{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Hokej. Mariusz Czerkawski: jestem pod wielkim wrażeniem. Wzruszyłem się
Filip Kołodziejski /
Skrót piątego spotkania hokejowej reprezentacji Polski w mistrzostwach świata dywizji 1A . W Nottingham polscy hokeiści zmierzyli się Rumunią.
Radość biało-czerwonych po upragnionym awansie do hokejowej Elity! [WIDEO]
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Ochłonął już pan po sukcesie biało-czerwonych?
Mariusz Czerkawski: – Cieszę się ogromnie. Jestem pod wielkim wrażeniem. Wzruszyłem się. Sztab szkoleniowy zasłużył na wielkie gratulacje. Zbudowali monolit. Trwało to długi czas, ale się udało. Doświadczenie pomogło. Bardzo dobrze graliśmy w przewagach. Nie poddawaliśmy się. Graliśmy z poświęceniem. Walczyliśmy o każdy krążek. Widać było ogromne zaangażowanie. Wiadomo, że popełnialiśmy błędy i mogliśmy zagrać kilka razy inaczej, ale mimo nerwów wypełniliśmy cel. Drużyna pokazała charakter. Polacy zasłużyli na sukces. Nie zawsze drzwi do elity otwierają się tak szeroko.
– Uronił pan łzę?
– Aż tak nie było. W trakcie meczu dostałem kilkadziesiąt telefonów. Miałem wejścia na żywo. Wypowiadałem się na bieżąco. Nie było czasu na łzy, ale gęsia skórka przechodziła po ciele. Chwila, gdy puszczono Mazurka Dąbrowskiego zostanie w pamięci na lata. Zagramy z najlepszymi na świecie.
– Bardzo długo na to czekaliśmy...
– Pamiętam 2002 rok, gdy spadaliśmy z elity. Nie do końca z naszej winy. Wtedy Japończycy mieli z góry zapewnione utrzymanie. Lekko się nam oberwało. Dobrze, że po latach znowu jest pięknie. Możemy się cieszyć tym, co będzie za dwanaście miesięcy.
– Co się stało, że teraz Polacy pokazali moc?
– Nie wiem czy mamy tyle czasu, by w jednej rozmowie streścić dwadzieścia lat polskiego hokeja.
– Spróbujmy.
– Mamy za sobą trudne czasy. Bycie w elicie tylko na budżecie z Ministerstwa Sportu i Turystyki do najłatwiejszych nie należało. Trudno było utrzymać poziom na równi z innymi wielkimi reprezentacjami.
– Wycisnęliśmy maksa z obecnej kadry?
– Zdecydowanie. To cud, że prawie co roku jeździmy na duże turnieje. Cały czas rozmawiamy o elicie. Wielka sprawa. Nie chcę narzekać, ale łatwo nie jest. Trzeba spiąć dwudziestu "Adamów Małyszów", by walczyli o światowy prym. Nasza piramida hokejowa jest bardzo wąska. Znaleźć i stworzyć kilkunastoosobową ekipę, walczącą ze światową czołówką nie jest łatwym zadaniem. Wszyscy z naszej branży to potwierdzą.
– Jak widzi pan przyszłość?
– Różnie. Na tę chwilę mamy początek przyszłości. Na tym sukcesie zaczniemy budować rozwój. Pchamy wózek do przodu. Będzie więcej życzliwości, otwartości i wsparcia. Być może polepszy się infrastruktura. Musimy więcej wymagać. Inne dyscypliny dobrze wiedzą, że trzeba mocno pracować na dobre wyniki. Mimo nie najwyższego budżetu daliśmy radę dzięki wielkiemu zaangażowaniu.
– Młodzież też zyska na sukcesie?
– Trzeba budować dyscyplinę na sukcesach. Liczę, że takie wyniki dadzą pozytywny impuls młodym dziewczynom i młodym chłopakom. W lidze jest sporą liczbę obcokrajowców. Poziom nie jest zły. Trwa debata wśród trenerów, jak szkolić. Bez budżetów i zaplecza trudno będzie myśleć o stworzeniu kadry, która powalczy ze Szwecją, Kanadą, USA czy Szwajcarią. Przed nami długa droga.
– Na koniec zapytam o polskie talenty. Doczekamy się kolejnego Polaka w NHL?
– Oby. Przez wiele lat z Krzysztofem Oliwą myśleliśmy, że ktoś pójdzie naszą drogą. Lata mijają i to się nie dzieje. Niekiedy było blisko, ale czegoś jeszcze brakuje. Chcielibyśmy Polaka urodzonego w kraju i wytrenowanego na naszej ziemi. Byłby to wielki plus dla kadry. Mamy już kilku utalentowanych nastolatków. Fajnie, jeśli ich talent się nie zachwieje i trafią do najlepszej ligi świata.