Jakub Łabojko, który występuje w Brescii Calcio w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o tym, jak przyszło mu mierzyć się z bolesną kontuzją. Szokujący jest fakt, że polski pomocnik przez dwa tygodnie trenował z urazem, a nawet rozegrał mecz ligowy. – Oznajmiłem lekarzowi, że nie jestem w stanie trenować, a tym bardziej grać w meczach, bo ból był nie do zniesienia. Miałem złamaną kość w stopie – powiedział nasz rozmówca.
Poprzedni sezon nie był udany dla Łabojki. Najpierw zmagał się z kontuzją, a po wyleczeniu urazu rozegrał siedem meczów na wypożyeczeniu w AEK Larnaka.
– Sezon 2021/22 był dla mnie bardzo trudny pod względem zdrowotnym. Na jednym z treningów skręciłem kostkę. Wróciłem do gry nie do końca zdrowy i kostka znowu nie wytrzymała. Trenowałem z urazem, ale mimo to byłem w niezłej formie. Niedługo potem podczas zajęć źle upadłem. Lekarz powiedział, że noga jest jedynie stłuczona. Zrobiliśmy rentgen, który nic nie wykazał i doktor stwierdził, że mogę trenować i grać w meczach. Szczerze mówiąc to wtedy ledwo chodziłem po treningach – wyznał Łabojko i dodał: – Dostałem szansę od trenera Filippo Inzaghiego w jednym meczu z Perugią. Po nim oznajmiłem lekarzowi, że nie jestem w stanie trenować, a tym bardziej grać w meczach, bo ból był nie do zniesienia.
Środkowy pomocnik przez nietrafioną diagnozę stracił znaczną część sezonu i długo musiał wracać do zdrowia. W podobnej sytuacji był kiedyś Jakub Błaszczykowski, który w meczu eliminacji do Ligi Mistrzów w barwach Wisły Kraków przeciwko Panathinaikosowi Ateny (3:1) grał ze złamaniem kości śródstopia lewej nogi.
– Wtedy zostałem wysłany na rezonans magnetyczny, który wykazał, że mam złamaną kość w stopie. Okazało się, że przez dwa tygodnie trenowałem ze złamaną kością. Przez to, że byłem w treningu zamiast dochodzić do zdrowia, czas rehabilitacji wydłużył się. Potrzebowałem dwóch miesięcy przerwy, żeby kość się zrosła. Do tego miałem spory obrzęk, który długo schodził. W grudniu wróciłem do treningów, a w styczniu zakomunikowano mi w klubie, żebym udał się na wypożyczenie. Brescia ze mnie nie rezygnowała, ale zależało im, żebym złapał więcej minut w innej drużynie. Pół roku nie grałem i trudno było znaleźć zagraniczny klub. Nie chciałem wracać do Polski, choć miałem ofertę ze Śląska Wrocław, w którym się wypromowałem. Uznałem jednak, że nie był to jeszcze czas na powrót do kraju – stwierdził Łabojko.
Niespełna 26-letni pomocnik opowiedział także o krótkim pobycie na Cyprze. – Niedługo potem pojawiła się oferta gry w lidze cypryjskiej. Trafiłem do AEK Larnaka, w którym mi za bardzo nie poszło. Rozegrałem kilka spotkań, ale wraz z klubem wywalczyłem wicemistrzostwo kraju. Mój poprzedni klub miał okazję zagrać w europejskich pucharach. Awansował do fazy grupowej Ligi Europy, a później rywalizował w fazie pucharowej Ligi Konferencji. W 1/8 finału lepszy okazał się od niego West Ham United, który zagra w półfinale tych rozgrywek. Gra na Cyprze była ciekawym doświadczeniem, ale nie wspominam tego pobytu aż tak dobrze – zaznaczył były młodzieżowy reprezentant Polski.
Łabojko, za którego Brescia Calcio zapłaciła Śląskowi Wrocław 600 tysięcy euro (dane za Transfermarkt.de), w obecnym sezonie wrócił do składu ekipy z Serie B.
– Cieszę się, że znowu jestem w Brescii. Ten sezon jest dla nas bardzo dziwny. Na początku rozgrywek ligowych byliśmy liderem, a ja byłem podstawowym zawodnikiem. Później wpadliśmy w duży dołek, który sprawił, że w trakcie tego sezonu mieliśmy aż czterech trenerów. W międzyczasie straciłem miejsce w jedenastce. Efekt jest taki, że walczymy o utrzymanie. W ostatnich trzech meczach wróciłem do wyjściowego składu, a Brescia zdobył siedem punktów. Nadal jesteśmy w strefie spadkowej, ale do bezpiecznego miejsca tracimy trzy punkty. Będziemy walczyć do końca – zapewnił nasz rozmówca.