Z reprezentacją Austrii osiągnął niemalże wszystko, teraz może przejąć biało-czerwone. Harald Rodlauer jest jednym z kandydatów do objęcia funkcji trenera polskich skoczkiń. Z informacji "Sport.pl" wynika jednak, ze jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie poważnie rozważa dwie inne propozycje.
Rodlauer w poprzednim sezonie prowadził reprezentację Austrii kobiet. Jego zawodniczki triumfowały w Pucharze Narodów, a Eva Pinkelnig sięgnęła po Kryształową Kulę. To jednak nie wszystko. Do swojego dorobku w roli szkoleniowca dołożył dwa srebrne medale mistrzostw świata.
Jeden z najlepszych fachowców, jeżeli chodzi o pracę ze skoczkiniami odszedł z rodzimej federacji. Nie potrafił porozumieć się z tamtejszym dyrektorem skoków Mario Stecherem. Formuła współpracy się wypaliła. Austriak w tym momencie "jest wolny na rynku".
W rozmowie ze "Sport.pl" potwierdził, że rozmawiał z Adamem Małyszem o ewentualnej pracy z biało-czerwonymi. Głównym zadaniem wybitnego specjalisty miałoby być wyciągnięcie naszych żeńskich skoków z marazmu. Polki mają za sobą kolejny fatalny sezon. Nie robią oczekiwanych postępów i sytuacja nadal się nie poprawia.
Rodlauer jest zainteresowany pracą w naszym kraju, jednak rozważa również dwie inne propozycje: z Włoch i Japonii. W Italii mógłby ponownie spotkać się z Romedem Moroderem, swoim dawnym asystentem z austriackiej kadry. Skoczkinie z Japonii chciałyby jeszcze mocniej włączyć się do rywalizacji z najlepszą czwórką: Austriaczkami, Słowenkami, Norweżkami i Niemkami. W poprzednim sezonie siedmiokrotnie stawały na podium w zawodach Pucharu Świata.
– Jest jeszcze kilka innych, także atrakcyjnych ofert. Będę w ich sprawie negocjował i je rozważał. Bardzo ostrożnie podejdę do wszystkich możliwości przed podjęciem ostatecznej decyzji. Wezmę pod uwagę także sprawy osobiste – mówił w rozmowie z Jakubem Balcerskim.