Niesamowity przebieg miał mecz 27. kolejki 3. ligi, gr. IV. W Nowym Targu, walczące o utrzymanie Podhale, zagrało z goniącą Wieczystą Kraków Stalą Stalowa Wola. Zwycięstwo padło łupem gości, którzy dostali aż... pięć czerwonych kartek. To wygrana nadal pozwala im marzyć o awansie.
Kto wybrał się w niedzielne popołudnie na stadion w Nowym Targu, nie mógł narzekać na nudę. Stawka spotkania była bardzo duża, bo miejscowe Podhale znajdowało się w trudnej sytuacji w tabeli i musiało szukać punktów w starciu z rozpędzoną Stalą Stalowa Wola. Po pierwszej połowie jednak nie miało powodów do radości. Goście prowadzili po trafieniu Macieja Wojtaka.
Gdy piłkarze schodzili do szatni, doszło do awantury, w skutek której czerwoną kartkę obejrzał zawodnik przyjezdnych, Tomasz Kołbon. Powodem było przypadkowe uderzenie kierownik drużyny gospodarzy. Sędzia Adam Jamka z Kielc nie miał jednak litości. Warto dodać, że pokrzywdzona podeszła do arbitra i potwierdziła, że uderzenie nie było celowe.
Po zmianie stron znów nie brakowało kontrowersji. Z boiska wyleciał trener wicelidera 3. ligi, Ireneusz Pietrzykowski wraz z asystentem. Do tego drugą żółtą kartkę otrzymał Adam Imiela. Od 59. minuty Stalówka musiała grać w podwójnym osłabieniu.
To jednak nie przeszkodziło jej w dowiezieniu korzystnego wyniku. Podhale nie potrafiło wykorzystać świetnej sytuacji do odwrócenia losów spotkania i ostatecznie przegrało 0:1. Po końcowym gwizdku piątą czerwoną kartkę dostał jeszcze bramkarz Mikołaj Smyłek.
Tym samym rywalizacja o awans trwa w najlepsze. Naszpikowana gwiazdami Wieczysta Kraków ma tylko punkt przewagi nad Stalową Wolą. Do końca sezonu pozostało sześć kolejek. Przepustkę do 2. ligi wywalczy jeden zespół.