| Piłka nożna / Ekstraliga kobiet
Jeszcze jesienią 2017 roku Medyk Konin grał w Lidze Mistrzyń z Lyonem. Dziś, zaledwie sześć lat później, stoi na krawędzi przepaści. Przed ostatnią kolejką Orlen Ekstraligi jest poważnie zagrożony spadkiem. – Taka runda nam się jeszcze nie zdarzyła. Nie wiem, co o tym myśleć. A co dopiero, co mówić – słyszymy od bramkarki zasłużonego klubu, Oliwii Szymczak.
To nie był nagły, szokujący spadek ze szczytu w przepaść. Od 2017 roku Medyk regularnie obniżał loty. Dekadę temu o jego sile stanowił skład zbudowany w dużej mierze z ówczesnych kadrowiczek. Dziś większość reprezentantek trenuje na co dzień za granicą. A jeśli już decydują się na pozostanie w Polsce, wybierają kluby będące w czołówce nie tylko pod względem sportowym, ale i finansowym. Medyk przestał zaliczać się do obu grup.
Mimo to na półmetku sezonu niewiele wskazywało na to, że może zostać wmieszany w walkę o utrzymanie. Po rundzie jesiennej zajmował siódme miejsce, mając w dorobku jedenaście punktów. A jednak: w kolejnych miesiącach Pogoń Tczew i Orlen Gdańsk wykonały progres i uciekły od strefy spadkowej. A zespół z Konina w dziesięciu meczach zdobył zaledwie cztery punkty.
Utrzymanie Medykowi mogły zapewnić piłkarki Czarnych Sosnowiec, które w środę grały ze Sportisem Bydgoszcz. Po golu w doliczonym czasie gry zremisowały jednak 2:2. Bydgoszczanki uratowały tym samym nadzieje na pozostanie w Ekstralidze. Tracą do Medyka dwa punkty, a w ostatniej kolejce zmierzą się z ostatnim w tabeli Hydrotruckiem Radom. Zespół z Konina czeka natomiast bój z GKS Katowice, który musi wygrać, by zapewnić sobie mistrzostwo.
– Słowa "spadek" unikamy, jak to tylko możliwe. Żadna z nas nie myśli w kategoriach "co będzie, jeżeli". Musimy liczyć na siebie. Nie będziemy czekać na informacje o tym, co dzieje się w Radomiu. Same musimy wywalczyć sobie utrzymanie – mówi Szymczak w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Nastroje w szatni Medyka są bojowe i pełne nadziei. – Nasz jesienny mecz z GKS (Medyk przegrał na wyjeździe 1:2 - przyp. red.), czy sparingi z tą drużyną były wyrównane. Naprawdę grałyśmy w tych spotkaniach bardzo dobrze. Ogólnie z przeciwniczkami, które potrafią prowadzić grę, gra nam się lepiej. A Ekstraliga w ostatnim czasie tak się wyrównała, że wygrane drużyn nie będących faworytami nie są już rzadkością – dodaje bramkarka Medyka.
Przed decydującą batalią o utrzymanie porozmawialiśmy także z trenerem, a zarazem prezesem Medyka Konin, Romanem Jaszczakiem. O emocjach, walce o utrzymanie oraz o tym, co stanie się po ewentualnym spadku.
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL: – Nadchodzący weekend będzie najtrudniejszym w pańskiej karierze?
Roman Jaszczak, prezes i trener Medyka Konin: – Chyba tak. Nigdy nie byłem w sytuacji, w której Medyk bronił się przed spadkiem. To dla mnie bardzo stresujące. Trudno sobie z tym poradzić.
– Walka o utrzymanie wywołuje silniejsze emocje niż rywalizacja o mistrzostwo czy awans do Ligi Mistrzyń?
– Zdecydowanie. Gra o mistrzostwo wiąże się z pozytywnymi emocjami. Poza tym łatwiej zarządzać zespołem, który wygrywa. Natomiast dziś znajduję się w sytuacji, w której od siedmiu kolejek nie potrafimy wygrać meczu, mimo poczucia, że nie gramy źle. Nie potrafię zdiagnozować dlaczego tak się dzieje. Najłatwiej zrzucić wszystko na brak szczęścia, czy to w sytuacjach podbramkowych, których nie wykorzystujemy, czy do decyzji sędziowskich.
– Po rundzie jesiennej nic nie wskazywało na to, że będziecie drżeć o utrzymanie. Co się zmieniło?
– Nasza przewaga na półmetku nie była duża. Natomiast zastanawiające jest to, że jesienią byliśmy w stanie wywalczyć jedenaście punktów, a wiosną tylko cztery. Do tego przegraliśmy wiele spotkań z rzędu. Najbardziej bolały te jednobramkowe porażki, gdy do punktu brakowało tak niewiele. Nie wiem. Zajmuję się piłką od 50 lat i naprawdę nie wiem, co się zmieniło. Przede mną trudne zadanie.
– W decydującym meczu zagracie z GieKSą. Katowiczanki miały szanse, by już w ubiegły weekend zapewnić sobie mistrzostwo, ale niespodziewanie tego nie zrobiły. To kiepska informacja dla was, bo też wyjdą na murawę z myślą, że muszą wygrać.
– Odbieram to zupełnie inaczej. Gdyby GKS zapewnił sobie mistrzostwo, grałby już na luzie, a wtedy wszystko wychodzi. Natomiast gdy pojawia się presja, wszystko staje się trudniejsze. Tłumaczyliśmy to drużynie na zajęciach mentalnych, na analizach. W niedzielę presja będzie jednakowa dla obu zespołów, ale to i tak lepsza sytuacja od tej, gdy miałaby ciążyć tylko na nas.
– No właśnie: przecież piłkarki Medyka też wyjdą na murawę pod ogromną presją.
– Staramy się mimo wszystko wierzyć, że każda zła passa kiedyś się kończy. I nasza, mam nadzieję, zakończy się w niedzielę.
– Kilka dni temu Sportis Bydgoszcz grał z Czarnymi Sosnowiec. Już ten mecz mógł zapewnić wam utrzymanie. Była złość po tym, jak gol w ostatniej minucie utrzymał Sportis w grze?
– Absolutnie nie. Po tym meczu napisałem na grupie zespołowi, że nikt za nas tego nie zrobi. Nie możemy oglądać się ani na Bydgoszcz, ani na kogokolwiek innego. Sami musimy zdobyć ten brakujący punkt.
– Myśli pan o tym, co by się stało po ewentualnym spadku?
– Dla klubu i konińskich kibiców byłoby to wielkie nieszczęście. Natomiast ja jestem już chyba na takim etapie życia, w którym potrafię zrozumieć, że nie ma klubu, który by ciągle wygrywał. Tak jak nasza seria 23 sezonów z medalem z rzędu kiedyś się zakończyła, to po 30 sezonach nieprzerwanej gry w najwyższej klasie rozgrywkowej też może się skończyć.
W mojej głowie jestem gotowy na to, by spokojnie pracować w pierwszej lidze. Kiedyś po objęciu funkcji selekcjonera kadry narodowej usłyszałem, że jestem niespełniony, bo jako trener nie zdobyłem mistrzostwa Polski. Ale zapewniam, że teraz czuję się spełniony. Zdobyłem w polskiej piłce kobiecej wszystko, co było do zdobycia. I pełniłem wszystkie funkcje, które były do pełnienia. W przypadku spadku najbardziej szkoda będzie mi kibiców, zawodniczek i pracowników klubu.
– Można być więc pewnym, że Medyk będzie trwał dalej, nawet jeśli miałoby być to trwanie w pierwszej lidze?
– W pierwszej lidze mam nadzieję maksymalnie rok. A Medyk Konin będzie trwał przynajmniej tak długo, jak będzie żył Roman Jaszczak. Tę deklarację złożyłem sobie już dawno.
– Odchodząc od sytuacji w tabeli: nie ma pan wrażenia, że w ostatnim czasie piłka kobieca w Polsce znacznie przyspieszyła? Wiele klubów nagle wyprzedziło was w wielu aspektach.
– Mam zupełnie inną opinię: piłka nożna w Polsce nie przyspieszyła, a zwolniła. Kilka lat temu prezes Boniek stawiał przed kobiecą piłką ambitne zadania. I, żeby była jasność, w mojej opinii PZPN stworzył niezłe warunki do rozwoju naszych reprezentacji. Natomiast wciąż mamy duże braki w piłce klubowej. Nie będzie kontrowersyjne, gdy powiem, że klubowe sukcesy Polski na arenie międzynarodowej skończyły się na Medyku Konin. Kolejni mistrzowie Polski po Medyku nie byli w stanie przebrnąć eliminacji Ligi Mistrzyń.
Trenerzy reprezentacji już od jakiegoś czasu hołdują trendowi "najgorszy klub Europy lepszy od najlepszego w Polsce" i gorąco namawiają do wyjazdu za granicę. Od dawna uważają, że wyjazd polskich piłkarek na zachód przełoży się na sukces reprezentacji. Przez ostatnie kilka lat wyjechało kilkadziesiąt zawodniczek i póki co sukcesu nie ma. W mojej opinii to zły trend. Tylko mocne kluby Ekstraligi stworzą mocną reprezentację.
– Mocne kluby Ekstraligi musiałyby mocniej sięgnąć do kieszeni, żeby zatrzymać najzdolniejsze dziewczyny w Polsce. Są w stanie?
– Nasze piłkarki wyjeżdżały grać za 500 euro miesięcznie i pracowały w tygodniu. Znam takie sytuacje. To nie tak, że każdy klub na zachodzie dobrze płaci. Oczywiście, te lepsze tak. Ale w drużynach z dołu tabeli Bundesligi czy ligi francuskiej niekoniecznie da się zarobić duże pieniądze, podobnie jak we Włoszech. Uważam, że spora grupa wyjeżdżających kieruje się innymi niż kwestie finansowe - takim poczuciem, że tam zyskają większe szanse trafić do reprezentacji Polski. Chciałbym, żeby nasza piłka klubowa uzyskała taki poziom, żeby zostawały.
– Nawet idąc tym tropem: jeśli polska piłkarka zostaje w Ekstralidze, Medyk Konin nie jest dziś dla niej pierwszym wyborem, tak jak było jeszcze kilka lat temu.
– Wiąże się to z budżetem, a przez to miejscem w tabeli. Medyk Konin dysponuje w tej chwili budżetem około 2,5 czy 3-krotnie mniejszym od najlepszych klubów w Polsce. Reprezentantki Polski żądają 2,5 tysiąca euro, czyli przeszło 10 tysięcy złotych netto. Medyka po prostu na nie nie stać.
– Budżety tych najlepszych klubów w kraju z roku na rok rosną. Jak jest w przypadku Medyka?
– Dziś nasz budżet jest powiedzmy o około 30 procent mniejszy niż w 2017 roku, a przecież o szalejącej inflacji, cenach hoteli, zgrupowań, wynajmu mieszkań itd. wszyscy wiemy.
– Mniejszy?!
– Tak. Gdy Medyk zdobywał mistrzostwo Polski, dostawał za nie nagrodę w wysokości 60 tysięcy złotych. I to tylko dlatego, że delegatem na zjazd PZPN z ramienia kobiecej piłki był Roman Jaszczak, który o te pieniądze na zjazdach ciągle walczył. Za nasz ostatni Puchar Polski w 2019 roku otrzymaliśmy natomiast 35 tysięcy złotych. To już były znaczące sumy w budżecie. A proszę to sobie porównać z tym, co dzieje się dziś. Mistrz Polski dostaje 300 tysięcy złotych, zdobywca pucharu 400 tysięcy. Do tego nagrody z Champions League. Gdy my graliśmy tam ostatnio, mogliśmy liczyć co najwyżej na zwrot kosztów. Pod tym względem wiele się zmieniło.
– Ale nie to, że te nagrody byłyby ważnym punktem w budżecie?
– Oczywiście. 700 tysięcy złotych byłoby dla nas ogromnym zastrzykiem. Ale na takie pieniądze mogą liczyć tylko mistrz i zdobywca pucharu. To prowadzi do tego, że najlepsze kluby mają znacznie większe budżety od pozostałych.
– A jeśli chodzi o pomoc z miasta?
– Jest ogromna. Medyk Polomarket Konin nie istnieje bez miasta, które daje nam 60 procent budżetu. Poza tym mamy jeszcze zgodę na oddziały mistrzostwa sportowego i pomoc w klasach sportowych. Nasz klub funkcjonuje dzięki miastu i sponsorom.
– Ma pan obawy, że to finansowanie zmniejszy się w przypadku spadku?
– Mam nadzieję, że się nie zmniejszy. I nawet jeżeli przytrafi się nieszczęście, Medyk szybko powróci do elity. Ale nie dyskutujmy o tym teraz. Nie ma co zakładać porażki. Dopóki piłka w grze, wierzymy w ostateczne zwycięstwo.
– Więc przejdźmy do niedzieli: jaki plan na GKS?
– To chyba oczywiste, że nie mogę rozmawiać ani o strategii, ani o planie taktycznym na ten mecz. Powiem więc tylko, że celem jest wywalczenie minimum punktu.
– Poza tym, że najbardziej stresująca dla pana, będzie to zarazem najciekawsza niedziela w historii Ekstraligi?
– Nie zdarzyło się jeszcze, żeby trzy mecze w ostatniej kolejce decydowały i o podziale medali, i o tym kto spadnie. Z tej perspektywy uważam, że błędem było zmienianie regulaminu. Nie tylko w ostatniej kolejce, ale także w przedostatniej mecze powinny być rozgrywane o tej samej porze. Przełożenie spotkania Sportisu z Czarnymi było wobec nas troszkę nie fair.
– Nie fair?
– My też, podobnie jak Sportis, mieliśmy zawodniczkę na mistrzostwach Europy U17 i nie przyszło nam do głowy, żeby przekładać mecz. Te kilka dni dało pewną przewagę. Sportis mógł na przykład podleczyć kontuzjowane piłkarki. No ale pozostaje nam to zaakceptować. Wszystko toczyło się zgodnie z obowiązującymi na ten moment przepisami, więc nie wysyłaliśmy pism, nie protestowaliśmy. Po prostu trzeba rozważyć, czy ta zmiana regulaminu była odpowiednia. A póki co trzeba się skupić się na niedzielnym meczu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.