Polski boks czekał na taki sukces od dawna. Na gali KnockOut Boxing Night 27 Łukasz Różański (15-0, 14 KO) w efektownym stylu znokautował Chorwata Alena Babicia (11-1, 10 KO) i wywalczył tytuł mistrza świata WBC wagi bridger. – Po moich ciosach "uciekały" mu oczy – powiedział nowy czempion najbardziej prestiżowej federacji bokserskiej na świecie, który został też zapytany o kolejnego rywala.
To była demolka w ringu. Chorwat, który przed walką opowiadał o współpracy z nowym trenerem oraz o tym, że zamierza boksować zamiast się bić, szybko musiał zredukować plany. Mówiąc wprost – Różański wybił mu z głowy jakąkolwiek taktykę.
Rzeszowianin od pierwszego gongu ruszył ostro na rywala, niczym rozjuszone zwierzę. Już po 30 sekundach popisał się efektownymi ciosami sierpowymi. I to aż trzema! Totalnie oszołomiony Babić sklinczował, po czym poszedł w otwartą wojnę. Plan taktyczny? Po raz kolejny okazało się, że w boksie możesz mieć taktykę, dopóki nie zostaniesz trafiony. Babić przyjął sporo ciężkich bomb na głowę i tylko dzięki przytomnej reakcji sędziego ringowego Jose Guadalupe Garcii nie stracił dużo zdrowia. Babić miał być jak dzikie zwierzę. Błyskawicznie musiał jednak podkulić ogon.
– Na razie to do mnie nie dochodzi. Tydzień przed walką był bardzo męczący, ale było warto. Jak go trafiłem tym lewym, "uciekły" mu oczy. Jak zawsze... – uśmiechał się Różański. Gdy po walce został zapytany o ten lewy sierp odparł rezolutnie: – Prawa ręka to jest antidotum. Lewą miałem w repertuarze. Wiedziałem, że przeciwnik opuszcza prawą rękę przy ataku. Wiedziałem, że może wstać. Potem, jak "wszedł" jeden cios to domyślałem się, że coś może z tego być. Szczerze? Myślałem, że sędzia szybciej przerwie walkę. Zabrakło ciosu, może byłoby ciężkie KO? – zastanawia się Różański.
Kto kolejnym rywalem Różańskiego?
Naturalne pytanie, co dalej? 13 maja w RPA odbędzie się pojedynek Kevina Lereny z Ryadem Mehrym, który ma wyłonić rywala dla Polaka. Co na to sam Różański?
– Myślę, że bardziej pasowałby mi Mehry, ale to odległy temat. Teraz najważniejsze jest to, że mam trofeum. Moje miasto, mój czas, mój pas – skwitował nowo koronowany mistrz WBC.
Następne
Komentarz:
Piotr Jagiełło, Janusz Pindera