Anwil Włocławek wygrał na wyjeździe z francuskim Cholet Basket 80:78 (18:20, 24:17, 15:21, 21:22) w drugim finałowym starciu rozgrywek FIBA Europe Cup. Rottweilery są pierwszym polskim klubem, który sięgnął po europejskie trofeum!
Zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza pojechał do Francji z czteropunktową zaliczką. W Hali Mistrzów pokonał rywala 81:77. Anwil w ostatnich tygodniach znajduje się w znakomitej formie. Wygrał dziesięć spotkań z rzędu, lecz paradoksem jest to, że... wciąż nie jest pewny awansu do fazy play-off w Energa Basket Lidze.
Włocławianie z dobrą energią weszli w ten historyczny mecz. Świetnie bronili i nie pozwolili rywalom rozwinąć skrzydeł. Nieco gorzej było jednak w ataku. Polski zespół często próbował rzutów trzypunktowych. Skuteczność nie była najwyższa, a w połowie pierwszej kwarty Anwil zaczął podejmować złe wybory. Szybko przekroczył limit fauli i pozwolił Francuzom na odrobienie strat. Przeciwnicy nie potrafili skorzystać ze słabszego fragmentu Anwilu. Końcówka należała do naszej drużyny, która po dziesięciu minutach prowadziła 20:18.
Niestety na początku drugiej odsłony meczu grymas bólu pojawił się na twarzy kapitana Kamila Łączyńskiego. Bez jednego z liderów Rottweilery cały czas były blisko ekipy z Cholet. Do gry wrócił "Łączka", jednak w 16. minucie Francuzi pierwszy raz odskoczyli na cztery "oczka", które dawałyby dogrywkę. Po "trójce" Dominica Artisa zrobiło się 38:31 i wtedy o przerwę poprosił trener Frasunkiewicz. Amerykanin mający za sobą występy m.in. w Słupsku i Dąbrowie Górniczej już do przerwy zapisał na koncie 17 punktów. Gdyby mecz miał zakończyć się po dwóch kwartach, z trofeum cieszyliby się Francuzi. Drużyna Cholet prowadziła 42:37. Potrafiła wymuszać przewinienia (14 wykonywanych rzutów wolnych przy tylko dwóch Anwilu) i rzucała na dobrym procencie za dwa. Trafiła raptem 3/11 zza linii 6,75 m przy 6/15 włocławian.
Od dwóch celnych "trójek" trzecią kwartę rozpoczął Victor Sanders. Anwil ponownie wyszedł na prowadzenie. Z każdą kolejną akcją robiło się coraz bardziej gorąco. Pięciotysięczna publiczność niosła trzeci aktualnie zespół ligi francuskiej. Niestety włocławianie znów jako pierwsi przekroczyli limit przewinień. Po bardzo dobrym fragmencie Rottweilery popełniły kilka błędów. Na szczęście rywal ich nie wykorzystał. Drużyna Przemysława Frasunkiewicza miała na koncie już dziesięć celnych "trójek" (10/23 przy 4/18 Francuzów).
Na początku ostatniej kwarty parkiet z powodu szybkiego "złapania" czterech fauli musiał opuścić Luke Petrasek. Tuż po wejściu świetną akcją popisał się Michał Nowakowski. Po chwili do kosza trafił Josip Sobin i Anwil w dwumeczu miał +5. Do zakończenia spotkania pozostało siedem minut.
Anwil nie pękał. W drugiej połowie potrafił zatrzymać Artisa i przez większość meczu miał upragnioną przewagę. Odpowiedzialność za wynik na swoje barki chciał wziąć Victor Sanders. Amerykanin spróbował kilku indywidualnych akcji, które nie zakończyły się jednak powodzeniem. Na szczęście Francuzi również się mylili. Dwie minuty przed końcem na tablicy widniał remis 73:73, który promował Anwil.
Piłka kilkukrotnie wyślizgnęła się z obręczy po próbach Francuzów. Chwilę później Lee Moore stracił piłkę, Cholet wygrywało 75:73 na 54 sekundy przed końcem. Łączyński znakomicie obsłużył Sandersa i Amerykanin stanął na linii rzutów wolnych. Wykorzystał oba i Anwil znalazł się w znakomitej sytuacji. Francuzi popełnili faul w ataku! To się wydarzyło, ANWIL WŁOCŁAWEK PO NIESAMOWITYM DWUMECZU WYGRAŁ PUCHAR EUROPY W KOSZYKÓWCE. Jest to jeden z największych sukcesów w historii polskiej klubowej koszykówki.
TRWA 90 - 81
P. 76ers
TRWA 99 - 77
Brooklyn Nets
100 - 113
Denver Nuggets
128 - 107
San Antonio Spurs
103 - 125
Houston Rockets
77 - 60
WKS Śląsk Wrocław
83 - 95
Anwil Włocławek
85 - 71
King Szczecin
2:00
Washington Wizards
2:00
Chicago Bulls
2:00
LA Lakers
17:00
Dallas Mavericks
19:00
Detroit Pistons
19:30
Minnesota Timberwolves
20:00
Atlanta Hawks
20:30
Phoenix Suns