| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Derby to mecz, który przykuwa uwagę nawet tych, którzy na co dzień nie śledzą piłki nożnej. W stolicy Podkarpacia przez lata było szczególnie ciężko o zainteresowanie, bo futbol był raczej powodem do wstydu, a nie kibicowania. Wreszcie się to zmieniło. Za sprawą Resovii i Stali ten sport nabrał nowego znaczenia, a z oddali przebija się widok na tak dawno niewidziany ląd, czyli Ekstraklasę.
Futbol traktowany jak religia. Wielkie sukcesy i wielkie tradycje. Ciągły rozwój i podnoszenie poprzeczki. Wyrobiona marka na rynku krajowym. O takich określeniach marzy każdy klub w Polsce. Niewiele jednak może tak o sobie powiedzieć. Na pewno w tym gronie nie ma Rzeszowa, czyli przez lata czarnej plamy na mapie piłkarskiej Polski.
Podkarpacie czekało na powrót do Ekstraklasy 24 lata! Przez ten czas w tych rozgrywkach zagrały kluby z Niecieczy (700 mieszkańców), Wronek (11 000 mieszkańców), czy Radzionkowa (16 000 mieszkańców). Fatalną passę przełamała Stal Mielec, która awansowała w sezonie 2019/2020. W tamtym okresie na szczeblu centralnym występowały jeszcze trzy inne zespoły z tego województwa. Wszystkie poziom niżej. Dwa z nich opuściły te ligę.
Jeśli ktoś kiedyś stwierdzi, że ma w życiu pecha, niech pomyśli o Stali Stalowa Wola. Drużyna prowadzona wówczas przez Szymona Szydełkę spadła do 3. ligi, zdobywając łącznie 46 punktów. Sytuacja była o tyle zaskakująca, że do miejsca umożliwiającego grę w barażach o 1. ligę brakowało im… 5 punktów. Taki wynik dałby utrzymanie w każdym innym sezonie 2. ligi, od momentu jej połączenia (2014/15).
Gdy jedna drużyna spadała, dwie kolejne rywalizowały o przepustkę na zaplecze Ekstraklasy. Stal Rzeszów, prowadzona przez Marcina Wołowca, który zmienił niespodziewanie zwolnionego Janusza Niedźwiedzia, spotkała się w finale barażów z Resovią. Lepszego scenariusza nie można było sobie wymarzyć.
Mecz został rozegrany przy ulicy Wyspiańskiego, czyli na stadionie Pasiaków. Wówczas trybuny teoretycznie nie mogły zapełnić się do ostatniego miejsca przez restrykcje covidowe, natomiast kibice i tak zgotowali świetną atmosferę. Stawka tego spotkania była tak duża, że w mieście aż trudno było w to uwierzyć, bo jeszcze nie tak dawno obie ekipy rywalizowały w 3. lidze przeciwko m.in. Wólczance Wólka Pełkińska czy Cosmosowi Nowotaniec – oczywiście nie umniejszając obu klubom.
Teraz przed jedną z nich otwierała się furtka do naprawdę poważnego futbolu. Resovia na awans czekała 26 lat. Stal dokładnie tyle samo. Dodatkowo i trener Wołowiec, i Szymon Grabowski to osoby mocno związane ze społecznością swoich drużyn. Szykowało się więc kapitalne święto, a to wszystko na oczach setek tysięcy widzów, śledzących transmisję.
– To był zwariowany czas. Okres pandemii. Pamiętam, że w kwietniu byliśmy jeszcze na końcu tabeli. Wtedy spięliśmy i zaczęliśmy gonić. Coś przeskoczyło i rzutem na taśmę weszliśmy do barażów. Przed finałem byliśmy pewni siebie i gotowi na to, by pięknie spuentować cały sezon – opowiada nam grający w tym spotkaniu Grzegorz Goncerz.
– Byliśmy przygotowani na różne niespodzianki. Wiedzieliśmy, że nie możemy spędzić dużo czasu w szatni. W toaletach wylewany był domestos, by roznosił się nieprzyjemny zapach. Dodatkowo na maksa podkręcano kaloryfery, by przeciwnik wychodził otępiały na boisko. Dlatego nie ryzykowaliśmy i przebraliśmy się na swoim stadionie, na mecz przyjeżdżając już gotowym do gry – kontynuuje.
Sam mecz nie zachwycił. Mówiąc dosadniej, gdyby nie cała otoczka, można by było uciąć drzemkę i obudzić się na rzuty karne. 0:0 po 120 minutach. Seria jedenastek tak samo wyrównana. Zadecydował strzał 20-letniego Wiktora Kłosa, który rozgrywał wyśmienity sezon. Najważniejszej próby jednak nie wykorzystał. Stojący między słupkami Marcel Zapytowski obronił jego uderzenie i wprawił stadion w euforię. Do dziś obecny golkiper Korony Kielce jest mile wspominany w czerwonej części Rzeszowa.
– To był wspaniały moment dla tego klubu. Po latach tułaczki po niższych ligach wreszcie udało się dokonać wielkiej rzeczy. Pokonaliśmy Stal i to jeszcze przed własną publicznością. To są obrazki, których nigdy nie zapomnę. Dodatkowym smaczkiem było to, że w tamtych czasach Rzeszowem rządził Tadeusz Ferenc, który opowiadał się po stronie przeciwnika, stąd też była dodatkowa motywacja – twierdzi Szymon Grabowski, wówczas trener Resovii, obecnie Stomilu Olsztyn.
– Mecz nam nie wyszedł. Brakowało pomysłu na strzelenie gola. Odezwało się zmęczenie, bo graliśmy co trzy dni. Próbowaliśmy ruszyć w końcówce, ale się nie udało. Przegraliśmy później serię jedenastek i to rywal awansował. To, co niesamowicie mi się podobało, to reakcja po porażce. Prezes Rafał Kalisz wszedł do szatni i powiedział, że jak nie teraz to w kolejnych sezonach, i żeby nikomu nie przyszło do głowy, żeby się podłamywać – zakończył Goncerz.
W stolicy Podkarpacia pojawiło się nieznane dla wielu młodych kibiców uczucie – sukcesu piłkarskiego. Rzeszów przez lata znany był z żużla i siatkówki. W wielu innych dyscyplinach również odnosił sukcesy. Przekorni twierdzili nawet, że są w stanie uwierzyć we wszystko, ale nie w to, że w mieście będzie poważna piłka. Przewidywania się nie sprawdziły.
Choć do pełni szczęścia brakowało sporo, to gra przeciwko takim markom jak ŁKS czy Arka Gdynia rozbudzała apetyty fanów. Wreszcie też uśmiechnęło się szczęście, bo Resovia w pierwszym sezonie po powrocie zajęła dopiero 16. miejsce, które w normalnych okolicznościach oznaczałoby spadek. Ze względu na reorganizację rozgrywek z ligą pożegnał się tylko jeden zespół (GKS Bełchatów).
U jednych była radość, a u drugich złość, bo przy Hetmańskiej liczono na szybkie dogonienie rywala zza miedzy. Nic z tych rzeczy. Zespół przejęty zimą przez Daniela Myśliwca wyglądał słabo i zakończył sezon na 10. pozycji. Cierpliwość się jednak nie skończyła, i okazało się to kluczem do sukcesu – kolejnego w ciągu ostatnich lat dla Rzeszowa.
Przez następną kampanię biało-niebiescy przejechali jak walec. Nie było wątpliwości, kto jest najlepszy w lidze, a stylem preferowanym przez Myśliwca zachwycała się cała Polska. Sam trener również nie bał się odważnych wypowiedzi.
– Największą słabością nas jako trenerów jest to, że nie robimy niczego, co nas prowadzi do przodu: wygrywania, łamania barier i rozwoju. Blokuje nas strach przed utratą pracy – mówił w wywiadzie dla “PS”.
W Rzeszowie ponownie wystrzeliło konfetti. Tym razem po drugiej stronie miasta. Stal zremisowała z Hutnikiem Kraków i zapewniła sobie awans na zaplecze Ekstraklasy. Sukces poprzedziło wiele trudnych momentów, ale tak jak wymarzył sobie prezes Rafał Kalisz, udało się go osiągnąć.
I znów, po dwóch sezonach przerwy, obie drużyny spotkały się w jednej lidze. I znów z takimi samymi celami oraz… stadionem. To było kością niezgody pomiędzy kibicami, a nawet działaczami obu drużyn. W kuluarach mówiło się o napiętej atmosferze, aż w końcu jedni zaatakowali drugich za pośrednictwem mediów społecznościowych.
W międzyczasie doszło do starcia, na które w mieście czekano blisko dwa lata. Odwieczni rywale zmierzyli się ze sobą w 12. kolejce 1. ligi. Cierpliwość została nagrodzona kapitalnym spotkaniem, zwieńczonym zwycięstwem Pasiaków 4:3. Na trybunach zjawiło się ponad 7500 kibiców, co jeszcze kilka lat temu było niewyobrażalnym wynikiem.
Pewne jest, że w rewanżu nie będzie takiej frekwencji. Powodem bojkot fanów Stali, którzy sprzeciwili się po nieprzyznaniu im oczekiwanej puli biletów. Klub z Wyspiańskiego argumentował decyzję wcześniejszymi ustaleniami pomiędzy obiema stronami. Zabraknie więc spodziewanego widowiska na trybunach.
Zostawiając na bok wszelkie zawiłości, Rzeszów znów przykuje uwagę kibiców z całej Polski. Jedni walczą o baraże, drudzy o utrzymanie. Stawka spotkania jest duża. Gdzieś w oddali znów widać sukces i to w piłce nożnej, przecież tak przeklętej w stolicy Podkarpacia.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (938 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Przetwarzamy Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.