Szczelnie wypełniający halę w Tampere fińscy kibice do samego końca nie mogli być pewni zwycięstwa obrońcy tytułu ze zdecydowanie niżej notowaną Francją. 59 minut musieli się denerwować, ale ostatecznie skończyło się 5:3. Zdecydowanie łatwiej swoje mecze wygrali inny faworyci turnieju – Kanadyjczycy i Amerykanie.
Finlandia w sposób absolutnie nieoczekiwany męczyła się z Trójkolorowymi. Ci dzień wcześniej umieli ulec Węgrom, tymczasem bardzo wysoko postawili poprzeczkę gospodarzom. Dość powiedzieć, że za sprawą Floriana Chakiachvilego już po 64 sekundach wyszli na prowadzenie...
Finowie szybko odpowiedzieli, na początku drugiej tercji to oni trafili na 2:1, ale... nie mogli odskoczyć rywalom. W 29. minucie było już bowiem 2:2. Minęły kolejne trzy i bramkę zdobył grający w czwartej linii Marko Antilla. Z kolei w 46. na 4:2 podwyższył Teemu Hartikainen.
Spokojne dowiezienie wygranej? Nic z tego, gdyż w połowie trzeciej tercji kontaktowo trafił Charles Bertrand i Lwy do końca meczu drżały o wynik. Trzeba jednak przyznać, że broniły się mądrze, bo poprzez atak. Wreszcie różnicę zrobiły umiejętności indywidualne, dzięki którym w ostatnich minutach krążek niemal nie opuszczał tercji Francji. Ta, gdy tylko miała okazję, zdjęła bramkarza i chwilę później kibice gospodarzy mogli odetchnąć, gdyż do pustej bramki na minutę przed końcem trafił Sakari Manninen.
Drugi wieczorny mecz, zgodnie z przewidywaniami, był absolutnie jednostronny. Kanada raz za razem ostrzeliwała bramkę Kazachstanu i po pierwszej tercji właściwie rozstrzygnęła sprawę wyniku. Nikita Bojarkin zwijał się jak w ukropie, w całym spotkaniu obronił 35 strzałów, ale i tak skapitulował pięciokrotnie. Jego kolegów stać było tylko na honorowe trafienie.
Na papierze na najbardziej wyrównany ze środowych meczów zapowiadał się ten Łotyszy z Norwegami. I do ostatniej syreny taki był. Gospodarze turnieju wygrali 2:1, a wszystkie gole strzelono w drugiej tercji. Łotysze prowadzili już 2:0, w 35. minucie kontaktową bramkę zdobył Ludvig Hoff, ale na więcej Skandynawów nie było już stać.
Na niecałe dziewięć minut przed końcem trzeciej tercji do meczu z USA mogli wrócić Austriacy. Amerykanie prowadzili w tym momencie 3:1, ale rzut karny wykonywał Dominic Zwerger. Nie wykorzystał go, a w końcówce podwyższył jeszcze Nick Perbix. Strzałem do pustej bramki, bo opuścił ją już Bernhard Starkbaum. To jego świetnej postawie Austriacy zawdzięczają, że nie przegrali zdecydowanie wyżej.
Łotwa – Norwegia 2:1 (0:0, 2:1, 0:0)
USA – Austria 4:1 (0:0, 2:1, 2:0)
Finlandia – Francja 5:3 (1:1, 2:1, 2:1)
Kanada – Kazachstan 5:1 (4:1, 0:0, 1:0)