| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Martyna Grajber-Nowakowska sezon spędziła we włoskim Pinerolo. Po kontuzji Zuzanny Góreckiej, dołączyła na zasadach transferu medycznego do ŁKS Łódź, z którym sięgnęła po złoto Tauron Ligi. – Mój małżonek często mówi, że ktoś z góry ma na to wszystko plan i ja w to wierzę – mówi w TVPSPORT.PL. Odnosi się też do pogłosek o możliwej zmianie pozycji.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Dołączyłaś do ŁKS Łódź na ostatniej prostej i od razu zdobyłaś złoto. To duża historia, prawda?
Martyna Grajber-Nowakowska: – Myślę, że to historia jedna na milion.
– Ten medal zadedykowałaś byłemu trenerowi, Michałowi Cichemu, który zmarł.
– Mój udział w tym krążku był bardzo mały. Ze strony zespołu i trenerów usłyszałam jednak dużo fajnych słów – miło wypowiadali się o moim przybyciu na ostatnie dni sezonu. Cieszę się, że mogłam tego doświadczyć również dlatego, że wiem jak dużym marzeniem było dla nas być w finale w poprzednim roku. W drugiej części sezonu do realizacji tej ambicji prowadził nas Michał. Od zawsze był związany z klubem, ze sportem i z Łodzią. To było wielkie marzenie, zarówno nasze, jak i jego. Nie udało się wtedy wywalczyć złota. Zdobyliśmy brązowy medal. Niestety, później musieliśmy się pożegnać z Michałem.
Mój małżonek często mówi, że ktoś z góry ma na to wszystko plan i ja w to wierzę. Może nie bez powodu prezes wykonał telefon właśnie do mnie. Udało się zdobyć złoty medal, żebyśmy mogli dokończyć to, czego nie osiągnęliśmy wspólnie w poprzednim sezonie.
– Kiedy prezes wykonał ten telefon, zastanawiałaś się długo?
– W niedzielę rano dotarliśmy z moim małżonkiem z Włoch do Polski. Położyliśmy się na kilka godzin spać, zakotwiczyliśmy się u moich rodziców w mieszkaniu i mieliśmy plany spędzić z nimi ten dzień. Wieczorem oglądaliśmy mecz, w którym Zuzia (Górecka – przyp. red.) doznała kontuzji. Po spotkaniu dostałam pierwsze informacje o zainteresowaniu klubu. Wszyscy razem zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba mnie spakować i wysłać do Łodzi jak najszybciej jak się da.
– Rozumiem, że teraz czas na zasłużone wakacje?
– Tak, czas na zasłużone wakacje, mogę je rozpocząć na dobre. Miałam już chwilę na zregenerowanie, bo sezon we Włoszech skończyłyśmy przed drugim meczem finałowym ligi. Teraz po tych kilku miesiącach najbardziej cieszy mnie wizja nadrobienia czasu z najbliższymi.
– Czy kamper jest już naoliwiony, a jego śrubki podokręcane?
– Tak jest! Kamper już prawie w gotowości. Czekają go tylko drobne naprawy pozimowe i przegląd. Na pewno w te wakacje wykona jakieś objazdowe trasy.
– Mniej więcej w którym kierunku?
– Zastanawialiśmy się mocno nad Skandynawią. Wcześniej udało się objechać dół Europy, zahaczyć o Włochy i Chorwację. Tam chyba byliśmy najdalej, robiąc eurotrip po różnych krajach. W tym roku chcemy ruszyć w górę. Nawet kamper był przygotowywany z myślą o surowszych klimatach, bo ma ogrzewanie, a nie ma klimatyzacji.
– A że przez ostatni rok "nałykałaś się" słońca, to teraz pewnie przyda się, by było chłodniej, prawda?
– Zdecydowanie! Nie mam problemu z tym, żeby pojechać w trochę chłodniejsze klimaty. Słońca przez ostatni rok miałam całkiem sporo.
– Rozmawiałyśmy już o wyjeździe do Włoch i z jednej strony pamiętam, że mówiłaś, że to było spełnienie marzenia i coś, co sprawiło, że nie będziesz mogła sobie sama zarzucić, że nie spróbowałaś czegoś zupełnie innego. Z drugiej, ten kierunek wiązał się z tęsknotą. Po całym sezonie, wyniku, grze, organizacji, jesteś zadowolona? Coś byś zmieniła?
– Jestem bardzo zadowolona, szczególnie z ostatecznego wyniku. Utrzymanie w lidze było bardzo ważne dla tego zespołu i nie było to proste zadanie. Wyprzedziłyśmy Perugię, która była naszym największym rywalem w walce o utrzymanie, dosłownie na trzy mecze przed zakończeniem rundy zasadniczej. Napięcie było więc do końca. Byłyśmy jednym z tych zespołów, który zdecydowanie przyspieszył na finiszu i dobiegł do mety szybciej. Druga połowa drugiej rundy była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Osiągnęliśmy cel, który założony został przed sezonem.
Pożegnałam się z Pinerolo w bardzo dobrym humorze. Wszyscy byli w fajnych nastrojach, bo też doskonale wiedzieli, jak dużo nas to kosztowało i jak trudne to było zadanie. Włoska liga jest okrutnie ciężka i weryfikująca. Przy problemach, które mieliśmy w trakcie sezonu, wynik jest zadowalający. Nękały nas kontuzje, szczególnie głównej atakującej, a do tego na starcie sezonu został rozwiązany kontrakt z pierwszą środkową, Czeszką. Tym samym przez długi czas byliśmy z dwiema środkowymi. Takich historii było mnóstwo, a my codziennie musiałyśmy się z nimi mierzyć, dodatkowo mając na sobie presję utrzymania.
Po tym sezonie stwierdzam, że granie w finale o medale jest dużo mniej stresujące niż rywalizacja w każdym meczu o wszystko. W naszym przypadku druga runda była pod dużym znakiem zapytania i hasłem "Teraz trzeba zacząć wygrywać", bo zwycięstw brakowało w pierwszej. Każdy kolejny mecz powodował, że stałyśmy pod ścianą i musiałyśmy trzymać gardę, starać się nie położyć na deski.
Kiedy doszło do meczów bezpośrednich z drużynami, które rywalizowały z nami o utrzymanie, czyli na przykład chociażby z Perugią, radość ze zwycięstwa 3:1 była wielka. Gdyby triumfowały rywalki, obojętnie w jakim stosunku punktowym, to byłby dla nas koniec sezonu, bo trudno liczyć w tej lidze na cuda. Tam "niespodzianki" to zazwyczaj "urwane sety", a nie zaskakujące zwycięstwa, jak w przypadku naszego 2:3 z Imoco Volley. Faworyci mają niesamowitą siłę rażenia i trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia, by taki zespół złamać.
– Wydaje mi się, że pewnych sytuacji można było uniknąć i ułatwić wam trochę życie. Jeżeli klub rozwiązał kontrakt z jedną środkową na początku sezonu i zostały tylko dwie, to chyba oznacza, że można było zatrudnić na początku cztery i nie martwić się brakiem rotacji w przypadku rozstania z jedną, prawda?
– Niby tak, ale pamiętajmy, że był to beniaminek, który miał określony budżet, był pierwszy rok w najwyższej kategorii rozgrywkowej i nie do końca miał na wszystko fundusze. Poza tym rynek nie był wtedy sprzyjający, ponieważ okienko transferowe zaczynało się "ruszać" w okolicach grudnia, stycznia. Był więc to fatalny moment na rozwiązanie wspomnianego kontraktu.
Pinerolo ma jeszcze sporo do nauki. Wydaje mi się, że generalnie we Włoszech jest dużo bardziej luźne podejście do spraw organizacyjnych, co chyba wynika troszkę ze stylu bycia i życia w Italii. Wydaje mi się, że w Polsce jesteśmy dużo bardziej zdyscyplinowani w pewnych kwestiach.
Miałam dobre relacje ze sztabem, cały czas się przekomarzaliśmy. Ja ich punktowałam, że to i to można zrobić lepiej, a trenerzy zawsze zamykali mi buzię podkreślając, jak wielką i jakościową mają ligę. Wtedy argumenty mi się kończyły. Generalnie jestem przekonana, że organizacyjnie Tauron Liga stoi na wyższym poziomie.
– Jak często jeździłyście na mecz tego samego dnia, w którym on się odbywał?
– Myślę, że prawie 50 na 50.
– Naprawdę?
– Tak, dotyczyło to krótszych wyjazdów od godziny do trzech-czterech.
– Było to dla zespołu niewygodne?
– Dziewczyny były do tego przyzwyczajone. Nie widziały w tym problemu, bo tak we Włoszech po prostu bywa. Pytałam o to też Magdę Stysiak. Powiedziała, że im w Monzie również się to zdarza, ale oczywiście znacznie rzadziej i to wyłącznie w przypadkach, kiedy do przykładowej Novary miały tylko godzinę drogi. W takiej sytuacji faktycznie można sobie pozwolić na wyjazd rano, rozruch i odpoczynek między nim a meczem.
– A jeżeli jechałyście te 3,5 godziny, to miałyście czas na rozruch i oswojenie się z halą rywala?
– Różnie to bywało. Czasami w ogóle nie robiliśmy rozruchu. Jeśli podróż trwała około trzech godzin, zazwyczaj go nie było. Przy godzinnych, dwugodzinnych wyjazdach robiłyśmy rozruch u siebie i wtedy wyjeżdżałyśmy na mecz albo jechałyśmy do hali rywala na rozruch i odpoczywałyśmy między nim a spotkaniem w hotelu.
– Powiedz tylko proszę, że nie własnymi samochodami. Nie pytam złośliwie, tylko pamiętam, że jeden z klubów w Polsce na koniec sezonu, kiedy budżet się nie spinał, wysyłał zawodników swoimi autami w dwugodzinne podróże na starcia wyjazdowe.
– Nie, u nas nie było takiej możliwości. Główny sponsor to było Bus Company, więc dla nich nasza podróż to była kolejna reklama.
– Nie chciałaś czy nie mogłaś zostać we Włoszech?
– Nie chciałam, bo to był bardzo trudny dla mnie sezon. Nie chcę zabrzmieć jak stara doświadczona siatkarka, ale mimo wszystko mam na karku te 28 lat życia, które pozwoliły mi ukształtować sobie życie w Polsce. Bardzo brakowało mi tego, co mam tu, mojej rodziny, choć szczególnie mojego męża. Może gdybym wyjechała wcześniej, miała mniej lat, to zdecydowałabym się na kolejny rok grania we Włoszech. Powtórzę jednak to, o czym już kiedyś rozmawiałyśmy – nie jestem do końca pewna czy poradziłabym sobie będąc młodsza. W klubie momentami musiałam być dla siebie trenerem przygotowania fizycznego, siatkówki i fizjoterapeutą, a także robić odnowę biologiczną. Mając 28 lat sobie z tym poradziłam, bo miałam wystarczająco dużo doświadczenia. Wyjazd w wieku 22-23 lat do Italii, kiedy miałam taką propozycję, mógłby się dla mnie nie najlepiej skończyć.
– A czy w wieku 28 lat wyobrażasz sobie zmienić pozycję na boisku?
– (śmiech) W wieku 28 lat jestem jeszcze mocno perspektywiczną zawodniczką, więc jestem gotowa na wszystko, co los przyniesie.
– Kontrakt będzie w Polsce?
– No tak. W końcu powiedziałam, że nie zdecydowałam się z różnych względów na pozostanie we Włoszech.
– Ale równie dobrze mogłabyś przenieść się z Jankiem (Nowakowskim – mężem Martyny – przyp. red.) na przykład w inne siatkarskie miejsce za granicą.
– To też prawda. Przewijał się u nas końcu temat Turcji. Przekalkulowaliśmy to wszystko i uznaliśmy, że wyjazdy to już teraz nie jest gra warta świeczki. Nie chcemy więcej tracić wspólnego czasu i życia, które mamy w Polsce zakorzenione.
– Nowym klubu będzie Chemik Police?
– Pomidor (śmiech).
Czytaj również:
– Mateusz Poręba o powrocie do zdrowia i reprezentacji Polski siatkarzy: uwierzyłem, że mogę walczyć o miejsce w składzie
– Reprezentacja Polski siatkarzy zaczęła zgrupowanie. Kadrowicze trenują pod okiem Nikoli Grbicia
– Zuzanna Górecka kontuzjowana. Przyjmująca reprezentacji Polski siatkarek mówi o operacji
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.