Ani jeden nominalny boczny obrońca, który znalazł się w kadrze na mecze z Czechami i Albanią, nie znalazł ponownego uznania w oczach Fernando Santosa. Na flankach defensywy w reprezentacji Polski szykuje się rewolucja. Czy Michał Karbownik, Robert Gumny i Tymoteusz Puchacz już zostali odpaleni na dobre? Co czeka Matty’ego Casha?
Arkadiusz Reca, Tomasz Kędziora i Bartosz Bereszyński – to trzech bocznych obrońców, którzy zostali powołani na zbliżające się mecze reprezentacji Polski z Niemcami i Mołdawią. Fernando Santos na zgrupowanie nie zaprosił aż czterech zawodników grających na tych pozycjach, którzy mieli okazję zaprezentować mu się w pierwszym tegorocznym okienku reprezentacyjnym. Poza składem znaleźli się Tymoteusz Puchacz, Robert Gumny, Michał Karbownik i Matty Cash. I o ile w przypadku tego ostatniego selekcjoner mówi, że powodem jest odczuwanie skutków kontuzji, o tyle trzej pierwsi zawodnicy po prostu trenera nie przekonali.
I widać było to już po meczu z Czechami, który na lewej stronie defensywy rozpoczął Karbownik, zaś na prawej Cash. Obaj byli zamieszani w utratę dwóch pierwszych goli. Co więcej, gracz Aston Villi chwilę później ze względu na uraz opuścił plac gry. Zastąpił go Gumny, który zagrał tak źle, że szansy w meczu z Albanią już nie dostał. Tak też było z lewym obrońcą Fortuny Duesseldorf. Gra tych zawodników tak nie spodobała się Fernando Santosowi, że ten w późniejszym wywiadzie stwierdził, że "Polska nie ma bocznych obrońców", są tylko zawodnicy, którzy na tej pozycji grają.
Dotyczyło to zwłaszcza lewej strony obrony – na której podczas meczu z Albanią testowany był... Jakub Kiwior. Nominalny stoper spisał się lepiej niż bardziej ofensywnie usposobieni koledzy, którzy mieli problem z tym co najważniejsze, a więc obroną. Wiele wskazuje na to, że podobnie będzie w meczu o punkty z Mołdawią. Wskazywałoby na to powołanie jeszcze trzech innych stoperów i tylko trzech nominalnych bocznych obrońców.
Na prawej stronie obrony z Albanią grał Przemysław Frankowski, który ewentualnie znów może pełnić taką rolę. Wydaje się jednak, że Santos woli defensywnie usposobionych graczy na bokach, co skłoni go do postawienia albo na Tomasza Kędziorę, albo na Bartosza Bereszyńskiego. Obaj jednak nie są zbyt ograni, bo odpowiednio w PAOK-u Saloniki i Napoli pełnili głównie funkcje rezerwowych. Kędziora po raz ostatni w kadrze zagrał jeszcze w 2021 roku, w przegranym 1:2 spotkaniu z Węgrami. To było za kadencji Paulo Sousy.
Opcją na lewą obronę jest Arkadiusz Reca, ale i to zawodnik, który pasuje do wypowiedzi Santosa o zawodnikach nie będących obrońcami, a grającymi z lewej strony defensywy. Niegdyś grał też tam Nicola Zalewski, ale on ma być rozpatrywany w roli skrzydłowego. Przebudowa boków obrony jest faktem. Można mówić tu o rewolucji, tylko czy przyniesie ona efekty? Niedobór pewniaków na tej pozycji jest uderzający. A przy nieobecności Matty’ego Casha jeszcze większy. Choć czy on też może myśleć o sobie w kategorii pewniaka do gry? U Santosa wcale nie jest to takie oczywiste.