{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PKO Ekstraklasa. Legenda Lechii Gdańsk bezlitosna dla byłego klubu. "To pokaz amatorstwa i głupoty"
Maciej Rafalski /Lechia już w sobotę może spaść z PKO Ekstraklasy. Drużyna z Gdańska po raz ostatni wygrała... 10 marca. W kolejnych sześciu spotkaniach zdobyła tylko punkt i strzeliła jednego gola. – Krety, które są w szatni, doprowadzały do zwolnień kolejnych trenerów – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL Lech Kulwicki, były kapitan zespołu, który zagrał m.in. w pamiętnym dwumeczu z Juventusem Turyn w 1983 roku.
👉 POTĘŻNA KARA DLA MLADENOVICIA. CZEKA GO DŁUGA PRZERWA!
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – W marcu rozmawialiśmy przed meczem z Miedzią Legnica, który Lechia wygrała 4:0. To było światełko w tunelu i ostatnie dotychczas zwycięstwo gdańszczan w Ekstraklasie. Dzisiaj utrzymanie jest już praktycznie nierealne…
Lech Kulwicki: – Miedź była najsłabsza w lidze, co następne spotkania tylko potwierdziły. Może to zabrzmi dziwnie, ale zwycięstwo aż 4:0 uśpiło czujność. Ludziom mogło wydawać się, że teraz wyniki muszą się poprawić, a było zupełnie inaczej. Smutne jest to, że gdy ostatnio widziałem mecze Miedzi, to gra ona lepiej od Lechii, chociaż jest za nią w tabeli. Mój nastrój jest obecnie taki sam, jak wszystkich kibiców. Najprawdopodobniej skończymy w pierwszej lidze, chociaż przyszłość klubu nie jest do końca pewna. Szanse na utrzymanie są niewielkie, ale trzeba spróbować zwyciężyć z Zagłębiem i dać sobie chociaż te pięć procent szans na ostatnie spotkania.
– Gdzie jest największy problem? Wydawało się, że tamta wygrana może być przełomem.
– Największy kłopot od dawna był w szatni i to żadna tajemnica. Widać to także na boisku. Jeśli wewnątrz zespołu nie ma spokoju, na murawie też nie będzie dobrze. Atmosfera decyduje o tym, jak prezentuje się zespół, a Lechia wygląda fatalnie. Problemy pojawiały się już za czasów Piotra Stokowca. On początkowo potrafił temu zaradzić. Jego praca mogła się podobać lub nie, ale dawała bardzo dobre wyniki, co zawsze broni trenera. Później również on zaczął tracić nad tym kontrolę. Był najbliżej doprowadzenia do porządku, lecz nie pozwolono mu tego dokończyć. Można tylko spekulować, dlaczego. Być może nie chciały tego władze? Wydaje mi się, że również kolejni szkoleniowcy to widzieli. Niestety, na koniec oni tracili pracę, a sytuacji nie rozwiązywano. Krety, które są w szatni, doprowadzały do zwolnień szkoleniowców.
– Jakie problemy dokładnie ma pan na myśli?
– Widać, że w zespole są grupki. Zawodnicy w wywiadach podkreślali, że wszystko jest w porządku, ale zapewne takie były wskazówki klubu. Boisko świadczy zupełnie o czymś innym. Spójrzmy na wypowiedzi Dusana Kuciaka, który wychodził do dziennikarzy i mówił, że ofensywa musi wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie wskazywał jednego czy drugiego piłkarza, to było ogólne wskazanie. Uważam, że jeśli już chciał coś przekazać, to powinien wymienić konkretnych kolegów.
– Lechia aż trzy razy zmieniała trenera. Sezon zaczął Tomasz Kaczmarek, kontynuował Marcin Kaczmarek, a kończy David Badia. Statystyki Hiszpana są dramatyczne – cztery porażki, jeden remis i tylko jeden strzelony gol…
– Wyniki same wystawiają świadectwo decyzji o zmianie trenera. Nie wiem, kto postanowił podjąć taki krok: dyrektor sportowy Łukasz Smolarow czy ktoś postawiony wyżej od niego? Dziwi mnie to tym bardziej, że nagle od zespołu odsunięto nie tylko Marcina Kaczmarka, ale i resztę sztabu. Taka odpowiedzialność zbiorowa mi się nie podoba. Co do następcy Kaczmarka, to trener musi bronić się przez wyniki, a Badii nie da się obronić. Inna kwestia to fakt, że takim momencie nie powinno zatrudniać się obcokrajowca, zupełnie nie znającego realiów. Trener nie zdążył dobrze poznać zawodników, a za chwilę pewnie drużyna pożegna się z ligą.
– Co dzisiaj czuje pan jako człowiek związany z tym klubem?
– Trudno nie być tym wszystkim zawiedzionym. To za naszych czasów drużyna prowadzona przez Jerzego Jastrzębowskiego zdobyła pierwszy Puchar Polski i Superpuchar, rozegraliśmy historyczny dwumecz z Juventusem… Potem do tych sukcesów nawiązał trener Stokowiec. Różnica jest taka, że wtedy po boisku biegali zawodnicy, którzy byli z tym miejscem związani i dawali mu serce. Dzisiaj biegają same koszulki. To przykre. Błędem było to, że zaczęto ściągać zawodników z różnych stron świata. Nie mam nic przeciwko zatrudnieniu obcokrajowców, jeśli prezentują odpowiedni poziom. Widzimy jednak, na jakim poziomie są ci w Gdańsku. Wcześniej Christian Clemens, a ostatnio Kevin Friesenbichler czy Louis Poznanski. Sprowadzenie tego ostatniego to pokaz amatorstwa i głupoty osoby odpowiedzialnej za dokonywanie transferów. Efekt jest taki, że brakuje utożsamiania się z klubem, identyfikacji.
Czytaj też:
PKO Ekstraklasa. Kolejne wieści ws. przyszłości Marka Papszuna. Jest na liście życzeń europejskiego klubu
– Są jakiekolwiek szanse na to, by Lechia, nawet jeśli spadnie, to w końcówce sezonu zaczęła częściej punktować?
– Liczę na to, że zawodnicy postarają, by tak było. W każdej poważnej firmie szef zrobiłby wszystko, żeby ją uratować. Niestety, w Gdańsku było odwrotnie. Sprowadzano ludzi, którzy nie pomagali. Decyzji wziętych "z Księżyca" jest mnóstwo. Według mnie wszystko zaczęło się od wywiadu z panem Adamem Mandziarą, który ogłosił, że poszukiwany jest nowy inwestor.
– Ostatnią dziwną decyzją jest podniesienie cen biletów na mecz z Legią Warszawa, który będzie pożegnaniem Flavio Paixao.
– Przyznam szczerze, że… mnie to nie zaskoczyło. Jak wspomniałem, takich pomysłów było dużo. To tylko świadczy o podejściu do kibiców. Zawodnicy grają fatalnie, rozczarowują i przegrywają mecz za meczem, a klub podnosi ceny biletów. Kto jest winny obecnej sytuacji? Zawodnicy czy fani? To wygląda jakby karę za obecną sytuację mieli ponieść ci, którzy przychodzą na stadion wspierać drużynę.
– W przyszłym sezonie chciałby pan zobaczyć w Lechii któregoś zawodnika z obecnego zespołu?
– Wiadomo, że oni mają swoich menedżerów, część wiedziała, że kończą im się kontrakty i zaczęła szukać nowych pracodawców. Niejeden z nich już wie, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Wydaje mi się, że z obecnej kadry zostanie może pięciu piłkarzy. Wracając do poszukiwania nowych klubów przez graczy, to nie jestem też jakoś bardzo zdziwiony. Gdy widzisz, że twoja firma zmierza w złym kierunku i jest w niej bałagan, to zaczynasz szukać nowego miejsca pracy. Oni znaleźli się na statku, który już prawie zatonął.
Czytaj też:
PKO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk podwyższyła ceny biletów. Pretekstem pożegnanie Flavio Paixao
– Niedawno rozmawiałem z Bogusławem Kaczmarkiem. Mówił, że został zapytany przez jednego z kibiców o to, czy nie warto ponownie odbudować Lechię od nowa. W odpowiedzi fan Lechii miał usłyszeć pytanie, ile razy można to robić. A jaka jest pana opinia?
– "Bobo" ma rację. Trzeba zrobić wszystko, by zacząć od jak najwyższego poziomu, najlepiej od pierwszej ligi. Skoro masz zamek, to dlaczego masz go burzyć i ponownie budować od fundamentów? Wiem, że już kiedyś w Gdańsku to przerabiano, ale nie można znowu zaczynać od B czy A klasy. Takie cofnięcie się w rozwoju byłoby niebezpieczne. Ile czasu zajęłaby taka odbudowa? Powrót do Ekstraklasy wtedy byłby jeszcze trudniejszy. Przez osiem czy dziesięć lat piłka znów zmieniłaby się, a my zostalibyśmy z tyłu.
– W razie spadku, pomiędzy końcem Ekstraklasy, a startem pierwszej ligi wcale nie będzie wiele czasu na zbudowanie nowego zespołu…
– To kolejny kłopot. Plan B już powinien być przygotowany, ale wątpię, czy takowy istnieje. Dobrze byłoby uspokoić nastroje, wystosować do kibiców komunikat i przedstawić jakieś opcje i plany na kolejne miesiące. Większość piłkarzy odejdzie, a w klubie nie ma drużyny rezerw. Są młodzi zawodnicy występujący w CLJ, którzy… też mogą spaść. Nawet jeśli przeniesie się ich do pierwszej drużyny, to nie ma żadnej gwarancji, że poradzą sobie w pierwszej lidze. Seniorska piłka to inna bajka, z którą oni nie mieli do czynienia. W klubie powstanie pustka, która może zakończyć się tragedią.
– Lechia szybko wróci do Ekstraklasy?
– Kieruje pan to pytanie do niewłaściwej osoby. Nie mam wiedzy na tematy sytuacji finansowej i organizacyjnej. Nie chcę strzelać i wypowiadać się o sprawach, których nie znam. Oczywiście życzę sobie i kibicom Lechii, by jeśli jednak spełni się czarny scenariusz ze spadkiem, to klub wrócił do elity jak najszybciej.