Walerij Kowiernyk w Polsce znany jest z dośrodkowań we własne pole karne, wprost na głowę napastnika rywali. Iwan Spyczka z hukiem wyleciał z Concordii Elbląg. Dziś obaj grają na Słowacji, jeden z nich nawet w Fortuna Lidze. W polskich niższych ligach panuje stan podwyższonej czujności.
W zimie na testach w IV-ligowej Narwi Ostrołęka (grupa mazowiecka) pojawiło się dwóch Ukraińców. Jednego z nich menedżerowie przedstawili jako "Walerija, który grał już w Polsce". Nazwiska długo zdradzić nie chcieli. Dobrze wiedzieli, że ich klient jest już bohaterem hitowego nagrania.
Jesienią zeszłego roku Walerij Kowiernyk był piłkarzem Odry Wodzisław. W październiku jego drużyna grała ze Stilonem Gorzów. W 75. minucie, przy stanie 0:4, ukraiński piłkarz dośrodkował piłkę we własne pole karne. Ta trafiła pod nogi Mateusza Kaczora, który spokojnie skierował ją do siatki. Odra ostatecznie przegrała to spotkanie 1:6, a dziwnych meczów z jej udziałem było w tamtej rundzie znacznie więcej. – W branży dużo zamieszania było też wokół meczów Odry Wodzisław – mówił nasz informator z rynku bukmacherskiego. Wodzisławski klub wkrótce rozstał się z wszystkimi ukraińskimi piłkarzami – oficjalnie z powodów finansowych.
Witalij Onopko trafił do IV-ligowego Orlicza Suchedniów, ale w kwietniu wypadł ze składu. Orlicz to najsłabsza drużyna w swojej grupie – w 28 meczach uzbierała raptem 9 punktów. Oleksandr Tsybulnyk do dziś pozostaje bez klubu. Kowiernyk próbował załapać się w IV-ligowej Narwi Ostrołęka.
– Co ciekawe, polecało nam go trzech ukraińskich agentów, a każdy przedstawiał go jako zawodnika na inną pozycję. Raz był prawym napastnikiem, raz obrońcą, raz rozgrywającym – w zależności od tego, kogo akurat potrzebowałem – mówi TVPSPORT.PL prezes Narwi, Tomasz Mrozek.
– Zagrał w jednym sparingu, w trakcie którego doprowadził do bezsensownego rzutu karnego dla rywali. Agenci początkowo nie chcieli zdradzić mi jego nazwiska. ″Walerij, który grał już w Polsce″ – tak mówili. Zacząłem więc szukać wszystkich Walerijów i tak znalazłem Kowiernyka. "Mam nadzieję, że to nie on" – powiedziałem i zapadła cisza. Stwierdziłem, że będę chciał z nim porozmawiać i tego samego dnia zniknął. Chciał u nas grać za bardzo małe pieniądze i to też jest pewnego rodzaju sygnał alarmowy – dodaje Mrozek.
Klub z Ostrołęki jest w trakcie trudnego i dziwnego sezonu i dziś otwiera strefę spadkową. Narew rozpoczęła sezon od trzech porażek z rzędu, a wkrótce pracę stracił trener Marek Marciniak. Już w tym roku skontaktował się z rzecznikiem dyscyplinarnym PZPN Adamem Gilarskim. Były już trener Narwi nie ma przekonania, czy mecz pierwszej kolejki z Mazovią Mińsk Mazowiecki odbył się na sportowych zasadach.
– Sędzia podjął w tym meczu kilka decyzji sprzecznych z przepisami gry i mających jednocześnie bezpośredni wpływ na wynik spotkania. W końcowej fazie pierwszej połowy uznana została nielegalnie zdobyta przez gospodarzy bramka z rzutu wolnego otwierająca wynik spotkania. Zawodnicy drużyny atakującej byli ustawieni zbyt blisko naszego muru. Byli w zasadzie w niego wklejeni. Na nagraniu widać, że od samego początku protestujemy, ale żaden z sędziów nie reaguje – relacjonuje Marciniak w rozmowie z TVPSPORT.PL.
– Następnie, jeszcze w pierwszej połowie, jednemu z naszych zawodników niesłusznie pokazano czerwoną kartkę, przez co całą drugą połowę zostaliśmy zmuszeni do gry w osłabieniu liczebnym. Po zmianie stron zaliczenie przez zespół sędziowski goli nr 3 i 4 dla gospodarzy budziło kolejne wątpliwości, które później zostały potwierdzone przez materiał wideo. Biorąc pod uwagę to wszystko oraz publiczne wypowiedzi pana Gilarskiego jesienią 2022, podjąłem decyzję o zgłoszeniu nieprawidłowości w tym meczu do Rzecznika Dyscyplinarnego – dodaje.
Czerwona kartka została wkrótce anulowana. – Organ prowadzący rozgrywki IV ligi mazowieckiej przychylił się do naszego wniosku i anulował niesłusznie pokazaną czerwoną kartkę. Ta decyzja w zasadzie tylko potwierdziła, że coś z tym meczem było nie tak. Gry w pełnym składzie jednak nikt przywrócić nam nie mógł, a kara miała decydujący wpływ na strategię naszej gry w drugiej części meczu – zaznacza Marciniak.
W klubie też nie wspominają dobrze tego meczu. – Mamy wiele zastrzeżeń do pracy sędziów Ekstraklasie, więc ciężko wymagać, by na piątym poziomie rozgrywkowym byli bezbłędni arbitrzy. W tym meczu mieliśmy sporo uwag do pracy sędziego i zgłosiliśmy je do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. Po każdej kolejce każdy mecz jest analizowany przez Komisję Sędziowską. W tym konkretnym przypadku zdecydowano o odsunięciu sędziego na bodajże dwie kolejki ligowe. Co ciekawe, ten sam arbiter był w trakcie sezonu zawieszany jeszcze raz – mówi prezes, Tomasz Mrozek.
– Jesteśmy ostatnio dość regularnie krzywdzeni przez sędziów, ale nie uważam, by to było celowe. Nie odbieramy tego jako prób ustawiania spotkań – dodaje.
Po naszych zeszłorocznych artykułach na temat ustawiania meczów w niższych ligach, działacze wielu klubów są mocno wyczuleni na dziwne sytuacje boiskowe. Lepiej być przeczulonym, lepiej mocno mówić o wątpliwościach niż… obudzić się z ręką w nocniku i uświadomić sobie, że przez dużą część sezonu niektórzy grali do innej bramki. Dzięki temu w Narwi podziękowano wspomnianemu na wstępie Kowiernykowi.
– Dochodzą do nas głosy, że mecze III i IV ligi są obiektem zainteresowania graczy bukmacherskich, szczególnie ze Wschodu, Ukrainy czy Azji. Sprawa stała się bardzo głośna dzięki reportażom TVP Sport. Zaczęliśmy wówczas bardzo uważnie prześwietlać zawodników, których mamy na testach. Jednemu, narodowości Ukraińskiej, podziękowaliśmy, bo jego nazwisko pojawiło się w tej sprawie. Chciał bardzo niewielkie pobory i to też jest lampą ostrzegawczą w tego typu sytuacjach. Równocześnie z nim zniknął inny zawodnik tej narodowości, który też przechodził u nas testy – mówi Mrozek.
Narew w tym sezonie zagrała jeszcze jedno dziwne spotkanie. W październiku mierzyła się z Wilgą Garwolin. Przy okazji meczu klubowa strona zanotowała rekordową liczbę wejść internautów z dalekiej Azji. – Jeden z naszych meczów w rundzie jesiennej był obiektem masowego zainteresowania graczy zza wschodniej granicy, tej bliższej i dużo dalszej. Wynik tego spotkania był bardzo ciekawy, ale nikogo za rękę nie złapaliśmy i nie mamy żadnych uwag co do obu zespołów czy sędzi prowadzącej mecz – zaznacza prezes Narwi.
Co się działo w tym spotkaniu? Bardzo dużo. Do przerwy Narew przegrywała 0:4. W drugiej połowie straciła jeszcze jedną bramkę, ale w końcówce strzeliła dwie. Co więcej, w trakcie spotkania kilka bardzo rażących błędów popełniła sędzia Karolina Bojar Stefańska odgwizdując choćby spalonego po... wrzucie z autu. Wiele mówi przygotowany przez nas skrót tego spotkania. Internetową transmisję realizował kanał RCS Livestream.
Działacze Narwii podjęli po meczu stosowne działania. – O okolicznościach tego meczu poinformowaliśmy Mazowiecki ZPN. Dostałem informację, że w PZPN jest odpowiednia komórka, która takie rzeczy monitoruje i próbują z nimi współpracować. Ale dalszych informacji na ten temat nie mieliśmy – mówi Mrozek.
Czy ten mecz był ustawiony pod zakłady bukmacherskie? W tym wypadku nie ma zbyt mocnych dowodów, to raczej poszlaki wynikające m.in. z niespodziewanego przebiegu spotkania i nadspodziewanej aktywności azjatyckich internautów. Dziwne decyzje sędzi składamy na karb presji lub braku umiejętności.
Ale to nic nie znaczy. Czy w IV lidze dzieją się niepokojące rzeczy? Można niestety założyć, że tak. Szwajcarska firma SportRadar, która dla PZPN śledzi nietypowe zachowania graczy bukmacherskich ostatnio milczy, co jest dobrym znakiem, ale jej monitoring sięga tylko III ligi. Nasz informator z branży bukmacherskiej, który jesienią udzielił nam głośnego wywiadu zwrócił w kwietniu uwagę na IV-ligowe spotkanie Escoli Varsovia z Mazurem Karczew (grupa mazowiecka). Gracze (mecz był w ofercie choćby brytyjskiego bukmachera Bet365) stawiali duże stawki na to, że w spotkaniu padną minimum cztery gole. Do 90. minuty wynik brzmiał 0:3. W doliczonym czasie gry Mazur jeszcze dwukrotnie trafił do siatki. Escola wyjątkowo nie poinformowała na swojej stronie internetowej o wyniku spotkania.
Do czego mogą doprowadzić manipulacje kilku graczy? O tym w tym sezonie przekonali się w III-ligowej Concordii Elbląg. W listopadzie, zaraz po naszych pierwszych artykułach, klub zawiesił trzech Ukraińców i jednego Gruzina, a w ślad za tymi ruchami decyzje podjął PZPN. Dziś żadnego z tych piłkarzy nie ma już w klubie. Gdy podejmowano te decyzje – Concordia miała raptem 7 punktów w 15 spotkaniach i zamykała tabelę. Po pożegnaniu ludzi, którzy niekoniecznie grali do tej samej bramki, klub zaczął punktować znacznie lepiej. W kolejnych 13 meczach zdobył 18 punktów i dziś nadal ma szanse na utrzymanie. Nie byłoby takich widoków, gdyby szybko nie pozbyto się tego nietypowego balastu.
Ale ci zawodnicy nie przepadli. Igor Radczenko gra dziś w… A klasie, w klubie Czarni Bednary. Kowiernyk trafił na Słowację, do klubu MFK Roznava. Spyczka jest dziś zawodnikiem Tatrana Liptovsky Mikulas. Gdy był na wylocie z Concordii zapewniał, że wiedział o procederze, ale nie brał w nim udziału. Drużyna wstawiła się za nim. Ale pracę i tak stracił. Dziś walczy o utrzymanie w słowackiej ekstraklasie. Grał w tym sezonie w dwóch klubach. Rozegrał łącznie 24 spotkania, a jego kluby wygrały… dwa z nich. W październiku zeszłego roku Concordia pokonała Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:0, a w kwietniu Tatran Liptovsky Mikulas wygrał 1:0 ze Zlate Moravce. Bilans tych 24 spotkań jest druzgocący - dwie wygrane, sześć remisów i szesnaście porażek.
Kolejnym dowodem na szerzenie się korupcji w polskich niższych ligach jest historii z Zielonej Góry. Do trzecioligowej Lechii zgłosił się człowiek, który powiedział, że chce sponsorować klub, a podczas rozmowy zaproponował ustawianie spotkań. Klubowi działacze natychmiast odmówili, a następnie zgłosili sprawę na policji i w PZPN.
Ta historia to najlepszy dowód na to, że trzeba działać w sposób zdecydowany. Nadal czekamy jednak na jakiekolwiek decyzje szczecińskiej prokuratury w sprawie korupcji w III lidze. PZPN prowadzi śledztwo, ale świadkowie nie chcą lub nie są w stanie mówić zbyt szczegółowo. Polska federacja bezskutecznie dopytuje w UEFA o raport na temat bardzo podejrzanego meczu reprezentacji U21 z Turcją. Jeśli teraz nie będziemy działać szybko, zaraz okaże się, że w niższych ligach trudno o sportową rywalizację.
1 - 1
Korea Północna
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.