Do absurdalnej sytuacji doszło podczas meczu półfinału Ligi Europy pomiędzy Sevillą a Juventusem. Zawodnik hiszpańskiej drużyny, Marcos Acuna, ujrzał drugą żółtą kartkę i... nie został wyrzucony z boiska! Sędzia Danny Makkelie zreflektował się dopiero po chwili.
Starcie Andaluzyjczyków z ekipą z Piemontu przyniosło wielkie emocje. W drugiej połowie to Włosi objęli prowadzenie po golu Dusana Vlahovicia, ale Serbowi szybko odpowiedział Suso. Wobec remisu 1:1, a więc identycznego rezultatu jak tydzień wcześniej w Turynie, sędzia zarządził dogrywkę.
W tej lepsza okazała się Sevilla, która awansowała dzięki trafieniu Erika Lameli. Spotkanie kończyła w dziesiątkę, gdyż tuż przed końcowym gwizdkiem z boiska za dwie żółte kartki wyleciał Marcos Acuna. Mało jednak brakowało, a holenderski rozjemca Danny Makkelie wcale nie wyrzuciłby gracza ekipy z La Liga z boiska.
Najwyraźniej arbiter nie pamiętał bowiem, że już wcześniej napomniał tego zawodnika indywidualnie. Pokazując mu drugą żółtą kartkę chciał kontynuować grę, ale wyraźnie protesty pomocnika Juventusu, Leandro Paredesa, sprawiły, że zweryfikował sytuację.
Okazało się, że Acunę faktycznie trzeba z boiska wyrzucić, co też nastąpiło.
W zaplanowanym na 31 maja finale Ligi Europy Sevilla zagra z Romą, która w półfinałowym dwumeczu pokonała 1:0 Bayer Leverkusen.