Podczas niedzielnego meczu Valencii z Realem Madryt kibice gospodarzy obrażali Viniciusa Juniora na tle rasistowskim. Skandal odbił się szerokim echem, a klub został ukarany. Częściowe zamknięcie stadionu Valencii zostało zredukowane z pięciu do trzech meczów
Brazylijczyk był obrażany od samego początku wizyty na Estadio Mestalla. Już po wyjściu z autokaru kibice gospodarzy ubliżali mu, nazywając go małpą i imitując zachowania tegoż zwierzęcia. Najgorsze wydarzyło się jednak w trakcie meczu. Vinicius nie wytrzymał i ruszył w kierunku agresorów. Uspokajali go koledzy z drużyny i po kilku minutach rozgrywka została wznowiona.
W końcówce spotkania "Vini" został jeszcze ukarany czerwoną kartką. Real odwołał się od tej decyzji, udowadniając, że sędzia podjął decyzję na podstawie niepełnych, stronniczych nagrań. Nie dostrzegł bowiem, że to Brazylijczyk został jako pierwszy zaatakowany przez piłkarza Valencii, który zaczął go dusić. Komisja Rozgrywek przychyliła się do wniosku i anulowała karę piłkarza Realu.
Jednocześnie Valencia została ukarana częściowym zamknięciem stadionu na pięć meczów oraz grzywną w wysokości 45 tys. euro. Klub zgłosił się do Hiszpańskiego Trybunału Administracyjnego, żeby kara zaczęła obowiązywać dopiero po niedzielnym meczu z Espanyolem, który może zadecydować o tym, kto spadnie do drugiej ligi.
Jednocześnie kara zamknięcia południowej trybuny im. Mario Kempesa została zredukowana do trzech meczów. Drużyna prowadzona przez Rubena Baraję wciąż nie zapewniła sobie utrzymania w lidze, mimo że do końca rozgrywek pozostały zaledwie dwie kolejki. Valencia jest na 13. miejscu, ale ma zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. W niedzielę zmierzy się z Espanyolem, od którego dzielą ją tylko dwa punkty. Tydzień później zagra natomiast z 6. w tabeli Realem Betis.