Malwina Smarzek była gościem Łukasza Kadziewicza w podcaście "W cieniu sportu". Reprezentantka Polski opowiedziała o walce z depresją, hejcie i grze w Rosji. – Przestałam czytać opinie o sobie i zakazałam tego robić najbliższym osobom. Nikomu nie życzę tego, co wtedy przeżywałam – powiedziała siatkarka.
Kadrowiczka była gościem podcastu Łukasza Kadziewicza. Po raz pierwszy opowiedziała o tym, co czuła, będąc w Rosji i w jaki sposób walczyła z depresją. Odniosła się również do relacji z selekcjonerem reprezentacji Polski. – To nie jest tak, że przeszłam obok tego obok. Byłam przyzwyczajona do bycia w kadrze. Ten rok bez reprezentacji dał mi bardzo dużo, ale też dużo mnie kosztował. W momencie podejmowania decyzji bardziej bolała mnie dusza niż ciało. Myślę, że kadrze możesz pomóc, kiedy jesteś ok z ciałem i głową. Reprezentacja to ciężka sprawa. Super, że reprezentujesz swój kraj, grasz dla siebie, ludzi, rodziny. Ale granie z kalendarzem, który mamy, czyli kończenie sezonu, jechanie na kadrę, potem jechanie na kolejny sezon. To trudna sprawa nie tylko pod względem fizycznym. Miałam depresję i ataki paniki, które wracają. Co się wydarzyło? Chyba wszystko po trochu. Sytuacja w Rosji mnie dobiła. Wiedziałam, że jest ze mną nie tak. Czułam, że granie w siatkówkę nie ma sensu. Nie ma sensu branie prysznica, jedzenie, wychodzenie na dwór. Miałam takiego doła, że nie wiedziałam, co jest grane – powiedziała.
Lekiem na gorsze momenty i walkę z depresją były góry. Siatkarka pokochała ekstremalne wędrówki, które stały się ważnym elementem jej życia. – Góry są dla mnie ważne, bo za każdym razem, jak tam idę, znajduję coś innego. Zawsze są nowym wyzwaniem, podobnie trochę, jak siatkówka, bo nigdy nie ma drugiego takiego samego meczu. Wychodzę na niebezpieczne szlaki, używam 30-metrowej liny na lodowcach, cały czas się uczę. Były niebezpieczne momenty, ale nigdy nie było tak, że mogłabym powiedzieć, że mogłabym stracić życie – dodała.
Rok temu 26-latka w kontrowersyjnych okolicznościach opuściła Rosję i wróciła do Polski. Podpisała kontrakt z klubem z Rzeszowa. – Wszyscy twierdzą, że poszłam do Rosji tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Szukałam inności, ucieczki, byłam zmęczona sezonem w Novarze, który nie był sezonem dobrym. Uważam, że każdy sportowiec powinien nauczyć się ignorować opinie ludzi. Myślałam, że jestem na to super przygotowana. Przestałam czytać opinie o sobie i zakazałam tego robić najbliższym osobom. Nikomu nie życzę tego, co wtedy przeżywałam – skomentowała.
Znamy mistrzynie Polski. Fantastyczny bój w Rzeszowie
Smarzek dokładnie opowiedziała o kulisach opuszczenia zespołu z Kaliningradu. Zdradziła też, jak zachował się jej już były klub. – Nie możemy zrywać kontraktów „tak o”. Jak brutalnie to nie zabrzmi, nasze bezpieczeństwo nie było tam zagrożone, nie było żadnej pandemii, bomby latały w drugą stronę. Byliśmy w bezpieczniejszym miejscu, niż może nawet dziewczyny w Rzeszowie. Dziękuję mojemu klubowi z Kaliningradu, który bardzo dobrze zachował się w tamtym momencie i rozwiązał ze mną kontrakt bez żadnych kar i awantur. Rozstaliśmy się w bardzo przyjaznych relacjach. Rosjanie pytali się, jak mogą mi pomóc, martwili się o mnie. Jestem ostatnią osobą, która popierałaby jakąkolwiek wojnę. Jestem tak empatyczną osobą i ta empatia trochę mnie wtedy zabiła. Wyjeżdżając stamtąd, cieszyłam się, że wyjeżdżam z narodu, który zabija innych ludzi. Z drugiej strony miałam tam swoich przyjaciół i nadal ich mam. Nie ucięłam kontaktów z niektórymi dziewczynami. Może powinnam udostępniać rzeczy, że pomagam ludziom w Ukrainie. Jeżeli nie nagrasz filmiku, że pomagasz bezdomnemu, to pomoc nie jest zaliczona – mówiła Łukaszowi Kadziewiczowi.
Jeszcze więcej występów. Reprezentacja zagra dodatkowe mecze
Siatkarkę po powrocie do Polski przywitał transparent "smarZek WRACAJ DO rosji". Już wtedy nie ukrywała, że ta sytuacja bardzo ją dotknęła. Gdy 26-latka zobaczyła to, co zostało wywieszone na trybunach, po chwili zakryła twarz koszulką i zaczęła płakać. W kolejnych akcjach wykonywała wymowne gesty w kierunku kibiców gospodyń. Teraz raz jeszcze nawiązała do tej chwili.
– Po tej sytuacji zostałam w Łodzi. Moja mama miała na tym meczu być. Bałam się wyjść z domu. Ludzie mnie popychali, pluli na mnie. To są ciężkie momenty – podsumowała.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna