Przejdź do pełnej wersji artykułu

Decyzja UEFA dla sędziów i PZPN niekorzystna i niepokojąca

/ Paweł Raczkowski (fot. Getty Images) Paweł Raczkowski (fot. Getty Images)

To nie jest dobra wiadomość dla władz Kolegium Sędziów i PZPN, ani polskich sędziów, szczególnie dla Pawła Raczkowskiego. UEFA podjęła decyzję, że w meczu Ligi Mistrzów NapoliMilan, w którym sędzią głównym będzie Szymon Marciniak, arbitrem technicznym i zarazem rezerwowym nie będzie żaden Polak, lecz Szwed. We wszystkich pozostałych meczach ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji na sędziego technicznego wyznaczony został rodak sędziego głównego.

Czytaj też:

Podczas meczu Legii z Lechem doszło do zamieszania związanego z sędziami (fot. TVP Sport)

PKO Ekstraklasa. Kontuzja sędziego w hicie Legia – Lech spowodowała aż dwie przerwy i dwie zmiany

Rewanżowe spotkanie Napoli – Milan (w pierwszym meczu Milan wygrał z Napoli 1:0) Szymon Marciniak będzie sędziować jak zwykle z sędziami asystentami Pawłem Sokolnickim i Tomaszem Listkiewiczem, a z systemem VAR – też jak zwykle u Marciniaka – pracować będą sędzia wideo Tomasz Kwiatkowski i asystent sędziego wideo Bartosz Frankowski. W porównaniu do wcześniejszych meczów w rozgrywkach UEFA, w zespole Marciniaka zmienił się sędzia techniczny i zarazem rezerwowy – w Neapolu będzie nim Szwed Glenn Nyberg.

Taka obsada w klubowych rozgrywkach UEFA to duża rzadkość. Reguła jest bowiem taka, że cała czwórka sędziów pracujących na boisku lub tuż obok niego pochodzi z tego samego kraju. Zazwyczaj dotyczy to również sędziów wideo, ale tu akurat wyjątki zdarzają się dosyć często, ponieważ nie we wszystkich krajach używany jest system VAR.

Nie ma Musiała, nie ma Raczkowskiego...

Brak polskiego sędziego technicznego-rezerwowego w zespole Szymona Marciniaka to wiadomość przykra lub nawet niepokojąca. W przeszłości – tej dalszej i całkiem niedawnej – wszędzie tam, gdzie arbiter z Płocka mógł współpracować z sędzią technicznym z Polski, był nim zazwyczaj Tomasz Musiał albo Paweł Raczkowski. Ten pierwszy od listopada nie pracował w Ekstraklasie, więc okresowo nie może być rezerwowym sędzią w Lidze Mistrzów. Musiał w marcu sędziował tylko jeden mecz w II lidze, w kwietniu dwa spotkania w I lidze, prowadził też kilka innych meczów, a do Ekstraklasy prawdopodobnie wróci już niebawem.

CZYTAJ TEŻ: PKO Ekstraklasa. Kiedy korzyść wcale nie jest korzystna, lecz szkodzi

Ostatnio sędzią technicznym w meczach Szymona Marciniaka był więc Paweł Raczkowski. Na przykład 14 marca podczas meczu FC Porto – Inter Mediolan (0:0) w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Jednak teraz UEFA zdecydowała, że w Neapolu będzie inaczej. Mimo że starcie Napoli – Milan postrzegane jest jako najbardziej prestiżowe i potencjalnie najtrudniejsze do sędziowania ze wszystkich rewanżowych meczów ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów w tym sezonie – choćby ze względu na wyniki pierwszych meczów oraz fakt, iż to pojedynek z podtekstami dwóch włoskich drużyn rywalizujących również w Serie A – to jednak UEFA postanowiła częściowo rozbić polski zespół sędziowski i wprowadzić do niego arbitra z innego kraju.

Marciniak i Nyberg znają się, ale nie tak dobrze jak Marciniak z polskimi kolegami czy sędziami kategorii UEFA Elite z innych krajów.

Człowiek tylko od zmian i ławek? Ależ skąd!

Z punktu widzenia polskiego zespołu sędziowskiego – aczkolwiek żaden z członków ekipy Szymona Marciniaka tego nie wyraził, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem – taka obsada jest więc osłabieniem lub potencjalnym osłabieniem zespołu.

Wbrew temu, co przypuszczają kibice, początkujący sędziowie czy inne osoby niezorientowane w tajnikach współpracy zespołów sędziowskich na poziomie międzynarodowym – sędzia techniczny i zarazem rezerwowy wcale nie jest tylko człowiekiem od przeprowadzania zmian czy uspokajania rezerwowych lub osób funkcyjnych siedzących na ławkach rezerwowych. W wielu zespołach, także w zespole Szymona Marciniaka, sędzia techniczny – wtedy, gdy jest nim ktoś zaufany – pełni lub może pełnić ważną funkcję, przynajmniej w pewnych sytuacjach.

Czwarty oficjel – tak techniczny nazywany jest z języka angielskiego („fourth official’) – obserwuje grę z innej strony niż sędzia główny i sędziowie asystenci. To ważne, ponieważ w czasie gry może przekazywać sędziemu dodatkowe informacje, czasem bardzo pomocne w prowadzeniu meczu. Zdarza się, że to właśnie sędzia techniczny pomaga rozstrzygnąć kontrowersyjne sytuacje, które oburzają osoby przebywające na ławkach rezerwowych lub osoby na trybunie głównej. Techniczny-rezerwowy często obserwuje akcje właśnie od strony ławek czy trybuny głównej. Po tej samej stronie z reguły jest też najwięcej kamer. Sędzia techniczny czasem pomaga więc uniknąć błędów w sytuacjach, które rejestrują kamery i widzą wszyscy po tej stronie stadionu, tylko nie sędzia główny, który z drugiej strony czasem czegoś dostrzec nie może.

Czy Glenn Nyberg jako sędzia techniczny jest w takiej współpracy dobry lub tak dobry jak Musiał albo Raczkowski? Tego nie wiemy. Szymon Marciniak też raczej tego nie wie, a przynajmniej nie jest pewien, bo dotychczas nie miał powodu, aby interesować się tak szczegółowo sędzią Glennem Nybergiem.

Dlaczego więc UEFA ustaliła, że to Szwed będzie teraz współpracował z polskimi sędziami?

Powody mogą być różne i neutralne

Powody mogą być różne, więc i komentarze mogą pojawiać się różne. Zacznijmy od tych prawdopodobnie bardziej neutralnych.

Glenn Nyberg jest postrzegany jako bardzo poważny kandydat na awansu do UEFA Elite, czyli grupy europejskich sędziów najwyższej klasy. UEFA być może chce go otrzaskiwać, dawać mu okazje do zbierania różnych doświadczeń, aby jak najszybciej był gotowy do prowadzenia meczów Ligi Mistrzów jako sędzia główny. Taki może być jeden z potencjalnych powodów wyznaczenia go do współpracy z Marciniakiem.

Inny powód, choć podobny, mógłby być taki, że UEFA uznała, iż skoro ma do dyspozycji tak doświadczonego sędziego jak Szymon Marciniak – finalistę mistrzostw świata i arbitra, który w ostatnich dwóch latach prowadził rekordowo wiele hitowych meczów z udziałem najlepszych drużyn Europy – to jest świetnym przykładem dla innych sędziów i to trzeba wykorzystać. Na przykład umożliwiając sędziom z różnych krajów podglądanie i podsłuchiwanie pracy Marciniaka z bliska, z pozycji arbitra technicznego. Gdyby tak było – gdyby UEFA rzeczywiście wpadła na taki pomysł – to również w następnych meczach do współpracy z sędzią Marciniakiem byliby prawdopodobnie wyznaczani czołowi perspektywiczni sędziowie z różnych krajów.

Powody mogą być różne, także niepokojące

Inne potencjalne powody są niekorzystne dla polskich sędziów, władz Kolegium Sędziów i PZPN. Szczególnie dla Pawła Raczkowskiego i przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN.

CZYTAJ TEŻ: Afera po meczu Lech Poznań – Pogoń Szczecin. "Może niech każdy klub wyznacza sędziego, którego nie chce?"

Dla Pawła Raczkowskiego – ze względu na wydarzenia ostatnich dwóch tygodni. Szczególnie ze względu na incydenty w samolocie do Grecji i na lotnisku w Atenach oraz aferę, która sprawiła, że Grecki Związek Piłki Nożnej postanowił odsunąć Raczkowskiego oraz jego sędziów asystentów Radosława Siejkę, Adama Kupsika i sędziego technicznego Krzysztofa Jakubika od prowadzenia meczu na szczycie ligi greckiej AEK Ateny – Aris Saloniki. Powodem wybuchu afery było rzekome pijaństwo polskich sędziów oraz rzekome nieodpowiednie zachowanie pod wpływem alkoholu. Z kolei powodem odsunięcia od meczu rzekomo były publikacje greckich mediów na temat incydentów z udziałem polskich sędziów i rzekoma presja ze strony mediów.

Dla Tomasza Mikulskiego – ze względu na brak natychmiastowych i zdecydowanych działań ze strony Kolegium Sędziów i PZPN pod adresem Greckiego Związku Piłki Nożnej oraz brak odpowiednich komunikatów w tej sprawie podanych do wiadomości publicznej. Kolegium Sędziów, albo PZPN na wniosek Kolegium Sędziów, powinno natychmiast (czyli tydzień temu) zażądać od Greckiego Związku Piłki Nożnej niezwłocznego przekazania: albo dowodów uzasadniających odsunięcie Polaków od sędziowania meczu AEK – Aris, albo pisemnych przeprosin za decyzję bardzo niekorzystną dla wizerunku polskich sędziów i za wynikłe z niej duże i niepoliczalne nieprzyjemności.

Zamiast tego PZPN opublikował jedynie „Oświadczenie Przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN” oparte na rozmowach Tomasza Mikulskiego ze Stevem Bennettem, angielskim szefem greckich sędziów. W treści tego oświadczenia czytamy między innymi: „według przekazanych nam słownie informacji nie ma żadnych dowodów, by polscy sędziowie byli pod wpływem alkoholu” oraz „szef greckich sędziów przekazał słowną informację, że nie ma żadnych zastrzeżeń co do zachowania naszych arbitrów, opierając się m.in. na relacji oficera/sędziego łącznikowego. Decyzję o zdjęciu z obsady polskich arbitrów podjął ze względu na silną presję medialną, chcąc uniknąć ryzyka, że sytuacja odbije się na ich pracy oraz jej odbiorze”.

UEFA bada i czeka, Kolegium Sędziów nie bada i nie czeka

UEFA wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie incydentów w samolocie, na lotnisku oraz wydarzeń z nimi związanych. Najwyraźniej – na co wskazuje najnowsza obsada UEFA na mecze międzynarodowe – uznała też, że zamieszani w aferę sędziowie nie powinni uczestniczyć w meczach międzynarodowych do czasu wyjaśnienia sprawy. Według Komisji Sędziowskiej UEFA w takiej sytuacji lepiej najpierw zbadać okoliczności i dokumenty oraz poczekać z wyznaczaniem czterech sędziów. Pierwszy odczuł to Raczkowski – nie leci do Neapolu. Ale Siejka, Kupsik i Jakubik są w podobnej sytuacji – nie wiadomo, czy i kiedy zobaczymy ich znowu w meczach międzynarodowych.

CZYTAJ TEŻ: Symboliczna decyzja PZPN: po aferze w Grecji sędzia Raczkowski wraca do Ekstraklasy

Tymczasem PZPN, który nie wysłał stosownych żądań w odpowiedniej formie do Greckiego Związku Piłki Nożnej, wszystkich czterech sędziów wyznaczył do prowadzenia meczów bieżącej kolejki Ekstraklasy. Jakubik z Siejką sędziowali w piątek Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze (0:2), Kupsik w sobotę pracował w meczu Cracovia – Radomiak (3:0), a Raczkowski został wyznaczony do prowadzenia poniedziałkowego spotkania Stal Mielec – Miedź Legnica.

Oczywiście można rozważać lub nawet próbować sugerować, że UEFA nie delegowała Raczkowskiego do Neapolu, ponieważ w poniedziałek ma sędziować mecz w Mielcu, ale prawda jest taka, że UEFA pierwsza ustala obsadę na swoje mecze, a związki narodowe do niej się dostosowują wyznaczając sędziów na mecze w rozgrywkach krajowych w terminach wolnych od zajęć w UEFA. To oznacza, że kiedy przewodniczący Mikulski wyznaczał Raczkowskiego na poniedziałkowy mecz Ekstraklasy, wiedział już, że UEFA tym razem nie wyznaczyła go na mecz Ligi Mistrzów razem z Szymonem Marciniakiem ani na żaden inny. Miał więc wyraźną przesłankę, że UEFA greckie zarzuty wobec polskich sędziów traktuje poważnie. Mimo to Mikulski wyznaczył Raczkowskiego do prowadzenia meczu w Mielcu, a Siejkę, Kupsika i Jakubika do innych meczów.

Teraz wiadomo, że potrzeba podjęcia przez Kolegium Sędziów PZPN stanowczych działań w celu wyjaśnienia greckiej afery jest już krytycznie pilna.

CZYTAJ TEŻ: Sędzia Paweł Raczkowski oskarżony o pijaństwo: zostałem zaatakowany!

Paweł Raczkowski może być niewinny

Choć w tej aferze najgłośniejsze jest nazwisko Pawła Raczkowskiego, to trzeba pamiętać, że istnieje możliwość, iż akurat on jest niewinny zarzutów stawianych pod adresem polskich sędziów. Razem z nim było w Grecji jeszcze trzech sędziów z Polski. Nie można wykluczyć, że winny jest na przykład tylko jeden i że nie był nim akurat sędzia główny, albo że w samolocie, na lotnisku i w hotelu w Atenach wydarzenia toczyły się zupełnie inaczej niż dotychczas czytaliśmy.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także