Jeśli jest jedna rzecz, której brakuje polskiej reprezentacji siatkarzy w ostatnich latach, to jest to medal olimpijski. Nic więc dziwnego, że nawet na ponad rok przed igrzyskami w Paryżu kibiców emocjonuje skład, jaki do Francji może zabrać selekcjoner Nikola Grbić. W magazynie "7 dni sport" wypowiedzieli się o nim siatkarscy eksperci i olimpijczycy – Krzysztof Ignaczak i Marcin Możdżonek.
Przepustki na igrzyska olimpijskie do Paryża reprezentacja Polski jeszcze nie ma, ale na ten moment trudno sobie wyobrazić, żeby tam nie pojechała. Nawet jeśli nie z turnieju kwalifikacyjnego, to z rankingu, z którego w tym cyklu wychodzi pięć drużyn (i to po odliczeniu awansujących bezpośrednio z turniejów), a w którym nasza kadra jest w tej chwili na pierwszym miejscu.
To wszystko i tak tylko w planie pesymistycznym, bo na ten moment nie zakładamy, że będziemy tego rankingu potrzebować, szczególnie chwilę po polskim meczu w finale Ligi Mistrzów. Zarówno Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, jak i Jastrzębski Węgiel mają w swoich szeregach wielu reprezentantów Polski. Stąd też już teraz wiemy, że Nikola Grbić będzie miał kłopot bogactwa w kwestii składu, który pojedzie do Francji. Swoje typy w programie "7 dni sport" podali byli olimpijczycy – Krzysztof Ignaczak i Marcin Możdżonek.
Ignaczak najpierw zwrócił uwagę na fakt, że międzynarodowa federacja nadal nie przeforsowała możliwości zabrania na igrzyska większej liczby zawodników, niż dwunastu.
– To krzywdzące i niesprawiedliwe dla wszystkich ekip. (...) Na mistrzostwach świata czy Europy gramy czternastką ludzi, a na igrzyska jedzie dwunastka. To ogranicza możliwości trenerów, ale jest też niesprawiedliwością dla zawodników – podsumował.
W jego składzie najbardziej zwraca uwagę brak Wilfredo Leona oraz obecność odrzuconego przez Grbicia Fabiana Drzyzgi.
– Jeśli chodzi o umiejętności czysto sportowe na dzień dzisiejszy, to Drzyzga powinien jechać. Doświadczenie już ma, był na igrzyskach olimpijskich, potrafi dać dużo drużynie. Jestem w stanie dać obie ręce, że nie zachowywałby się źle, zaakceptowałby rolę rezerwowego i zrobiłby wszystko, żeby przywieźć medal igrzysk olimpijskich – stwierdził olimpijczyk z Aten, Pekinu i Londynu.
Siedzący obok Zbigniew Bartman zauważył jednak, że jeśli tak grający Drzyzga, po być może najlepszym klubowym sezonie w karierze, nie jest w kadrze, to już pewnie nie będzie, a Grbić nie ma go w swoich planach na tę drużynę.
U Marcina Możdżonka aż takich kontrowersji nie było. Jest Leon i nie ma Drzyzgi, a jednocześnie w składzie pojawia się Karol Kłos.
– Jedyny środkowy, który jest obecnie tak dobrze blokującym, powinien jechać, bo może się przydać w newralgicznych momentach, a on przecież może też grać na pełnym dystansie – podsumował Możdżonek, który sam grał przecież na tej pozycji.
Na koniec stwierdził też, że po finale Ligi Mistrzów zamieniłby w swoim składzie Tomasza Fornala na Bartosza Bednorza, ponieważ przyjmujący z Kędzierzyna-Koźla pokazał, że bardziej można na nim polegać w trudnych momentach.
Czy tak do tego podchodzi Nikola Grbić? Tego na razie się nie dowiemy, ale na ten moment trudno się spodziewać, że większość z tych nazwisk nie znajdzie się w składzie do Paryża. Reprezentacja Polski ponownie ma duży kłopot bogactwa przed wyjazdem na igrzyska. Oby ostateczny skład przywiózł do Polski pierwszy od 1976 roku medal w siatkówce.