Sztuczna inteligencja dość znacząco zmieniła szachy w ostatnich latach. Na początku mocno wzbogaciła grę, ale teraz tylko ją utrudnia – uważa Magnus Carlsen w wywiadzie dla TVPSPORT.PL. Norweg to arcymistrz i pięciokrotny mistrz świata w szachach klasycznych, który... w zeszłym roku zrezygnował z obrony tytułu.
Aleksander Roj, TVPSPORT.PL: Wybacz mi moją śmiałość, ale czy ustawiłeś już swój skład w Fantasy Premier League?
Magnus Carlsen: Nie, przez cały sezon słabo mi szło, ale będę śledzić ligę angielską do samego końca.
– Czy zdarza się, że podczas gry w szachy myślisz o tym, jak ustawić skład w menadżerze piłkarskim?
– Jeśli mecz piłki nożnej rozgrywany jest wtedy, kiedy gram turniej, to zdarza mi się pomyśleć, że w sumie jestem ciekawy tego spotkania i będę chciał je zobaczyć później. Ale muszę przyznać, że jestem całkiem niezły w zamykaniu się na świat zewnętrzny, gdy gram w szachy.
– Ty stworzyłeś swojego menadżera – menadżera szachowego. Możesz powiedzieć na czym on polega?
– Jest to podobna koncepcja do tej, która występuje w piłkarskim fantasy. W mojej grze szachiści to drużyny, a graczami są ich figury. Chodzi o to, żeby gry były jeszcze bardziej ekscytujące i miały w sobie element czegoś nowego. Myślę, że wielu ludzi lubi zarówno szachy, jak i bycie wirtualnym menadżerem, więc mam nadzieję, że mój pomysł się spodoba.
– Czy to oznacza, że mogę kupić Magnusa Carlsena w twojej grze?
– Nie, możesz kupić mojego króla, moje pionki i sprawdzać jak sobie radzą.
– Jak się czujesz jako "niemistrz" świata?
– Wciąż jestem mistrzem świata w szachach szybkich i błyskawicznych, ale nie w szachach klasycznych. Czuję się dobrze. Moja decyzja była rozłożona w czasie, ponieważ za każdym razem, gdy siadałem do obrony mistrzostwa świata, rozważałem rezygnację z rozgrywania tego meczu. Od 2021 roku mentalnie nie czułem się gotowy do rozegrania kolejnej obrony, więc to uczucie nie jest dla mnie nowe.
– Czy w przyszłości chciałbyś wrócić do walki o mistrzostwo świata?
– Nie wykluczam tego, że kiedyś wrócę, ale też póki co nie planuję tego. Zobaczymy. Powiem tak: gdy dorastałem, moim największym celem było zdobycie mistrzostwa świata. To było coś najważniejszego. Kiedy zacząłem o to walczyć, było to bardzo interesujące i miałem nadzieję, że chociaż raz w życiu zostanę mistrzem świata. Dlatego jestem bardzo zadowolony z tych pięciu tytułów, które mam, i z tego, że jestem niepokonany. Czuję, że nie muszę nic udowadniać. Tak więc nie mam konkretnych planów co do powrotu.
– A co jest teraz twoją motywacją i celem?
– To bardzo proste – ja lubię grać w szachy. Bardzo je lubię, nie lubię za to meczu o mistrzostwo świata, dlatego będę robił rzeczy, które sprawiają mi przyjemność. W tym momencie czuję się z tego powodu szczęśliwy. W ostatnim czasie nie grałem partii turniejowych, więc cieszę się, że mogę znów to robić. To było moje dotychczasowe życie i chciałbym, żeby dalej takie było, przynajmniej przez jakiś czas.
– A może czujesz się jak Pep Guardiola, który wciąż szuka nowych rzeczy po to, żeby odnosić zwycięstwa?
– Och, ale od dawna nie wygrał Ligi Mistrzów. Szczerze mówiąc to, co mnie napędzało przez długi czas, to nie próba wygrywania, a próba poprawiania się, stania się lepszym. Teraz też wygrywanie niespecjalnie mnie zajmuje. Po prostu chcę się cieszyć grą.
– Jeden z zawodników, Alireza Firużdża, powiedział, że Ding Liren jest łatwiejszym mistrzem świata niż ty. To dla ciebie komplement?
– Myślę, że w tej chwili jest to fakt. Mam duży szacunek do Dinga i tego, co zrobił podczas swojej kariery i w jakim stylu zdobył mistrzostwo świata. Oczywiście moje wyniki w ciągu 10 lat były lepsze, więc rozumiem Alirezę, dlaczego tak powiedział.
– Sztuczna inteligencja staje się w naszym życiu coraz bardziej powszechna. Myślisz, że mocno odmieni szachy?
– Myślę, że sztuczna inteligencja, a konkretnie jej sieci neuronowe, dość znacząco zmieniły szachy w ostatnich latach. Szczerze mówiąc na początku mocno wzbogaciła grę w szachy, ale teraz tylko ją utrudnia, bo ludzie coraz lepiej ją rozumieją, są coraz lepiej przygotowani i wiedzą, jak korzystać z nowych narzędzi. To sprawiło, że poziom się wyrównał.
– Wesley So, jeden z arcymistrzów, powiedział: "Dziś nie ma sensu sprawdzać, jak zagrałby komputer, bo one są za mocne i myślą w nieludzki sposób". Zgadzasz się z tym?
– Generalnie staraj się nie patrzeć zbyt często na analizę komputerową. Kiedy je oglądam, to bardziej szukam inspiracji, chcę dostrzec nowe pomysły. Rozumiem oczywiście to, co sugeruje komputer, ale wiele razy zdarza się tak, że nie jesteś pewny, czy można dane idee wdrożyć, bo są na wyższym poziomie, są bardziej skomplikowane. Nie do końca mogę zgodzić z tym, co sugeruje komputer, ale zdecydowanie jestem w stanie zrozumieć jego zamiary.
– Podczas meczu o mistrzostwo świata zawodnicy często wybierali się do pokoju wypoczynkowego i tam przed ekranem monitora myśleli nad kolejnym ruchem. Przypominało to szachy-online. Myślisz, że będą one popularniejsze niż te prawdziwe, fizyczne?
– Myślę, że w najbliższej przyszłości szachy będą wyglądać tak jak teraz, czyli będą hybrydą turniejów na żywo i turniejów internetowych. Jest coś pociągającego w tym, że możesz rywalizować z innymi w zaciszu swojego domu – to jest bez wątpienia duży plus. Nie zapominajmy jednak, że wciąż mamy pokolenie ludzi, którzy są przyzwyczajeni do grania nad szachownicą, dlatego trudno mi sobie wyobrazić to, żeby w szachy w tej formie zniknęły. Osobiście w ostatnim czasie nie grałem w zbyt wielu turniejach nad szachownicą, ale teraz to się zmieni. Zagram w kilku, ale nie mogę się doczekać zmiany tempa gry.
– W Warszawie ostatecznie zabrakło mistrza świata Dinga. Żałujesz, że go nie ma?
– Szczerze mówiąc zawsze gdy grałem mecz o mistrzostwo świata, podejmowałem decyzję, że nie będę po nim rozgrywał żadnych zawodów szachowych, więc byłem bardzo zaskoczony, że niedawno Ding zagrał w Bukareszcie. Dlatego bardzo dobrze rozumiem to, że zrezygnował z turnieju w Warszawie, ponieważ w Rumunii było widać, że jest wyczerpany psychicznie. Rozumiem go, chciałbym z nim tu zagrać, ale też to, że Ding jest teraz mistrzem świata w szachach klasycznych, nie zmienia mojego podejścia. Po prostu zagramy ze sobą kiedy indziej.
– Ale w Warszawie jest Jan-Krzysztof Duda. Jak opiszesz jego grę? Czy ma szansę zdobyć mistrzostwo świata?
– Janek jest prawdopodobnie w pierwszej piątce najlepszych zawodników w szachach szybkich i błyskawicznych, więc jest jednym z najtrudniejszych rywali jakich tu mam. W ostatnim czasie rozegraliśmy trochę partii, także online – kilka razy wygrał on, kilka razy ja, więc będzie ciekawie.
– Kto jest popularniejszym sportowcem w Norwegii? Erling Haland, ty, Johannes Tingnes Boe czy może Halvor Egner Granerud?
– Powiedziałbym, że Halaand jest bardziej popularny poza Norwegią niż w Norwegii. Oczywiście jest wyraźnym numerem jeden pod względem popularności w moim kraju.
– Czy jesteś dumny z osiągnięć innych norweskich sportowców?
– Jestem wielkim fanem sportu więc często go śledzę. A gdy to robię, staje się bardzo patriotyczny. Lubię to.
– Na koniec podchwytliwe pytanie – wolisz parę gońców czy parę dziesiątek?
– O, ciekawe pytanie. Na pewno parę gońców.