{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mateusz Lis o Marku Papszunie: jest władczy i lubi mieć wszystko pod kontrolą, ale chcę z nim znowu pracować
Adrian Janiuk /
Marek Papszun będzie trenerem Rakowa tylko do końca trwającego sezonu. O współpracy ze szkoleniowcem opowiedział nam Mateusz Lis, który grał u niego w Częstochowie. – Słynie z twardych, konsekwentnych rządów i nie ma w tym grama przesady. W klubie już za moich czasów miał wiele do powiedzenia i dawał to poznać to na każdym kroku – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
TRANSFEROWY BANK ROZBITY? DWIE GWIAZDY EKSTRAKLASY BLISKIE ZMIANY KLUBÓW
We wtorek minęło dokładnie siedem lat od dnia zatrudnienia trenera Papszuna w Rakowie, który jest obecnie liderem PKO Ekstraklasy. 1 stycznia 2017 roku do ekipy z Częstochowy, która grała wtedy w II lidze, dołączył wówczas niespełna 20-letni bramkarz Mateusz Lis.
– Świetnie wspominam współpracę z trenerem Maciejem Sikorskim i Markiem Papszunem. Trener Sikorski pracował z nami – bramkarzami, więc siłą rzeczy miałem nieco lepszy kontakt z nim niż z głównym szkoleniowcem. Jednak praca z jednym i drugim wiele mi dała – powiedział obecny bramkarz Southampton, który aktualnie jest wypożyczony do Troyes.
Nasz rozmówca przyznał, że nie spodziewa się, że Papszun w najbliższym czasie zdecyduje się na powrót do pracy. – Jak wszyscy jestem zaskoczony jego decyzją, ale z drugiej strony od pewnego czasu przygotowywał opinię publiczną, że tak może się stać. Jego wypowiedzi o tym świadczyły, ale tak naprawdę nikt nie był na to gotowy. Ze względu na rodzinę postanowił zrezygnować i ja go rozumiem. Życie rodzinne trenera piłkarskiego często cierpi przez nadmiar obowiązków. Niektórym się wydaje, że to lekki zawód, a tak nie jest – przyznał Lis i dodał: – Jestem ciekaw, czy on rzeczywiście zakończył karierę trenerską na dobre i jaki ma pomysł na siebie. Trochę czasu minęło od naszej ostatniej rozmowy, ale chciałbym z nim porozmawiać. Jego celem było mistrzostwo Polski i jest tego bardzo blisko. Paradoksalnie myślę, że ten obecny, bardzo udany sezon zbliżył go do tej decyzji.
Lis podejrzewa, co mogłoby wpłynąć na to, że Papszun niegdyś wróci do zawodu. – Być może oferta z reprezentacji Polski za jakiś czas byłaby powodem, który skusiłby go do powrotu na ławkę trenerską. Jak znam trenera Papszuna i jeśli on już sobie coś postanowi to bardzo trudno będzie go przekonać do zmiany decyzji. Mam nadzieję, że wróci, bo nie wiem, co będzie przyszłości. Liczę jednak, że będzie okazja do ponownej współpracy – wyraził nadzieję 26-letni golkiper.
Były bramkarz Rakowa opowiedział, jakim człowiekiem jest Papszun. – Opinie na temat trenera nie biorą się znikąd. To prawda, że w szatni rządzi twardą ręką. Od razu, gdy dołączyłem do ekipy z Częstochowy dało się odczuć, że jest osobą władczą i lubi mieć wszystko pod kontrolą. Słynie z twardych, konsekwentnych rządów i nie ma w tym grama przesady. W klubie już za moich czasów miał wiele do powiedzenia i dawał to poznać na każdym kroku. Nie odbieram jednak tego negatywnie, bo niewątpliwie jest to jego ogromny atut. Dzięki temu wszyscy darzą go wielkim szacunkiem, czy wręcz respektem. Widzieliśmy na co można sobie u niego pozwolić, ale granice były jasno wytyczone – zapewnił Lis.
Wychowanek Promienia Żary opisał w jaki sposób można było się narazić Papszunowi. – Zauważyłem, że jeżeli robisz to co do ciebie należy i wykonujesz swoje obowiązki z należytą starannością to z trenerem Papszunem żyjesz w bardzo dobrych relacjach. Jeżeli jednak chcesz pójść na skróty i coś ominąć to szybko można mieć problemy, bo ten szkoleniowiec natychmiast to wychwyci. A wtedy nie jest fajnie... Potrafi pokazać, że jest zły – stwierdził i dodał: – Wystarczyło spojrzeć na jego wyraz twarzy i naprawdę to było wystarczające. Jeśli chodzi o indywidualne przypadki to ktoś, kto poszedł na skróty na własnej skórze to odczuł. Ja nigdy nawet nie pomyślałem, żeby robić u niego coś na pół gwizdka. Dlatego nigdy nie miałem z trenerem nieprzyjemności. Mogę mówić o nim tylko w superlatywach.
Lis wspomniał także o sytuacji, gdy chciał odejść z Rakowa i jak zareagował na te wieści Papszun. – Jak dziś pamiętam, że przed transferem do Wisły Kraków odbyłem z trenerem dwie rozmowy. Zaprosił mnie do swojego gabinetu, żeby umówić sprawę oferty z Ekstraklasy. Miałem wtedy dobry okres w Rakowie i szkoleniowiec otwarcie zakomunikował mi, żebym został i też chcieli wykupić mnie z Lecha Poznań. Wtedy to jednak Wisła grała w Ekstraklasie, a Raków był w I lidze. Nie wahałem się . Byłem przekonany w stu procentach, że chcę zrobić krok do przodu. Marzyłem o przejściu do takiego klubu jak Wisła. Cieszyłem się, że trener chciał mnie zatrzymać, ale powiedziałem mu wprost, że chcę, żeby transfer do Krakowa się zrealizował. On to zrozumiał i nie blokował mi ścieżki rozwoju. Wiedział, jak należy rozmawiać z zawodnikami. Miał odpowiednie podejście do wielu spraw – zakończył.
Papszun jest najdłużej pracującym trenerem w jednym klubie z PKO Ekstraklasy. Szkoleniowiec, który w sierpniu skończy 49 lat, prowadzi Raków od 18 kwietnia 2016 roku, gdy ten zespół występował jeszcze w II lidze.
W pierwszym po długiej przerwie sezonie w krajowej elicie jego zespół zebrał dużo pochlebnych recenzji i zajął 10. miejsce. Później dwukrotnie został wicemistrzem. Wywalczył także dwa razy z rzędu Puchar i Superpuchar Polski. Osiągnięcia te może powtórzyć również w tym roku. 2 maja na PGE Narodowym zmierzy się w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa.
Po 28. kolejkach zespół z Częstochowy ma 65 punktów i jest liderem PKO Ekstraklasy. Zajmująca drugie miejsce Legia traci do niego osiem "oczek".