W sobotę w Białymstoku na gali KnockOut Boxing Night 28 Kamil Szeremeta (23-2-1, 7 KO) stoczy rewanżowy pojedynek z Nizarem Trimechem (10-4-2, 4 KO). Były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi średniej zapewnia, że wyciągnął wnioski z pierwszej walki, która zakończyła się remisem. – Zobaczycie innego Kamila Szeremetę – zapewnia bohater walki wieczoru. Transmisja gali w Białymstoku w Telewizji Polskiej.
Pierwsza walka Szeremety z Trimechem odbyła się w listopadzie 20221 roku w Ostrołęce. Dla Kamila był to pierwszy pojedynek w Polsce po dwóch latach i zarazem powrót po dwóch przegranych walkach w USA (z Giennadijem Gołowkinem i Jaime Munguią). Francuz postawił Szeremecie twarde warunki, a po ośmiu rundach sędziowie orzekli remis (76-76, 76-76, 77:75). Później okazało się, że białostoczanin walczył nie tylko z rywalem, ale przede wszystkim z samym sobą:
"W piątek przed oficjalnym ważeniem o 8 rano stanąłem na wadze i miałem ponad 2,7 kg zapasu. Co miałem z tym zrobić? Nalałem wrzątku do wanny, dolałem wódki, dodałem soli i tam wskoczyłem. Waga spadła, ale nie byłem w stanie później się zregenerować. Brakowało mi tlenu" – mówił w rozmowie z TVP Sport. Jak zapewnia, ta sytuacja już się nie powtórzy:
– Zostało niewiele kilogramów do zrzucenia, już jestem blisko limitu wagowego. To, co się działo przed pierwszą walką z Trimechem traktuję jako nauczkę, nie jako porażkę. Szczerze mówiąc, wolałem się sparzyć w takiej walce rankingowej, a nie np. w dużym pojedynku w USA. Wyciągnąłem wnioski – przekonuje Szeremeta, który zadeklarował nam oficjalnie, że będzie bardziej przykładał się do kwestii wagi:
– Wiesz, boksuję już 21 lat, czasem człowiek ma dość tego reżimu i sobie poluzuje. Ale wiem, że jak będę trzymał wagę, to będzie mi łatwiej. Obiecuję, że między walkami nie będe tyle tył. Możesz do mnie zadzwonić tydzień po gali i sprawdzisz – zaproponował. Spradzimy!
Tym bardziej, że sam Kamil ma świadomość, że w każdej chwili może przyjść zaproszenie na występ na dużej zagranicznej gali. Tak, jak otrzymał całkiem niedawno – na walkę 22 kwietnia w Las Vegas na gali Davis – Garcia.
– Gdybym wziął tamten pojedynek, to prawdopodobnie nie wystąpiłbym w Białymstoku, a bardzo mi na tym zależało. W końcu nie ma lepszego miejsca, niż własny dom – tłumaczy Szeremeta, który urodził się i mieszka w stolicy Podlasia – W Las Vegas mogłem walczyć z młodym Meksykaninem. Chętnie się z nim sprawdzę, ale w innym terminie. Poprosiłem Jacka Szelągowskiego, by trzymał rękę na pulsie.
Wracając do walki z Trimechem, "Szery" jest przekonany, że rewanż będzie wyglądał zupełnie inaczej, niż pierwszy pojedynek:
– W tamtej walce od 1. rundy nie miałem tlenu, tak wymęczyło mnie to zrzucanie wagi. Przed 7. rundą wyobraziłem sobie swoje dzieci, to dodało mi sił i przyspieszyłem. Wiem, gdzie popełniłem błędy, wiem co zrobić, by nie pozostawić żadnych wątpliwości i jestem przekonany, że w sobotę to moja ręka zostanie uniesiona do góry – podsumowuje.