Real Madryt w sobotę zagra z Osasuną w finale Pucharu Króla. Królewscy mogą sięgnąć po to trofeum po dziewięciu latach przerwy, ale w ostatnim okresie rozczarowują. – Ci piłkarze nie są w pełni skoncentrowani i to przekłada się na porażki – przekonuje w rozmowie z TVPSPORT.PL Kibu Vicuna, były trener m.in. ŁKS i Wisły Płock, w przeszłości mocno związany również z klubem z Pampeluny. Transmisja finału w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Co ostatnio dzieje się z Realem?
Kibu Vicuna: – Przed Królewskimi decydujący okres. W tym roku nie mają już szans na mistrzostwo, dlatego tak to wygląda. Mecze z Gironą i Realem Sociedad były fatalne w ich wykonaniu. Mają problemy z wysokim pressingiem przeciwników, popełniają proste błędy w obronie. Trzeba jednak pamiętać, że Carlo Ancelotti dużo rotował. W spotkaniu z Sociedad nie było Karima Benzemy, Viniciusa Juniora czy Luki Modricia. Z tych porażek nie można też wyciągać zbyt daleko idących wniosków.
– Wyniki muszą jednak niepokoić kibiców. Obrona wygląda bardzo źle…
– Ci piłkarze nie są w pełni skoncentrowani i to często widać. Ostatnio mają też dużo kłopotów przy dośrodkowaniach w pole karne. Często brakuje odpowiedniego krycia, rywale pozostają niepilnowani. To nie jest normalne na takim poziomie i jeśli Real chce sięgnąć po Puchar Króla i Ligę Mistrzów, musi z tym skończyć.
– Myśli pan, że finał z Osasuną i dwumecz z Manchesterem City w półfinale Ligi Mistrzów będą decydujące dla przyszłości Carlo Ancelottiego?
– Trenerzy zawsze grają o swoją przyszłość. Ten sezon będzie odbierany zupełnie inaczej, jeżeli Królewscy wygrają Puchar Króla i przynajmniej w dobrym stylu odpadną z City. Wiadomo jednak, że to klub, który zawsze chce wygrać Puchar Europy i nie inaczej jest teraz. Co do Pucharu Króla, sam udział w decydującym meczu nie wystarczy, Królewscy muszą go wygrać. Wiadomo, że w tle cały czas przewija się kwestia pracy w reprezentacji Brazylii. Nie podejmę się dzisiaj typowania, czy Ancelotti poprowadzi Real w następnym sezonie.
– Osasuna jest na pewno mniej wymagającym rywalem niż Manchester City. Wierzy pan, że Real obecnie może wyeliminować drużynę Pepa Guardioli?
– W pierwszym meczu zabraknie Edera Militao. Ostatnio popełniał błędy, ale moim zdaniem to właśnie on byłby kluczowy w pojedynkach z Erlingiem Haalandem. Ostatnio na kłopoty zdrowotne narzekał również David Alaba. Brak tej dwójki byłby olbrzymią stratą. Antonio Ruediger i Nacho to wysoki poziom, ale nie ten sam, co Militao i Alaba. Zobaczymy, w jakiej dyspozycji fizycznej będzie Modrić, który również zmagał się z urazem. Bez tak ważnych piłkarzy Królewskim byłoby arcytrudno.
– Ten sezon pokazuje, że w jakiś sposób w środku pola brakuje Casemiro?
– Nie sądzę, by jego brak był problemem. Sprowadzono Aureliena Tchouameniego, chociaż ten na razie nie wszedł na najwyższy poziom. Na tej pozycji dobrze radzi sobie Eduadro Camavinga, jest Toni Kroos, Fede Valverde… Ancelotti ma tam duże pole manewru.
– Kogo latem powinien sprowadzić Real?
– Potrzeba przede wszystkim napastnika. Idealny byłby Harry Kane, ale nie wiem, czy przy obecności Benzemy będzie to możliwe. Wszystko wskazuje na to, że pojawi się Jude Bellingham, który będzie dużo kosztował. Nie wiadomo więc, jaki budżet na transfer będzie miał Real. Wspomina się o Dusanie Vlahoviciu, może więcej czasu będzie dostawał Alvaro Rodriguez. Niewątpliwie, w Madrycie muszą jednak podjąć decyzję dotyczącą znalezienia wartościowego zmiennika dla Benzemy.
– Chciałbym porozmawiać o Osasunie. Jak drużyna z Pampeluny może zaskoczyć Real?
– Nie może odejść od swojego pomysłu na grę, czyli pressingu i gry bez respektu wobec przeciwnika. Wspominałem, że ostatnio Królewscy mają kłopoty przy agresywnym doskoku rywali i z tego może skorzystać drużyna z Pampeluny. Oczywiście wiadomo, że będą momenty niskiej obrony. Wtedy trzeba zachować cierpliwość i spróbować wyprowadzić kontratak. Osasuna ma swoje atuty, są groźni Chimy Avila czy Ante Budimir. Dodatkowo, trzeba pamiętać o stałych fragmentach gry, którymi można zaskoczyć Real. Ten finał to wielka sprawa dla całego miasta, w którym panuje atmosfera święta. Królewscy rozegrają po prostu kolejny finał, a przegrywają je wyjątkowo rzadko. Osasuna z kolei po raz ostatni uczestniczyła w takim wydarzeniu w 2005 roku. Co ciekawe, już raz wygrała finał na La Cartuja. Chodzi o młodzieżowe mistrzostwa kraju w 2001 roku, a trenerem był wtedy… Jan Urban. Osasuna pokonała 1:0 Atletico Madryt, którego kapitanem był Fernando Torres.
– Ciekawą postacią jest również Jagoba Arrasate, który prowadzi zespół od 2018 roku.
– To bardzo dobry trener, drużyna co roku gra lepiej, a on rozwija piłkarzy. Odważnie stawia na zawodników z akademii. To duża różnica, mieć szkoleniowca, który mówi o stawianiu na młodych, a takiego, który rzeczywiście potrafi to zrobić. Są Jon Moncayola, Aimar Oroz, Pablo Ibanez, wchodzą Iker Munoz czy Iker Benito…
– Początki pana trenerskiej kariery to właśnie Osasuna. W sobotę będzie pan trzymał kciuki właśnie za ten klub?
– Oczywiście, że tak, sentyment pozostał. Niedawno byłem w Hiszpanii i obejrzałem na żywo kilka spotkań Osasuny. Ten zespół jak najbardziej może przegrać w finale z tak wielkim przeciwnikiem. Piłkarze schodząc z boiska muszą być jednak przekonani, że zrobili absolutnie wszystko, by postawić się Królewskim.
– Kto wygra sobotni finał?
– Głowa mówi, że zrobi to Real. Serce chciałoby jednak dogrywki i rzutów karnych, w których lepsza okaże się Osasuna.
Następne