Choć urodził się i wychował w Niemczech, od dziecka marzył o tym, żeby zagrać w polskiej kadrze. Strzela gola za golem w Stuttgarcie, kibicuje Ruchowi Chorzów i śledzi PKO Ekstraklasę oraz... KSW. Mike Huras to jeden z talentów reprezentacji Polski U17, która już za dwa tygodnie rozpocznie rywalizację w mistrzostwach Europy (transmisja w TVP).
Przenieśmy się w czasie. Jest rok 1989. Trzynastoletni początkujący piłkarz Ireneusz Huras wraz z rodziną opuszcza rodzinny Racibórz i zamieszkuje w oddalonym o blisko 900 kilometrów Stuttgarcie. Jak się okazało, to właśnie z tym miastem związał przyszłość. Tutaj poznał żonę Katarzynę (z domu Zagórną), pochodzącą z Siemianowic Śląskich, z rodziny o kibicowskich tradycjach – związanej z Ruchu Chorzów. W 2003 roku urodziła się ich córka Julia, natomiast trzy lata później – syn Mike. – Dziadek zawsze lubił boks, a jego ulubionym pięściarzem był Mike Tyson. I to właśnie po niemu Mike dostał imię – zdradza w rozmowie z TVPSPORT.PL.
– Moja przygoda piłkarska zakończyła się dość szybko, w wieku szesnastu lat. Gdy jeszcze mieszkałem w Polsce, trenowałem w drużynie LZS Rudnik, we wsi niedaleko Raciborza. Po przeprowadzce do Niemiec trochę jeszcze pograłem w niewielkim klubie ze Stuttgartu, SV Gablenberg – wspomina Ireneusz Huras. Choć sam wielkiej kariery nie zrobił, swoje piłkarskie geny przekazał synowi, Mike'owi. Próbował go jednak zachęcić do innego sportu...
– Zabrałem go na zajęcia z karate. Po dwóch treningach jednak powiedział: tata, to mi się nie podoba – tam trzeba być cicho, nie można rozmawiać… ja chcę grać w piłkę! – opowiada Huras senior. I jak widać, Mike mimo zaledwie kilku lat okazał się zdecydowany co do tego, co chciałby robić w życiu. Bo wciąż gra w piłkę, w dodatku na coraz wyższym poziomie. Od czegoś jednak trzeba było zacząć. Pierwszym przystankiem okazał się klub z niewielkiej miejscowości niedaleko Stuttgartu.
– Mike zaczął interesować się piłką, gdy miał trzy i pół roku. Zapisaliśmy go do lokalnego klubu SV Hegnach. Później, gdy miał około dziewięciu lat, zgłosił się po niego trochę większy klub, FSV Waiblingen. Występował tam w turniejach – wyróżniał się i było widać, jak bardzo pokochał grać. Zauważono go wtedy w VfB Stuttgart, gdzie rozpoczął treningi od kategorii U11 i gra w tym klubie do dziś – mówi ojciec młodego piłkarza.
– Od najmłodszych lat był napastnikiem i zawsze szło mu bardzo dobrze. Przed każdym sezonem była selekcja, jednak nigdy nie było mowy o tym, że nie trafi do wyższej kategorii. Co roku miał najwięcej goli w drużynie – dodaje Ireneusz Huras
W 2021 roku piętnastoletni Mike Huras jest podstawowym napastnikiem drużyny Stuttgartu U16, której jest także najlepszym strzelcem. Jego nazwisko ma w notesie coraz więcej skautów śledzących niemiecki rynek. Wśród nich jest także skaut Polskiego Związku Piłki Nożnej, Tomasz Rybicki, który rozgląda się w Niemczech za piłkarzami z polskimi korzeniami.
– Gdy Mike miał piętnaście lat, odezwał się do nas PZPN. Pan Tomasz Rybicki zapowiedział, że przyjedzie na mecz Mike'a, który wtedy zagrał bardzo dobrze i zdobył bramkę. Dostał potem powołanie do kadry U16 – wspomina Huras senior.
Wyszło jednak pechowo. Już po ogłoszeniu powołań, tydzień przed meczem, Mike zaraził się koronawirusem. Również za drugim razem nie mógł pojechać na zgrupowanie – tym razem jego występ w kadrze zablokował klub. Powód był jednak istotny.
– Miał polecieć na turniej do Izraela, ale nie poleciał, bo złapał koronawirusa. Potem mu przepadł wyjazd do Rumunii, bo Stuttgart rozgrywał wtedy finał mistrzostw Niemiec U17. Przegrali wtedy z Schalke, ale Mike – rok młodszy od większości – zagrał naprawdę dobrze. Na tym meczu też był pan Rybicki – opowiada ojciec zawodnika.
Mike Huras był jednak zdeterminowany, żeby zagrać w młodzieżowych kadrach Polski. Choć urodził się i wychował w Niemczech, a także był wyróżniającym się piłkarzem w Stuttgarcie, nawet nie myślał o tym, żeby reprezentować naszych zachodnich sąsiadów. – Zawsze mówiłem, że chcę grać dla Polski. Obojętnie czy Niemcy by się do mnie zgłosili, czy nie. Gram dopiero w kadrze U17, ale już odbieram to w taki sposób, że moje marzenie się spełniło – wyznaje nam siedemnastoletni piłkarz.
Koniec końców, nadeszło zgrupowanie, na które Mike mógł pojechać. Piłkarz dostał powołanie do kadry U17 prowadzonej przez Marcina Włodarskiego, która brała udział w Pucharze Syrenki. Zadebiutował w meczu z Uzbekistanem (5:2), w którym strzelił gola. Jeszcze lepiej zaprezentował się przeciwko Anglii – zakończył spotkanie z dwoma trafieniami i asystą, a Polacy wygrali aż 5:0.
– Przed pierwszym zgrupowaniem się stresowałem, ale zostałem bardzo dobrze przyjęty. I wciąż czuję się dobrze w tej drużynie i mam zaufanie do trenera Włodarskiego oraz całego sztabu. Pozwalają mi grać tak, jak chcę – czasami czuję dzięki temu większy luz niż w klubie. Na przykład w reprezentacji strzelałem zza "szesnastki", a w Stuttgarcie nie zawsze mi na to pozwalają – zauważa Huras junior.
Od tamtej pory Mike Huras zagrał w dwunastu meczach kadry U17, strzelając sześć goli. Okazał się jednym z kluczowych piłkarzy finałowego turnieju eliminacji mistrzostw Europy, który był rozgrywany w marcu 2023 roku – najpierw zdobył decydującą bramkę przeciwko Czechom (1:0), a następnie otworzył wynik spotkania ze Słowacją (5:0), po którym Polacy cieszyli się z awansu.
– Przed meczem ze Słowacją był stres, ale wszyscy wierzyli w awans. Emocje w nas dopiero opadły po zwycięstwie 5:0. Długo utrzymywał się bezbramkowy remis, ale gdy strzeliliśmy, czuliśmy się już lepiej. Trener też nas uspokajał, mówiąc że już jesteśmy blisko mistrzostw – wyznaje piłkarz.
Siedemnastolatek został powołany na mistrzostwa Europy U17, w których Polska zagra w grupie z Węgrami, Walią i Irlandią. Jak przyznaje, wierzy w awans do następnej fazy. Liczy także na to, że z drużyną dotrze do półfinału, dzięki czemu w listopadzie weźmie udział w światowym czempionacie. Podkreśla, że on i jego koledzy nie mają kompleksów przed rywalizacją z czołowymi drużynami.
– Myślę że mamy duże szanse na to, żeby wyjść z grupy na mistrzostwach. Naszym celem jest półfinał i awans na mistrzostwa świata, które także odbędą się w tym roku. Nie boimy się żadnego rywala. Wygrywaliśmy z Anglią, Belgią i innymi, bo uważamy, że też jesteśmy mocną drużyną – zapewnia Huras.
– Mike jest zawodnikiem bardzo pewnym siebie, ale w pozytywny sposób. Nie jest to żadna buta ani okazywanie wyższości. Jest świadomy swoich umiejętności, bo tego jest uczony w swoim klubie – oceniał piłkarza w rozmowie z TVPSPORT.PL selekcjoner kadry U17, Marcin Włodarski.
Huras, którego Stuttgart już kilka razy walczył o trofea w Niemczech, podkreśla że największe sukcesy jak na razie osiągnął z kadrą. – Awans najpierw do drugiej rundy kwalifikacji mistrzostw Europy, a potem na sam turniej uważam za swoje największe sukcesy. Gra dla Polski budzi we mnie większe emocje niż występy w klubie – twierdzi.
A jak Mike Huras radzi sobie w Niemczech? Trzeba przyznać, że bardzo dobrze. W drużynie Stuttgartu U17 regularnie gra w pierwszym składzie i często ma wpływ na wyniki spotkań. W minionych rozgrywkach zagrał w szesnastu meczach, w których strzelił czternaście goli i zaliczył cztery asysty. Tym sposobem był trzecim najlepszym strzelcem grupy południowej Bundesligi U17.
Co uważa za swoje największe zalety? – Zawsze byłem szybki, wygrywałem pojedynki i strzelałem dużo goli. Dlatego od kiedy pamiętam, grałem na "dziewiątce" – przyznaje. Na pytanie o piłkarskich idoli odpowiada bez wahania: Cristiano Ronaldo i Robert Lewandowski.
Na co szkoleniowcy młodzieży Stuttgartu najbardziej kładą nacisk? – Dla trenerów w Stuttgarcie bardzo ważna jest dyscyplina. Chcą, żebyśmy grali twardo, ale przy tym zwracają uwagę na taktykę. Dostajemy dużo wskazówek, czasami nawet za dużo – wyznaje Huras. Zauważa też, że atmosfera jest znacznie inna niż w kadrze. – W klubie gra się trochę inaczej – tam często każdy patrzy na siebie. A w reprezentacji – choć każdy też chce się jak najlepiej pokazać indywidualnie – najważniejsza jest drużyna – podkreśla.
Jako wyróżniający się piłkarz drużyny U17, Huras ostatnio dostawał szanse treningów ze starszą kategorią, U19. Uczestniczył w nich bez kompleksów. – Trenowałem już z drużyną U19, ale jeszcze niestety w niej nie zagrałem. Nie czułem tam jednak dużej różnicy. Piłkarze są silniejsi, ale technicznie nie różnią się od nas – opowiada.
Przyznaje także, że rozmawiał z kolegami z Polski o różnicach w treningach. – W Niemczech mamy treningi siedem razy w tygodniu. Z tego, co słyszałem, nie u wszystkich moich kolegów z Polski tak jest. Nie odczuwam jednak różnicy między mną a kolegami grającymi w polskich klubach. Uważam że nasza kadra ma wysoki poziom – taki sam, jaki mam na co dzień w VfB Stuttgart – zwraca uwagę młody zawodnik.
Mike Huras na każdym kroku podkreśla przywiązanie do Polski, choć nigdy nie mieszkał w kraju przez dłuższy czas. Jak się okazuje, śledzi polską piłkę, także rozgrywki ligowe, o ile ma taką możliwość. – Czasami oglądam mecze Ekstraklasy – przyznaje.
Nie ukrywa także przywiązania do Ruchu Chorzów. – Mój dziadek ze strony mamy jest wielkim kibicem Ruchu Chorzów i tym mnie zaraził. Zawsze był to mój ulubiony klub. Śledzę jego wyniki i mecze, kiedy mam taką możliwość. Kibicuję im, żeby awansowali do Ekstraklasy – dodaje. Trzeba też podkreślić, że na pierwszy trening w Stuttgarcie piłkarz poszedł właśnie w koszulce Ruchu.
Swoich sportowych sympatii Mike nie ogranicza jednak do futbolu. Choć lekcje karate go nie przekonały, interesuje się również sportami walki, czego dowodem jest... worek bokserski w piwnicy domu rodziny Hurasów, na którym ćwiczy w wolnym czasie. Poza tym, ogląda walki MMA, kibicując polskim zawodnikom. – Śledzę KSW i walki Jana Błachowicza oraz Mateusza Gamrota w UFC – zdradza.
Ponadto, Mike i jego rodzina co roku odwiedzają Polskę. Hurasowie prawie każdego lata przyjeżdżają nad Bałtyk, a także odwiedzają rodzinne strony. Jak przyznają, większość ich rodziny wciąż mieszka w Polsce. – Co roku jeździmy na wakacje nad polskie morze, przeważnie do Dziwnowa. Odwiedzamy też rodzinę na Śląsku – mówi Ireneusz Huras.
Również w tym roku rodzina ma latem zawitać do Polski. Jest to jednak uzależnione od... występu reprezentacji U17 w mistrzostwach Europy. Mike przyznaje, że sukces w turnieju jest obecnie jego najważniejszym celem. Wierzy także, że za kilka lat będzie regularnie grał na profesjonalnym poziomie.
– Dużo myślę o tym, co będzie za kilka lat. Mam nadzieję, że będę wtedy zawodowcem, ale nie wiem, co się wydarzy po drodze. Na razie chcę osiągnąć sukces z reprezentacją – dotrzeć z nią do półfinału, finału albo wygrać – zapewnia.