| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
W środę Jastrzębski Węgiel przypieczętował losy finału PlusLigi i pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Zespół prowadzony przez Marcelo Mendeza zdobył złote medale. Szkoleniowiec nie krył dumy z zawodników. – Są dla mnie bardzo ważni – mówi w TVPSPORT.PL.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Złoty medal, dla pana pierwszy taki w PlusLidze, musi wyjątkowo smakować, prawda?
Marcelo Mendez: – To wyjątkowe uczucie. Jestem trenerem, który miał szczęście do grania wielu meczów finałowych w karierze. Minione spotkania z ZAKSĄ doceniam jednak szczególnie, ponieważ to dopiero mój pierwszy "pełny" sezon w PlusLidze. Bardzo cieszy mnie więc ten sukces.
Moim zdaniem polska liga jest jedną z najlepszych na świecie, a w tej chwili być może jest najlepsza. W finale mistrzostw Polski pokonaliśmy znakomity, "wielki" zespół Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Jestem niezwykle dumny z moich graczy. W Jastrzębskim Węglu czuję się szczęśliwy.
– W trakcie tego sezonu mieliście jednak trudny moment. Po jedenastu wygranych nagle przestaliście zwyciężać. Wiele osób zastanawiało się co stanie się dalej w świetle przeszłych ruchów prezesa Adama Gorola i tendencji do zmian na ławce trenerskiej. Z dzisiejszej perspektywy, jak ważny był to moment dla pana drużyny – okres, w którym musiała się nauczyć wychodzić z "dołka"?
– Kryzys był niezwykle istotnym momentem dla zespołu. Przegrywaliśmy, ale to nas nie zgubiło, bo wszyscy razem postanowiliśmy, że odpowiedzią na taki stan rzeczy jest jeszcze cięższa praca. Nie było dla nas nic ważniejszego. Chłopaki rzucili wszystko na boisko po to, by za kilka tygodni zobaczyć owoce w postaci polepszenia jakości gry. Z dzisiejszej perspektywy to dla mnie jeden z kluczy do tego, że sezon zakończyliśmy wygraną w finale mistrzostw Polski.
– Obawiał się pan w tamtym momencie o swoją posadę?
– W karierze nigdy nie bałem się takich rzeczy. Pracuję ciężko przez całe życie i daję wszystko co mam moim drużynom. Nie obawiałem się więc utraty posady w Jastrzębskim Węglu nawet wtedy, kiedy pojawił się kryzys. Mam dużą wiarę w moją pracę i pewność siebie. Decyzja klubu o tym, by kontynuować współpracę lub ją przerwać nie miałaby na to wpływu.
– Ponoć jedynym, o czym mówił pan swoim zawodnikom przed środowym meczem finału, była taktyka. To prawda?
– Tak, wycofałem się z wszystkich innych słów czy deklaracji. Chciałem przekazać zespołowi wyłącznie taktykę, bo ona była najważniejsza do tego, by zrealizować nasz cel. Chciałem, by zawodnicy skupili się na walce. Nie liczył się nawet wynik w poszczególnych setach. Istotne było to, by walczyć z całych sił o absolutnie każdą piłkę. Kiedy siatkarz skupia się na taktyce, nie martwi się o inne rzeczy. Emocje są ważne, ale założenia w kwestii prowadzenia gry są zdecydowanie najistotniejsze.
– Czy miał pan przed starciem wewnętrzne przeczucie, że to jest ten mecz, który pozwoli wam zawiesić na szyjach złote medale?
– Tak, miałem je. Nie dzieliłem się nim jednak za bardzo, bo przede wszystkim zależało mi na walce. Starałem się przygotować drużynę do tego, by dała z siebie wszystko na parkiecie. Celem było utrzymanie taktyki i skupienia na grze.
– Przygotował pan zespół, który był jednością w szóstce, ale miał też bardzo mocne zaplecze. Rafał Szymura, Jan Hadrava, Eemi Tervaportti – oni potrafili zmieniać losy spotkań. Mówi się, że stworzył pan siatkarskiego "potwora" w najbardziej pozytywnym tego zwrotu znaczeniu.
– (śmiech) Wszyscy nasi gracze prezentowali się znakomicie. Są dla mnie bardzo ważni. Bez nich nie byłby tego medalu. Mamy siatkarzy, którzy grają więcej i takich, którzy grają mniej. Szymura, Hadrava, Tervaportii czy M'Baye, który doskonale wpasował się w zespół, to wyjątkowi zawodnicy. Jestem bardzo szczęśliwy, bo każdy z nich ten sezon PlusLigi kończy w doskonałej dyspozycji.
– Czy fakt, że przed wami finał Ligi Mistrzów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle pozwala w pełni cieszyć się medalem? A może cały czas jest to z tyłu głowy i hamuje "eksplozję" radości?
– W środę i czwartek musimy świętować. Po chwili odpoczynku znów skupimy się na grze i na tym, by powtórzyć wynik naszego ostatniego meczu w finale Ligi Mistrzów.
– Ile pewności siebie doda wam przed tym starciem rywalizacja finałowa w PlusLidze?
– Mam świadomość, że dopiero co zagraliśmy nasze najlepsze mecze w sezonie. Nasza pewność siebie jest wysoka, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że ZAKSA Kędzierzyn-Koźle to naprawdę bardzo dobry rywal, który w składzie ma znakomitych graczy. Poza tym drużyna ta ma bezcenne doświadczenie grania finałów w europejskich pucharach. Przygotujemy się więc przede wszystkim na walkę, a nie na zwycięstwo. Bez tej pierwszej nie będzie bowiem tego drugiego elementu.
Czytaj również:
– Mateusz Poręba o powrocie do zdrowia i reprezentacji Polski siatkarzy: uwierzyłem, że mogę walczyć o miejsce w składzie
– Reprezentacja Polski siatkarzy zaczęła zgrupowanie. Kadrowicze trenują pod okiem Nikoli Grbicia
– Stefano Lavarini o reprezentacji Polski siatkarek: planujemy pracować z około 18-20 zawodniczkami podczas przygotowań do Ligi Narodów
Następne