny ma przycisk do włączania swojego mikrofonu, żeby komunikować się z sędziami tylko wtedy, gdy jest taka potrzeba. W innych sytuacjach wyłączony mikrofon sprawia, że trójce sędziowskiej nie przeszkadzają dźwięki czy głosy rozmów technicznego z trenerami czy innymi osobami funkcyjnymi lub zawodnikami rezerwowymi lub wymienionymi.
Czy nie można było od razu przeprowadzić zmiany Borkowskiego na Sokolnickiego? Raczej nie, ponieważ Sokolnicki pracował w wozie VAR. Przerwa na taką zmianę musiałaby być jeszcze dłuższa, aby Sokolnicki mógł zdążyć z wozu do szatni, przebrać się, przynajmniej zmienić buty – jeśli resztę stroju już miał na sobie, i potem pobiec na boisko.
Głównie z powodu dwóch zmian sędziowskich pierwsza połowa meczu została przedłużona o osiem minut.