| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Czy nowy mistrz Polski potrafi wyciągać wnioski z błędów innych? Poprzedni zdobywcy tytułu potrafili dopuszczać do pomyłek, a to kosztowało gorszy następny sezon lub szybkie pożegnanie z europejskimi pucharami. Co zrobi Raków Częstochowa?
Piłkarze Rakowa Częstochowa zdobyli mistrzostwo Polski. To osiemnasty klub w historii, który zdołał sięgnąć po tytuł. Raptem cztery lata temu Medaliki awansowały do PKO Ekstraklasy. W tym czasie na konto ekipy z województwa śląskiego trafiły też dwa Puchary Polski.
Raków czekają teraz zmiany w sztabie szkoleniowym i nadzieja, by nie popełnić błędów poprzednich mistrzów. Sprzedaż kluczowych zawodników, brak zaufania dla trenerów czy kłopot z szeroką kadrą i godnymi występami na kilku frontach. Finisz sezonu i letnia przerwa nie będą czasem spokoju w Częstochowie. Nowy czempion Polski musi teraz wyciągać wnioski i starać uczyć się na błędach innych.
Trenerskie problemy
Raków zdobył pierwsze mistrzostwo w swojej historii, ale Częstochowa mogła już przyzwyczaić się do dobrych wyników drużyny Marka Papszuna. Zmianą będzie jednak brak szkoleniowca, który zapowiedział już, że po siedmiu latach pracy odchodzi z drużyny Medalików. Jego następcą będzie dotychczasowy asystent Dawid Szwarga, który zainauguruje pracę od startu w Lidze Mistrzów.
Paradoksem jest, że po raz drugi z rzędu, mistrz Polski rozpocznie kolejny sezon z nowym trenerem. Papszun żegna się z Częstochową, a rok temu to samo stało się w Lechu Poznań, gdzie z klubu odszedł Maciej Skorża. W przypadku ówczesnego szkoleniowca Kolejorza decyzję wymusiły problemy w życiu prywatnym. John van den Brom potrzebował czasu, by wdrożyć się do pracy z wielkopolskim zespołem. Początki były bolesne, bo trudno nie pamiętać porażki z eliminacjach Ligi Mistrzów z Qarabagiem Agdam. Potem klub jednak zaczął radzić sobie z europejskimi pucharami i stworzył piękną przygodę, która zakończyła się dopiero w 1/4 finału Ligi Konferencji Europy. Jednocześnie cierpiała na tym nieco potrwa w lidze, bo Kolejorz zajmuje aktualnie czwarte miejsce.
Mistrzowie Polski miewali problemy z trenerami, a nawet braku zaufania zarządu do szkoleniowców. To spotkało w ostatnich latach Legię Warszawa. Niewiele brakowało, by Czesław Michniewicz nie rozpoczął kolejnego sezonu po zdobyciu tytułu. Między trenerem a właścicielem Wojskowych, Dariuszem Mioduskim, wywiązała się różnica zdań. W pewnym momencie scysja przeniosła się nawet na łamy mediów. Pojawił się zgrzyt, który oddziaływał też na kolejne miesiące. Kłopotem były między innymi kwestie dotyczące doświadczenia szkoleniowca czy aspektów dokonywania transferów.
Michniewicz rozpoczął sezon i wprowadził Legię do fazy grupowej Ligi Europy, czym przebił oczekiwania zarządu klubu. Wojskowi dobrze radzili sobie także po eliminacjach, bo pokonali między innymi Spartak Moskwa czy Leicester. Cierpiały jednak kwestie ligowe, bo warszawianie znajdowali się na dole tabeli. Ostatecznie Michniewicz został zwolniony w trakcie rundy jesiennej. Jego rolę przejął Marek Gołębiewski, który pozostawił Legię w strefie spadkowej, a sytuację uratował Aleksandar Vuković.
Brak zaufania mógł też czuć Dean Klafurić, który awaryjnie kończył sezon 17/18 po zwolnieniu Romeo Jozaka. Chorwat zdobył dublet i notował same wygrane, ale zarząd Legii szukał lepszych opcji na kolejne rozgrywki. W grze byli Adrian Gula, Graham Potter, Miguel Cardoso czy Jerzy Brzęczek, ale z nikim nie udało się dojść do porozumienia. Klafurić został na stanowisku i… można było mieć wrażenie, że nikt w klubie nie wierzył w powodzenie jego misji, za to szukano okazji do zatrudnienia nowego trenera. Tak stało się po porażce ze Spartakiem Trnawa. Wtedy przy Łazienkowskiej pojawił się Ricardo Sa Pinto, ale jego kadencja to zupełnie inna opowieść.
Masowe pożegnania?
Utrzymanie kadry drużyny to często połowa sukcesu do godnego występu w europejskich pucharach. W poprzednich latach wielokrotnie zdarzało się, że z klubami żegnali się ważni piłkarze. Dwa lata temu klarownym przykładem stał się Josip Juranović. Reprezentant Chorwacji otrzymał ofertę z Celtiku Glasgow, a władze Wojskowych sprzedały piłkarza za blisko trzy miliony euro w trakcie walki o Ligę Europy, po pierwszym meczu Wojskowych ze Slavią Praga.
Lech po poprzednim sezonie stracił Jakuba Kamińskiego, choć odejście młodego skrzydłowego do VfL Wolfsburg było pewne i Kolejorz starał się przygotować na pożegnanie z adeptem swojej akademii. Legia często traciła ważnych piłkarzy po zdobytych mistrzostwach. Tak było chociażby z Vadisem Odjidją–Ofoe po sezonie 16/17 czy rok wcześniej z Ondrejem Dudą, który wybrał Herthę Berlin.
Na stratę dwóch istotnych ogniw po zdobyciu tytułu mistrzowskie pozwolił też sobie Piast Gliwice. Śląski klub spieniężył sukces za sprawą sprzedaży Patryka Dziczka i Joela Valencii. Na obu zawodnikach zarobiono łącznie ponad cztery miliony euro, ale , ale kłopotem była też europejska przygoda. Eliminacje Ligi Mistrzów zakończyły się dla Piastunek na dwumeczu z Bate Borysów, a wkrótce potem ekipa Waldemara Fornalika odpadła z Ligi Europy po przegranej z FC Ryga.
Zapowiada się na to, że Raków nie musi utrzymać swojego zespołu. Od dawna spekuluje się o pożegnaniu z Vladanem Kovaceviciem, który ma budzić zainteresowanie klubów z mocnych lig. Z naszych informacji wynika, że oferty otrzymać może też Zoran Arsenić, który może odejść z Częstochowy. W tle przewijać się też będzie zainteresowanie Giannisem Pappanikolau. Propozycji nowej umowy nie otrzymał na razie Tomas Petrasek, a podobnie wyglada sytuacja z Sebastianem Musiolikiem. Oficjalnie pewne jest też, że po wygaśnięciu kontraktu, mistrza Polski na Legię Warszawa zamieni Patryk Kun. Kolejne tygodnie pokażą, kto rozstanie się z Częstochową, ale pewne jest, że Raków nieco zmieni swój kształt w kontekście kolejnych rozgrywek.
Szeroka kadra i nietrafione wzmocnienia
Możliwości finansowe polskich klubów są ograniczone. W Rakowie zapowiedziano już, by nie spodziewać się hitowych transferów. Właściciel Michał Świerczewski chce oszczędniej zarządzać klubem i na pozyskanie nowych zawodników z innych klubów przeznaczono 500 tysięcy euro, choć nie wlicza się to do sporego budżetu płacowego. Klub będzie jednak bazował na zawodnikach z kartą na ręku.
Wielokrotnie w przeszłości polskie kluby miały problemy z wartościowymi wzmocnieniami. Nigdy nie da się dokonać idealnych transferów, ale mistrzowie potrafili mocno przestrzelić. Tak było z Legią dwa lata temu, gdy po awansie do fazy grupowej Ligi Europy, wydano ponad 1,5 miliona euro na Lirima Kastratiego i Ihora Charatina. Pierwszy odszedł już z klubu, ale drugi wciąż pobiera wynagrodzenie, a praktycznie nie gra. Do klubu trafili też Mattias Johansson, Mahir Emreli czy Josue, który okazał się największą gwiazdą, a wyciągnięto go za darmo.
Lech Poznań nie rzucił się na liczbę, lecz szukał jakości po poprzednim sezonie. Afonso Sousa kosztował ponad milion euro, ale rokuje na ciekawego piłkarze z potencjałem. Citaiszwili nieco zawiódł oczekiwania, które były wobec niego po niezłych miesiącach w Wiśle Kraków. Nieporozumieniem okazali się za to Artur Rudko i Mateusz Żukowki.
Raków musi szukać wzmocnień i liczyć na rozszerzenie kadry. To istotna rzecz, a o kłopotach związanych z brakami kadrowymi przekonywały się już Lech i Legia, kiedy po tytułach i grze w Europie, oba kluby potrafiły zaliczać bardzo złe sezony, które kończyły się w najlepszym wypadku pobytem w środku tabeli. Teraz Raków ma przed sobą decydujący czas. Czas, który wiele powie na temat przyszłości i pokaże, czy Medaliki potrafią uczyć się na cudzych błędach.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.