Szczyrk i Goleszów chcą budować nowe skocznie narciarskie. O ile przeskoczą procedury

Tragiczne wieści. Nie żyje Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli

Czytaj też

Tragiczne wieści. Nie żyje Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli

Skalite w Szczyrku to druga pod względem jakości najlepsza baza do szkolenia skoczków narciarskich w Polsce. Więcej obiektów – aż sześć, od dziecięcej aż po Wielką Krokiew – mają wyłącznie w Zakopanem. Beskidzki Centralny Ośrodek Sportu dysponuje wprawdzie również Wisłą-Malinką, ale żeby dzieci mogły wprowadzać się w tę dyscyplinę, mieszkając w okolicy, mają do dyspozycji jedynie trzy ośrodki. Wszystkie daleko od Szczyrku, gdzie mieści się główna część miejscowego COS.

To ma się wkrótce zmienić. Chociaż takie zapewnienia słychać od siedmiu lat.

Szczyrk chce zbudować dwie nowe skocznie narciarskie. Nowy plan COS

W Szczyrku, odkąd przebudowano główny kompleks skoczni, do dyspozycji są K40, K70 i K95. Odkąd powstały ponad dekadę temu, stały się niemal domem dla wszystkich okolicznych klubów i reprezentacji narodowej. Ale jest problem – wciąż nie da się na nich rozpocząć treningu dla dzieci. Żeby to zrobić, trzeba udać się na mniejsze obiekty do Wisły-Centrum, Bystrej albo jeszcze odleglejszych Gilowic. Wychodzi na to, że baza, w której jest całe zaplecze, jest wybrakowana.

– Tu bardzo przydałyby się takie mniejsze skocznie. Wtedy trenerzy, którzy prowadzą zawodników na różnym poziomie, mieliby wszystko pod ręką. Szkolenie byłoby prostsze – przyznają lokalni szkoleniowcy.

Tego samego zdania są sami trenerzy, a chęć inwestycji już dawno wyraził COS – zarządca obiektu. Ale mimo że pierwotnie zielone światło na użyczenie sąsiadujących terenów wyraził magistrat w Szczyrku, to potem z tej deklaracji zaczął się wycofywać. W międzyczasie powstały wizualizacje i cała koncepcja, a pamiątki po niej do teraz w formie obrazków wiszą w korytarzach ośrodka. Niestety, są już nieaktualne. Czas płynął, a dzieci nadal muszą przed treningiem wsiadać do busów i wyjeżdżać gdzie indziej. Środowisko w zakulisowych rozmowach przyznaje, że już dawno straciło nadzieję na przełom.

Tomasz Laszczak, dyrektor COS OPO w Szczyrku, jest jednak optymistą.

– Faktycznie, wykorzystanie działki należącej do miasta nie wchodzi już w grę. Zmieścimy się jednak na naszej – na prawo od K70, przy telebimie. Trzeba by tylko poszerzyć most nad rzeką, żeby zmieścić dodatkowe dwa zeskoki. Nie potrzeba nam wiele, bo mowa o małych skoczniach, ok. 10- i 20-metrowej, ze wspólnym wybiegiem z istniejącymi. Zimą naśnieżymy je z systemu, który jest już zainstalowany – snuje plany dyrektor i potwierdza, że COS ma już decyzje środowiskowe i pozwolenie, a także wyrysowane szkice projektowe. Ten dokładny, zapowiada, ma powstać do końca tego roku.

Tragiczne wieści. Nie żyje Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli

Czytaj też

Tragiczne wieści. Nie żyje Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli

Nowy trener na ratunek? Czas "odzyskać" kilku skoczków!

Czytaj też

Nowy trener na ratunek? Czas "odzyskać" kilku skoczków!

Królestwo Tajnerów stało się ruiną. Goleszów marzy o odbudowie, tylko za co?

Mniej konkretów do przekazania mają w Goleszowie. Miejscowość, gdzie skokami przed laty opiekował się m.in. słynny Leopold Tajner, była dawniej mekką szkolenia w naszym kraju. Pod Grabową mieli nawet obiekt K50. Dzisiaj wszystkie skocznie, które tam rozwijano, są ruiną. Teren, na którym skakano jeszcze dekadę temu, zarósł trawą, a całość wygląda jak po katastrofie budowlanej.

– Tak. Chcemy odbudować to zaplecze, dać nowe życie naszemu ośrodkowi. Oddzwonię, kiedy będę miał więcej konkretów – ostrożnie mówi jednak prezes miejscowej Olimpii Piotr Waszek. I prosi, żeby po dodatkowe informacje zwrócić się do urzędu gminy. Zwróciliśmy się. Tam potwierdzili nam, że planują postawienie tego kultowego kompleksu od zera. Ale kiedy poprosiliśmy o oficjalne wypowiedzi, m.in. od burmistrza, już nie oddzwoniono. Marzenie zakłada budowę K17 i K40, podobno już raz gmina nie otrzymała dotacji na przebudowę i ma starać się o nią ponownie. Kiedy i czy w ogóle coś ruszy w Goleszowie, nie wiemy. Tyle dobrego, że przynajmniej klub nadal funkcjonuje. W drugi weekend maja znów zorganizował Memoriał Tajnerów. Nie u siebie, bo nie ma gdzie. Zawody były w Wiśle.

Nowy trener na ratunek? Czas "odzyskać" kilku skoczków!

Czytaj też

Nowy trener na ratunek? Czas "odzyskać" kilku skoczków!

Debiutant w kadrze. Do Stocha stara się mówić "dzień dobry", a nie "cześć"

Czytaj też

Debiutant w kadrze. Do Stocha stara się mówić "dzień dobry", a nie "cześć"

W Strachocinie skoczkowie-amatorzy kładą igelit. I zapraszają na mistrzostwa świata

Ostatni skokowy projekt, który aktualnie jest na tapecie, to Strachocina. I jest wyjątkowy, bo jako jedyny faktycznie się modernizuje, a nie wyłącznie snuje wizje takiego przedsięwzięcia. Ale to nie wszystko. Jako jedyny również z obecnie istniejących polskich ośrodków został postawiony rękami amatorów – bez zaplecza klubowego, bez dofinansowań, nawet bez wielkiego zainteresowania samorządowców.

– Jesteśmy dziećmi małyszomanii – mówią sami o sobie jej konstruktorzy.

Pasja zaprowadziła ich już od prowizorycznej skoczni K15 do imponującej K30, która właśnie jest przygotowywana do położenia igelitu. To ewenement być może nawet na światową skalę. Na Strachoczance, która pod pewnymi względami spełnia nawet wymogi dla homologacji FIS, wyłożono już deskami cały rozbieg. Wkrótce trafią na niego porcelanowe tory najazdowe. Żeby na zeskoku wyłożyć zielone maty, które używane pozyskano ze Szczyrku, tam też będzie potrzebna drewniana podbudowa. A na dole trawnik. Skala przedsięwzięcia jest ogromna, ale cel szczytny: w 2024 roku na Podkarpaciu chcą przeprowadzić historyczne mistrzostwa świata amatorów. Pasjonatom można pomóc w jego osiągnięciu. Uruchomili zrzutkę, z której środki w całości pójdą na opłacenie ich śmiałej inwestycji.

Debiutant w kadrze. Do Stocha stara się mówić "dzień dobry", a nie "cześć"

Czytaj też

Debiutant w kadrze. Do Stocha stara się mówić "dzień dobry", a nie "cześć"