| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Żyję chwilą, nie rozmyślam o transferach i cieszę się chwilą, pobytem w Legii. Wiem, że coraz więcej wnoszę do gry stołecznego klubu – przyznaje w rozmowie z TVPSPORT.PL Maciej Rosołek, napastnik wicemistrzów Polski. Warszawianie zakończą sezon spotkaniem ze Śląskiem Wrocław. Transmisja rywalizacji w TVP Sport.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Maciej Rosołek to piłkarz najlepiej pasujący do meczów pełnych walki? Takie myśli można było mieć choćby po finale Pucharu Polski.
Maciej Rosołek: – Walka i utrzymanie piłki? Potrafię to. Dobrze wywiązuje się także w założeniach taktycznych, które zakładają wsparcie zespołu w zadaniach obronnych. Delikatnie ten opis ociera się o motyw defensywnego napastnika, a jednak moim głównym celem jest zdobywanie bramek. W juniorskich drużynach zawsze sporo strzelałem. Trafiałem też do siatki w pierwszej lidze, gdy na dobrą sprawę witałem się z seniorskim futbolem.
Nie jestem defensywnym napastnikiem i nie powinno się mnie tak postrzegać. Kiedy ktoś spojrzy na moje liczby, może czasem stwierdzić, że poradziłby sobie lepiej i zdobył więcej bramek. Wiele zależy jednak od moich zadań na boisku. Często dochodzę do sytuacji, czasami też brakowało szczęścia, choć wiadomo, że niektóre sytuacje powinienem wykończyć lepiej. Nikt nie sugeruje, że Szymon Włodarczyk skupia się na defensywie, choć strzelił dziewięć goli, a cztery były efektem rzutów karnych.
– Wywodzisz się z legijnej akademii, a jednak często mierzysz się z krytyką. Dość często zdarza się, że ”swoi” często mierzą się z gorzkimi słowami.
– Skupiam się na tym, że dochodzę do sytuacji i siłą rzeczy, chcę je zamieniać na bramki. Z każdym rokiem będzie lepiej. Potrafię strzelać gole i tak było już w drużynach młodzieżowych. Mam za sobą pierwszy pełen sezon w Legii, gdzie na ogół gram na docelowej pozycji. W przeszłości często byłem rzucany, występowałem choćby na skrzydle. Cieszę się, że w mojej grze widoczny jest rozwój. Mój wkład na boisku jest coraz większy. W przeszłości było tak, że zdarzało mi się strzelać, choć często tylko dokładałem nogę. Teraz potrafiłem wywalczyć karne, dołożyć asysty, choć cały czas mam w głowie cel, by bramek było więcej i więcej.
– Często analizujesz swoją grę?
– Lubię obejrzeć sobie wycinki spotkań, w których biorę udział. Czasami widzę, że tu powinienem podać w lewo, a nie w prawo, a w innej sytuacji dokonać jeszcze innego wyboru. To pozwala na uspokojenie głowy i pozwala na znalezienie pewnych odpowiedzi.
– Jedni doceniają, inni krytykują, ale nie wpływa to na odbiór piłkarskiego środowiska. Zimą mówiło się o zainteresowaniu ze strony klubów w MLS. Było coś na rzeczy?
– Nie wiem. Nie interesuje się za bardzo takimi rzeczami. Czy to było poważne? Nie zdaję sobie sprawy, o jaki zespół chodziło. Jestem graczem Legii i cieszę się, że jestem w tym klubie. Kibicuję Wojskowym od dziecka i żyję chwilą. Nie potrzebuje za wszelką cenę wybywać ze stolicy.
– Transfer jest mimo wszystko marzeniem czy jednak bliżej ci do myśli, że kolejny rok w Legii pomoże w rozwoju?
– Trudno powiedzieć. Wszystko zależy od miejsca. Uważam, że nie ma sensu rzucać się na głęboką wodę, lecz iść krok po kroku. Na pewno stawiałbym na klub, w którym mógł rywalizować. Inna sprawa, że inaczej rozmawialibyśmy, gdybym miał na koncie jeszcze więcej bramek. Mam na koncie sporo meczów w Legii. Zbliżam się do stu spotkań w barwach warszawskiej ekipy. Czasami z Polską żegnają się znacznie mniej doświadczeni zawodnicy. Wierzę, że mógłbym sobie poradzić poza Polską. Można mi dziś zarzucić niedostateczną liczbę goli. Gdyby było ich więcej, to pewnie mógłbym śmielej powiedzieć, że będzie dobrze w lidze zagranicznej.
– Może masz też w głowie myśl, że będziesz całe życie grał w Polsce?
– Wiele można mówić. Jeśli będziemy w kategorii marzeń, to mogę stwierdzić, że chciałbym grać w Realu Madryt. Duże grono zawodników marzy o zagranicznej lidze. Jednocześnie możemy spojrzeć na Artura Jędrzejczyka, który na jakiś czas wybrał się poza Polskę, a w naszym kraju osiągnął mnóstwo. Jego karierę mógłbym przekleić do swojej wręcz w ciemno. Fajnie byłoby spróbować innych rozgrywek, ale jeśli skończy się tylko na grze u nas, to też nie będę narzekał. W takim wypadku najchętniej myślałbym o Legii.
– A może przykładem dla ciebie powinien być Michał Kucharczyk? Obaj byliście rzucani po pozycjach i jesteście z klubów z okolic Warszawy.
– Nawet rozmawialiśmy o tym w gronie drużyny. Michał wiele zrobił dla Legii. Często na niego narzekano, krytykowano go, a strzelał wiele goli i miał mnóstwo asyst. Szybko się o tym zapomina. Jak w opinii przyjmie się, że ktoś nie jest idealny, to potem krytyki nie brakuje. Szanuję Kucharczyka za to, co dokonał w barwach tego klubu i na pewno narzekanie na niego nie jest słuszne.
– Legia ma za sobą wicemistrzostwo i Puchar Polski. Wszystko określano mianem sezonu przejściowego. Kolejne rozgrywki już takie nie będą. Celem będzie pierwsze miejsce w lidze.
– Kończymy sezon, w którym długo rywalizowaliśmy z Rakowem. Wyeliminowaliśmy się z wyścigu o tytuł na własne życzenie. Nie powinno nam się przytrafić choćby takie spotkanie jak z Miedzią Legnica. Jednocześnie takie ekipy, walcząc o utrzymanie, potrafią sprawić wiele kłopotów.
Nowy sezon? Będziemy mieli świeże głowy i nieco natchnienia w związku ze zdobyciem Pucharu Polski. Na pewno trochę zmieni się kształt zespołu, pojawią się nowi gracze. Choćby tacy, którzy wyróżniali się w lidze.
– Trzeba też odnotować, że w kolejnym sezonie w stołecznej drużynie będzie większa rywalizacja. Do Legii dołączy Marc Gual.
– Faktycznie obsada ataku będzie dość duża, ale na ogół jest tak, że ktoś pauzuje za kartki czy ma uraz. Rywalizacja będzie bardzo duża, ale nie boję się walki o miejsce w składzie. Od początku pobytu w pierwszym zespole mam wysokie ambicje. W tym sezonie wiele meczów zacząłem w podstawowym składzie. Nie mogę narzekać. Ostatnio usłyszałem od trenera, że jestem jednym z niewielu zawodników, którzy pojawili się na murawie we wszystkich spotkaniach. Czasami mowa była o kilku minutach, ale bywa, że i ten moment wystarczy na zrobienie czegoś pozytywnego.
– To wszystko zbuduje marzenie o awansie do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy?
– Lech Poznań pokazał w ostatnich miesiącach, że można rywalizować z zespołami mocniejszymi na papierze, a nawet z nimi wygrywać. Wierzę, że nas też stać na walkę w LKE.
– Kosta Runjaic pokazuje, że piłkarze pod jego wodzą potrafią się rozwijać?
– Kosta Runjaic firmuje ten sezon swoim nazwiskiem. Zbudował też sztab, który mocno pomaga drużynie i faktycznie wpływa na rozwój zawodników. Często mamy indywidualne segmenty pracy nad schematami gry w ataku. Są też elementy pracy nad wykończeniem akcji. To wszystko jest odpowiednio dostosowane do każdej formacji. Wielu piłkarzy pozytywnie zaskoczyło w tym sezonie.
– Na co sztab zwracał najwięcej uwag w twoim kontekście?
– Często dyskutowaliśmy o kwestii utrzymania piłki. Czasami należało grać na więcej kontaktów, a ja grałem na jeden lub na odwrót. Zbyt wiele było strat i nie potrafiłem tego odpowiednio zbilansować. Sądzę, że poczyniłem spory progres. Bramek jest mało, ale nie czułem ze strony sztabu presji, że piłka nie wpada do siatki. Nie sądzę, że trener Runjaic miał o to żal. Uśmiecham się lekko, ale mam trochę czasu, bo teraz napastnicy najwięcej strzelają po 30 roku życia.
– Wspomnijmy jeszcze szerzej o największym sukcesie Legii w tym sezonie… Impreza po Pucharze Polski była długa?
– Kaca nie było. Poświętowaliśmy trochę we własnym gronie w klubie. Można było cieszyć się ze zdobycia Pucharu Polski, ale nie można było przesadzić, bo to nie był koniec sezonu. Wciąż czekało nas kilka meczów.
– Puchar Polski był ulgą pod hasłem: cel zrealizowany?
– Przed finałem Pucharu Polski stawało się jasne, że nie mamy już większych szans na mistrzostwo kraju. Każdy chciał jednak zdobyć trofeum i nie zakończyć sezonu z pustymi rękoma. Legia miała za sobą przerwę związaną z triumfem na PGE Narodowym. Byliśmy zmotywowani i chcieliśmy pokrzyżował plany ekipie z Częstochowie, która nie była w stanie zdobyć dubletu.
Potraciliśmy sporo punktów przed finałem i… bardzo chcieliśmy zdobyć Puchar Polski. Gdyby się nie udało… zostalibyśmy ”przegrywami” sezonu. Nie mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której Legia zostanie z niczym.
– Czerwona kartka Yuriego Ribeiro nie wprowadziła niepewności?
– Na pewno wszyscy wzajemnie spojrzeli na siebie na ławce rezerwowych. Dostrzegalne były grobowe miny. Sędzia początkowo puścił grę, choć pierwszym odczuciem była myśl o czerwonej kartce. Wiadomo, że przewijały się różne myśli. Także te, w których wygrana ucieka. Zjednoczyliśmy się jednak, doprowadziliśmy do rzutów karnych i pokazaliśmy, że mamy mocniejszą psychikę od Rakowa. Nie wiem z czego to wynikało, ale czułem przed spotkaniem, że zdobędziemy puchar.
Finał Pucharu Polski dodatkowo podkręcił na rywalizację Legii i Rakowa na kolejne miesiące?
– Ławka Rakowa zaczęła mocno wyskakiwać po sytuacji związanej z czerwoną kartką. Potem awantur było coraz więcej i wszystko ruszyło. Mimo wszystko staraliśmy się podchodzić do tego meczu z klasą, z rozsądkiem. To spotkanie było dość wyjątkowe, bo byłem na stadionie po raz pierwszy i już przed meczem wrażenie było całkiem przyjemne. Od razu była myśl, że na takim obiekcie każdy czuje się jak lepszy piłkarz, futbolówka jakby mniej odskakiwała. Do tego dochodzi istna gęsia skórka i spora motywacja.
Awantury w trakcie meczu podbijały emocje. Wygrana po meczu była zwiększona dzięki temu, że miało się myśl o utarciu nosa przeciwnikom. Każdy z nas był mocno zadowolony oraz dumny, że zdobyliśmy trofeum. Droga w Pucharze Polski była trudna. W niektórych momentach trzeba było przepychać spotkania kolanem. Pojawiały się dogrywki, serie rzutów karnych. Spokojnie było tylko z Wisłą Płock oraz Lechią Zielona Góra.
–––
Legia rozegra ostatni mecz w sezonie w sobotę (27.05) o godzinie 17:30. Wszystkie spotkania 34. kolejki PKO Ekstraklasy odbędą się o tej samej porze. Konfrontację warszawskiej ekipy ze Śląskiem Wrocław będzie można obejrzeć na antenie TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej oraz poprzez Smart TV.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom