Kariera? Można ją zmyślić, ktoś i tak się nabierze. Z takiego założenia wyszła pewna ostatnio zdemaskowana "aktorka", w historii piłki nożnej też miało miejsce kilka takich przypadków. Jedni zmyślali, że wyczynowo uprawiają futbol jeszcze w erze przedinternetowej, inni wykorzystywali komputerowe możliwości. Próbowali i w Ekstraklasie, i w Premier League, i w innych czołowych ligach świata. I... żaden z nich nie wyszedł na tym źle. Oto piłkarska fikcja, która stała się prawdą.
Niedawno furorę zrobił kolejny odcinek "Dziennikarskiego zera", w którym Krzysztof Stanowski obnażył "bollywoodzką karierę" Natalii Janoszek. Okazało się, że kreowana ostatnio na celebrytkę i gwiazdę sceny w Indiach kobieta, niemalże nie para się aktorstwem, a dzięki fałszywej i zmyślonej karierze występowała w wielu programach rozrywkowych w Polsce. Sportowym kibicom od razu przypomniały się historie piłkarzy, którzy znacząco podrasowali swoje zawodowe CV. A kluby dały się na to nabrać. I my postanowiliśmy je przypomnieć.
Na pierwszy ogień idzie brazylijski czarodziej, czarujący wszystkich i wszędzie, tylko nie na boisku. Carlos Kaiser, bo tak ów gagatek się nazywał, piłkarski życiorys ma bardzo ciekawy, zwłaszcza jeśli chodzi o nazwy klubów, w których się przewijał. Liczby już tak okazałe nie są. Zarówno w Botafogo, Flamengo, Fluminense, Vasco da Gama, jak i Gazelec Ajaccio oraz meksykańskiej Americe strzelił zero goli w zeru meczach. Jak do tego doszło?
Gra Kaisera, który pseudonim przyjął w nawiązaniu do rzekomego podobieństwa do Franza Beckenbauera, w czasach młodzieżowych wypatrzyła meksykańska Puebla. Choć trenował tam i pobierał pieniądze, to nie dane było mu zagrać ani razu. I... spodobało mu się to na tyle, że uczynił z tego sposób na życie. Działający, uwaga, 12 lat! Dzięki łatwości w nawiązywaniu kontaktów i przyjaźniom ze znanymi piłkarzami Kaiser podpisywał kolejne kontrakty w uznanych brazylijskich klubach. Zwykle krótkoterminowe i poprzedzone informacją, że na początku obowiązywania umowy będzie musiał zadbać indywidualnie o powrót do formy. Gdy w końcu miał trenować z zespołem, zawsze przytrafiała mu się jakaś kontuzja. A gdy w to mu nie wierzono, z odsieczą przychodził zaprzyjaźniony dentysta, który wskazywał, że ten w okolicach zębów ma ognisko zakażenia, co uniemożliwia mu – chwilowo, rzecz jasna – wyczynowo uprawiać sport.
Jakby tego było mało, Kaiser miał też zaprzyjaźnionych dziennikarzy, którzy pisali o nim niestworzone historie, jakoby Meksykanie chcieli, by dostał obywatelstwo i grał dla tamtejszej kadry. Ba, zaczynając karierę w Argentynie, tamtejsze media, też już odpowiednio zapoznane z Carlosem, spreparowały jego karierę, "pożyczając ją" od Carlosa Enrique, innego brazylijskiego piłkarza. Gdy Kaiser był już spalony w Argentynie, miał ruszyć do Francji i dostać ofertę z Gazelec Ajaccio. Choć... i tu bywają wątpliwości, czy tylko nie zrobił sobie kilku zdjęć w koszulce tego klubu. I tak dziennikarze, gdy wracał do Brazylii, okrzyknęli go gwiazdą europejskiego formatu, która... regularnie strzelała gole w Ligue 1 i Ligue 2 przez osiem sezonów.
Dzięki temu Kaiser zakotwiczył w rodzimym Bangu. I tam zaczęły się schody. Właściciel klubu, zniecierpliwiony tym, że nie może zobaczyć goleadora w akcji, nakazał mu grę mimo rzekomej kontuzji. Gdy "piłkarz" miał już wchodzić na boisko, zobaczył, że na trybunach walczą ze sobą kibice. I szybko włączył się do bitki, dzięki czemu dostał czerwoną kartkę. Właścicielowi powiedział, że bronił jego dobrego imienia. I... otrzymał nowy, półroczny kontrakt. Przygodę z oszukiwaniem klubów Carlos zakończył w 1992 roku. W 2018 powstał o nim film dokumentalny. Jak widać, można stać się legendą nie grając ani meczu.
Nieco więcej spotkań zagrał Gregoire Akcelrod, kolejny z oszustów prawie doskonałych. Choć Francuz grał w klubie z Paryża, to nie było to PSG. A na stronie internetowej w raczkującej wówczas sieci, tak było podane. Zmyślone CV dało mu kilka ofert: testy w Swindon Town, Norwich, Bournemouth i szansę na podpisanie kontraktu z CSKA Sofia. Tę zablokowali jednak kibice, którzy poprzez wpisy na blogach kibiców PSG chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o napastniku.
I dowiedzieli się, że taki piłkarz na Parc des Princes nigdy nie grał. Nawet w rezerwach. Oszust został zdemaskowany, ale... plan nie spalił na panewce. Na próbie gry w Bułgarii się nie skończyło. Na pamiątkę "kariery" Akcelrod ma kilka meczów w Kuwejcie i w kanadyjskiej ekstraklasie oraz... fantastyczną bramkę w sparingu dla Swindon Town. Tego może pozazdrościć mu nawet Kaiser.
Gol w sparingu nie może równać się jednak z występem w najlepszej lidze świata, Premier League. Tej sztuki dokonał Ali Dia. I choć Senegalczyk zaliczył ledwie 54 minuty zanim został zmieniony, o mało jeszcze nie strzelił gola. By tak się stało, napastnik musiał nakłamać. Tułający się wcześniej po niższych ligach we Francji i Finlandii piłkarz, wywalczył miesięczny kontrakt z Southampton, gdy snajperów Świętych zmogła plaga kontuzji. Właśnie wtedy do trenera klubu, Graeme’a Sounessa, zadzwonił telefon, w którym sam zdobywca Złotej Piłki, George Weah, miał namawiać Szkota do zakontraktowania swojego kuzyna, Dii. Tak też się stało.
Rzekomy 13-krotny reprezentant Senegalu zameldował się na St. Mary’s Stadium i po zaledwie tygodniu treningów w 32. minucie zastąpił kontuzjowanego Matta Le Tissiera w spotkaniu z Leeds United. W jednym z pierwszych kontaktów z piłką o mało co nie zdobył bramki, lecz jego strzał zatrzymał Nigel Martyn. Potem tak dobrze już nie było. Seneglaczyk został zmieniony jeszcze przed końcem spotkania, a wspomniany Le Tissier określił jego sposób biegania jako "występy Bambi na lodzie". Dia szybko został zwolniony z klubu, trafił do piątoligowego Gateshead, gdzie strzelił nawet dwa gole. To tam ujawniona została jego historia. Pół roku po jedynym występie w Premier League, Dia nie grał już w piłkę. Nikt nie zabierze mu za to miana najgorszego napastnika w historii angielskiej ekstraklasy.
Znacznie lepsze statystyki w Premier League i Championship miał Barkley Miguel-Panzo. To znaczy miał mieć, bo po prostu sfałszował swój profil na Wikipedii. Piłkarz angolskiego pochodzenia, który w czasach dziecięcych przewijał się przez akademię Realu Madryt i Queens Park Rangers, później grał w niższych ligach we Francji i Szwecji. Tymczasem jego Wikipedia sugerowała, że w latach 2010-2012 strzelił on 45 goli w 36 meczach dla QPR. I to w rozgrywkach seniorskich. Do tego wpisał sobie trzy mecze w kadrze Angoli. Wykorzystał bowiem moment, gdy jako piłkarz jednego z francuskich czwartoligowców, został zaproszony na trening macierzystej kadry, bo nie wszyscy jej zawodnicy dotarli na zgrupowanie. Kilka zdjęć trafiło do sieci – i tak oto napastnik miał gotową historię.
Zakończyła się ona w litewskim FK Poniewież, które w 2018 roku z dumą ogłosiło zakontraktowanie gwiazdy. Sprawa wyszła na jaw, bo zawodnikiem zainteresowali się litewscy dziennikarze. W Poniewieżu Panzo zagrał tylko raz, ale jego kariera jeszcze się nie skończyła. Potem trafił do drugiej ligi maltańskiej i słoweńskiej. I to tam uzbierał najwięcej profesjonalnych występów. Choć, jak niegdyś sugerowała jego Wikipedia, tym razem edytowana przez kibiców, Angolczyk grał też w Realu Madryt i... New York Knicks, gdzie miał rzucić 9999 punktów! Ot, fantazja za fantazję.
Liga maltańska jest doskonałym przystankiem dla zawodników, którzy spreparowali swoje kariery. Tam po absurdalnej przygodzie z Wisłą Kraków trafił Sorin Oproiescu, słynny student, który zmontował filmy z rzekomo swoim udziałem, po czym wysłał je do krakowskiego klubu. Materiały tak spodobały się skautom i dyrektorowi sportowemu, Zdzisławowi Kapce, że Rumun został zaproszony na testy. Tam prawda ujrzała światło dzienne. Człapiący pomocnik stał się hitem internetu, ale... okres próbny w Wiśle wyszedł mu na dobre. Choć zawodnik szybko został pogoniony spod Wawelu, trafił do maltańskiej ekstraklasy, gdzie w barwach Rabat Ajax... został wybrany do jedenastki rundy całej ligi! Po nagraniu z meczu Wisły z Zawiszą Bydgoszcz trudno było się tego spodziewać.
Oproiescu w piłkę gra po dziś dzień. Po czterech klubach z Malty i jednym z Kuwejtu, na dobre osiadł we Włoszech. Jako boczny obrońca lub stoper Rumun występuje na poziomie Serie D. Choć zauważyć trzeba, że w ciągu sześciu lat w Italii zwiedził już dziesięć klubów. Jak na studenta-turystę, jakim był w czasach testów w Wiśle przystało.
2 - 0
Curacao
3 - 0
Malediwy
2 - 1
Kambodża
2 - 0
Makau
11:00
Białoruś
12:00
Sri Lanka
18:00
Timor Wschodni
12:30
Nepal
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.