| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
To był pokaz naszej sportowej złości po ostatniej porażce – zapewniał Kosta Runjaic, trener Legii Warszawa. Stołeczna drużyna pokonała 5:1 Jagiellonię Białystok i jest o krok od zapewnienia sobie wicemistrzostwa Polski.
Legia Warszawa pokonała 5:1 Jagiellonię Białystok w 32. kolejce PKO Ekstraklasy. To najwyższa wygrana Wojskowych w całej historii spotkań z ekipą z Podlasia. – Po rozczarowującym meczu z Pogonią (1:2) wiedzieliśmy, że nie pokazaliśmy poziomu, na którym powinniśmy grać. Chcieliśmy się odegrać i byliśmy skupieni na spotkaniu z Jagiellonią. Nie brakowało sportowego gniewu. Efekty zobaczyliśmy od pierwszych minut piątkowej rywalizacji. Białostoczanie mają Guala i Imaza, którzy stanowią najlepszy duet napastników w obecnych rozgrywkach. Szkoda, że straciliśmy niepotrzebnego gola, choć cieszę się, że drużyna zachowała spokój i dążyła do realizacji taktycznych założeń – stwierdził Kosta Runjaic, szkoleniowiec gospodarzy.
– Chcę pogratulować Legii wygranej, a jednocześnie przeprosić naszych kibiców za dotkliwą porażkę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to bardzo ważny mecz dla fanów, chcieliśmy dać im dumę i pierwsza połowa świadczyła o tych staraniach. Skończyło się bólem i zawodem. Czasem to puste słowa, łatwo byłoby spuścić głowę i nic nie robić, ale najlepszą odpowiedzią będzie kolejne spotkanie z Cracovią. Chcemy w ten sposób udowodnić naszą złość i zmazać plamę – komentował Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Skuteczność Legii kluczem do wygranej z Jagiellonią?
– W Warszawie zabrakło nam skuteczności. W pierwszej połowie mieliśmy sytuacje, które powinny zakończyć się bramkami. Bez skorzystania z takich okazji trudno myśleć o punktowaniu przy Łazienkowskiej. Pięć straconych goli? To kwestia kłopotów z organizacją. Gospodarze mają jakość i korzystali z naszych błędów. W Warszawie trzeba być wzorowym, by myśleć o punktowaniu. Dodatkowo śmieje się z elementu przypadku, bo trochę brakuje mi trenerskiego farta. Jeśli będziemy ciężko pracować, to wierzę, że to wróci – twierdził Siemieniec.
– Druga połowa stała na bardzo dobrym poziomie, była wręcz fantastyczna. Wszystko się zazębiło. Jednocześnie to był niebezpieczny mecz, bo Jagiellonia stawiała na pressing, ofensywną grę i kilka razy nas nastraszyła – dodał Runjaic, który mógł się cieszyć z drugiego w tym sezonie zwycięstwa z białostocką ekipą. Finalnie Wojskowi zakończą konfrontacje z podlaskim zespołem z bilansem bramkowym na poziomie 10:3. Na jesiennym wyjeździe Legia ograła rywali 5:2.
– Po stracie kolejnych goli nie było łatwo zarządzać meczem i drużyną. Nie skorygowaliśmy odpowiednio błędów, które dostrzegaliśmy w pierwszej połowie. Legia potrafi obnażać takie pomyłki. Analizę zacznę od siebie i wiedziałem, że brakowało nam też nieco intensywności. Słabo weszliśmy w drugą połowę, a stracony gol na pewno nam nie pomógł. To wpływa na mentalność, choć nie jest usprawiedliwieniem – uważał Siemieniec.
– Druga połowa stała na bardzo dobrym poziomie, była wręcz fantastyczna. Wszystko się zazębiło. Jednocześnie to był niebezpieczny mecz, bo Jagiellonia stawiała na pressing, ofensywną grę i kilka razy nas nastraszyła – zauważył niemiecki trener Legii.
Marc Gual wzbudził kontrowersje w meczu Legia – Jagiellonia?
Jedyną bramkę dla Jagiellonii zdobył Marc Gual. Hiszpan nie cieszył się z trafienia. Miało to związek z faktem, że po sezonie napastnik przeniesie się w ramach wolnego transferu do stołecznej drużyny. Jednocześnie zachowanie lidera klasyfikacji strzelców wzbudziło nieco kontrowersji, a po meczu zawodnik uciął sobie pogawędkę z zawodnikami Wojskowych, a także podziękował za rywalizację sztabowi szkoleniowemu zdobywców Pucharu Polski.
– Nie widziałem reakcji Guala po meczu. Nie byłem świadkiem wszystkiego. Jego sytuacja była trudna i skomplikowana. Pewne obrazki bolą kibiców, to zrozumiałe. Jednocześnie dla Jagiellonii zrobił wiele i trzeba o tym pamiętać. Mam trochę smutku, wiem, że to samo poczucie mają fani. Jest mi przykro i trudno mi to wyrazić słowami. Chciałbym skupić się na dobrych rzeczach – podkreślał po spotkaniu Siemieniec.
Kwestia działań Guala po spotkaniu nie odgrywała żadnego znaczenia w legijnym obozie. Przy Łazienkowskiej cieszono się, że pięć bramek zdobyło pięciu różnych zawodników. Ostatnie trafienie zanotował Blaz Kramer, który przez ostatnie miesiące zmagał się z kłopotami zdrowotnymi. – Cieszy mnie gol Słoweńca, który męczył się z kontuzjami. Zachowanie po golu było tego najlepszym wyrazem. Fajnie, że zespół do niego podbiegł i był z nim też w tym dobrym momencie. Jestem szczęśliwy, że potwierdziliśmy, że należy nam się drugie miejsce w tabeli, ale nie zmienia to faktu, że z Lechią i Śląskiem interesuje nas sześć punktów. Zależy nam na tym, by końcówka sezonu była równie dobra, jak całe rozgrywki – podkreślał Runjaic.