Po raz pierwszy od 2004 roku w wielkoszlemowym Roland Garros zabraknie Rafaela Nadala, którego śmiało można określić mianem paryskiej legendy. O jego dokonaniach najlepiej świadczy fakt, że wygrał 14 z ostatnich 18 edycji tej imprezy. Na kolejny tytuł będzie musiał zaczekać przynajmniej rok, natomiast tegoroczne zmagania będą szansą dla kogoś innego. Rywalizacja nad Sekwaną zapowiada się niezwykle ciekawie, bowiem będzie w niej brakować wyraźnego faworyta.
Nie ma wątpliwości co do tego, że Roland Garros 2023 będzie wyjątkowym wydarzeniem. Poniekąd będzie ono miało gorzki smak, bo zabraknie w nim tenisisty, który przez lata dominował na paryskiej mączce. Rafael Nadal robił co mógł, aby wyleczyć problemy zdrowotne i zameldować się w stołecznym mieście, ale najzwyczajniej w świecie przegrał z czasem. W związku z tym po raz pierwszy od 2004 roku (zadebiutował rok później) w drabince nie znajdzie się nazwisko tenisisty, który w Paryżu sięgnął po 14 tytułów i na zawsze zapisał się w annałach.
Nieobecność Nadala powinna nam zostać wynagrodzona przez nieprzewidywalność turnieju, który po raz pierwszy od wielu lat nie ma zdecydowanego faworyta. W przeszłości nie ważne było, w jakiej dyspozycji na kortach Rolanda Garrosa meldował się Hiszpan – zawsze był uznawany za kandydata do końcowego triumfu. Tymczasem w obecnej kampanii będziemy mieli do czynienia ze swego rodzaju bezkrólewiem. 36-latek nie weźmie udziału w rywalizacji, a za jego plecami nie wyklarował się żaden wyraźny rywal, którego można byłoby określić głównym pretendentem do sięgnięcia po końcową wiktorię.
Kandydatów do przejęcia pałeczki po Nadalu jest przynajmniej kilku – mowa chociażby o
Novaku Djokoviciu i Carlosie Alcarazie, którzy staną przed szansą na powiększenie wielkoszlemowego dorobku, ale także o tenisistach nie mających na swoim koncie tak prestiżowych osiągnięć.
Wszystko wskazuje, że największa presja towarzyszyć będzie młodemu Hiszpanowi. W końcu dopiero co ponownie wskoczył na pierwsze miejsce w rankingu ATP, a także wcześniej nie miał sobie równych w imprezach rozgrywanych na kortach ziemnych w Barcelonie i Madrycie. Swego rodzaju rysą na szkle jest na pewno jego występ w Rzymie, gdzie lepszy od niego okazał się wcześniej nieznany szerszej publiczności, Fabian Marozsan. To był znak dla innych graczy, że Carlos Alcaraz nie jest tak nieosiągalny, jak mogłoby się wydawać po wcześniejszych turniejach. Wielu uważa 20-latka za naturalnego następcę Nadala, więc triumf w Paryżu, pod jego nieobecność, byłby interesującą historią.
Jeszcze kilka miesięcy temu w takich okolicznościach Serb byłby faworytem każdej imprezy wielkoszlemowej. Tymczasem w ostatnich tygodniach coraz częściej pokazuje ludzką twarz. Po wyśmienitym australijskim początku sezonu zdecydowanie obniżył loty. Szczególnie przeciętnie radzi sobie na kortach ziemnych, na których pokonywali go Lorenzo Musetti, Dusan Lajović czy Holger Rune. W tym roku doszło także do swego rodzaju zmiany warty, bowiem po raz pierwszy od 2004 roku w finale w Rzymie nie zagrał Djoković ani Nadal. Wiadomo, że doświadczenie zebrane na przestrzeni lat jest dla niego ogromną przewagą, ale nie ma wątpliwości, iż na kortach Rolanda Garrosa będzie musiał do niego dołożyć solidną dyspozycję, którą od jakiegoś czasu zatracił. Swoje robią także problemy zdrowotne, które dotknęły go w obecnej kampanii. Na jego korzyść na pewno działa fakt, że rywalizacja będzie toczyć się do trzech wygranych setów, a już niejednokrotnie pokazywał, że jest to jego ogromnym atutem podczas Wielkich Szlemów.
Krnąbrny chłopak z tygodnia na tydzień dojrzewa i staje się mężczyzną. Choć Duńczyk wciąż nie zawsze jest w stanie wyzbyć się dziecinnych zachowań, którymi nie zyskuje sympatii trybun, to jednak równowagą są jego coraz to lepsze wyniki. Nie licząc wpadki w Madrycie, gdzie odpadł w trzeciej rundzie, na kortach ziemnych prezentował wyśmienitą formę. Zabrakło postawienia kropki nad i, bowiem zawsze musiał uznać wyższość finałowego rywala. W zeszłorocznym debiucie w Paryżu nieoczekiwanie doszedł do ćwierćfinału, czy tym razem pójdzie o krok dalej i zawalczy o końcowy triumf?
W kilkuosobowym gronie kandydatów do walki o najwyższe cele w Roland Garros nie może zabraknąć Greka, który choć w 2023 roku wciąż czeka na pierwszy tytuł, to jednak na kortach ziemnych zaprezentował się z solidnej strony. Kluczowe będzie to, jak traktuje wspomnienia z 2021 roku, kiedy to prowadził w finale z Djokoviciem 2-0 w setach, a mimo to nie mógł cieszyć się z końcowego triumfu. Wielu uważa, że może to być dla niego swego rodzaju trauma, która stanie mu na drodze osiągnięcia dobrego rezultatu w stolicy Francji.
To, co dzieje się obecnie, jeszcze kilkanaście tygodni temu byłoby traktowane jako abstrakcja. Na początku rozwodzono się na temat tego, że Rosjanin zatracił formę i będzie mu ciężko wrócić do czołówki, tymczasem jako tenisista zaliczył ogromny progres. Co najważniejsze – w końcu pobrudził sobie skarpetki mączką i zaakceptował tę nawierzchnię. Medwedew w maju 2021 roku prosił oficjela ATP o dyskwalifikację sugerując, że „jest niebezpieczny dla wszystkich”. Dwa lata później można się zgodzić z tym, co mówił, ale w zupełnie innym kontekście. Po triumfie w Rzymie stał się groźnym rywalem dla tych, którzy w Roland Garros będą walczyć o najwyższe cele. Ba, stał się jednym z nich.
Nie można zapomnieć o kilku innych graczach, których dobry wynik w Paryżu nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Nie od dziś wiadomo, że tacy tenisiści, jak Jannik Sinner czy Andrej Rublow posiadają narzędzia do tego, aby pokusić się o wejście na najwyższy poziom. Z drugiego rzędu „odpalić” może także Casper Ruud, który mimo gorszego okresu jest finalistą tej imprezy sprzed roku. W swego rodzaju sytuacji bez wyjścia jest Alexander Zverev, który sam przyznaje, że po feralnej kontuzji nie potrafi wrócić na odpowiedni poziom. W Paryżu jednak broni punktów za półfinał, co może zmusi go do odnalezienia dobrej dyspozycji.
Od poniedziałku trwają eliminacje do wielkoszlemowego Roland Garros. Turniej główny będzie się odbywać w dniach 28 maja - 11 czerwca.
Flavio Cobolli
1 - 3
Novak Djokovic
Jannik Sinner
3 - 0
Ben Shelton
Cameron Norrie
0 - 3
Carlos Alcaraz
Taylor Fritz
3 - 1
Karen Khachanov
Jannik Sinner
1 - 0
Grigor Dimitrov
Ben Shelton
3 - 1
Lorenzo Sonego
Alex De Minaur
1 - 3
Novak Djokovic
Marin Cilic
1 - 3
Flavio Cobolli
Andrey Rublev
1 - 3
Carlos Alcaraz
Nicolas Jarry
2 - 3
Cameron Norrie
Taylor Fritz
12:30
Carlos Alcaraz
Jannik Sinner
14:30
Novak Djokovic