Kiedy reprezentacja Polski siatkarek wyjeżdżała do Antalyi na pierwszy turniej Ligi Narodów 2023, nie brakowało sceptyków w temacie liczby potencjalnych wygranych biało-czerwonego zespołu. Drużyna Stefano Lavariniego skończyła jednak zmagania z czterema zwycięstwami i znów sprawia, że jej mecze ogląda się z wypiekami na twarzy.
Stefano Lavarini to zmiana mentalna. Siatkarki wiedzą, że mogę wygrywać
Kiedy Stefano Lavarini przychodził do reprezentacji Polski siatkarek, wiadomo było, że przed nim spore wyzwanie. Wydawało się, że od jakiegoś czasu zespół stał w miejscu i nie wiedział, jak zrobić kolejny krok do przodu. Choć Włocha nie traktowano jak cudotwórcy, który od razu spowoduje, że biało-czerwone zacząć grać siatkówkę na najwyższym, europejskim poziomie, to mimo to wyniki Ligi Narodów 2022 wzbudziły kilka znaków zapytania. Zespół skończył rozgrywki na trzynastym miejscu z czterema wygranymi i solidnym "gongiem" od Chinek, które w pierwszym secie meczu wygranego przez siebie 3:0 pokonały rywalki 25:8.
Kilka dni pracy z zespołem, które Lavarini miał przed Ligą Narodów 2022, nie wystarczyło. Na dotarcie potrzeba było nieco więcej czasu. Po VNL do składu wróciła Magdalena Stysiak, dziewczyny zgrały się z Joanną Wołosz i doszły do ćwierćfinału mistrzostw świata, przegrywając w nim w tie-breaku z przyszłymi złotymi medalistkami z Serbii. Jeden z najpiękniejszych meczów polskiej żeńskiej siatkówki od dwudziestu lat był zwieńczeniem sezonu i zapowiedzią, że możliwe, że wkrótce przyjdzie zbierać jeszcze milsze owoce. Rok po Lidze Narodów 2022, w kolejnej edycji turnieju, jego pierwszą odsłonę reprezentacja Polski siatkarek zakończyła z kompletem zwycięstw, w tym nad Włoszkami i Serbią.
Przed meczem z Serbią Monika Fedusio powiedziała coś, co powinno utkwić w pamięci każdemu kibicowi siatkówki. – Myślę, że ten zespół jest w naszym zasięgu. Jeśli skupimy się na naszej grze, nie będziemy robić błędów, tracić kilku punktów z rzędu, to jesteśmy w stanie nawet nie powalczyć, ale i zwyciężyć. Jestem dobrej myśli i bardzo optymistycznie nastawiona – powiedziała. Zapytania o pracę mentalną Stefano Lavariniego, odparła, że jej skala była bardzo duża. – Tak, ten aspekt również poszedł do przodu. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej – dodała przyjmująca.
Kiedyś, dla kontrastu, przy takich meczach mówiono, że zespół z Serbii czy inny topowy jest bardzo trudny "do przejścia". Teraz narracja jest kompletnie inna.
Reprezentacja Polski siatkarek ma umiejętność kreowania nowych liderek
W poprzednim sezonie niewiele było meczów, w których reprezentacja Polski siatkarek musiała radzić sobie Joanny Wołosz. Pierwsza część Ligi Narodów upłynęła biało-czerwonym jednak bez liderki rozegrania, która leczy uraz. Nie wiadomo, kiedy wróci do gry.
Jej miejsce zajęła więc dotychczasowa zmienniczka – Katarzyna Wenerska. 30-letnia siatkarka Developresu Bella Dolina Rzeszów chwilę temu sięgnęła z klubem po srebrny medal Tauron Ligi. Nie miała wiele czasu na zgranie z kadrowiczkami, ale mimo to zdała egzamin. Lavarini konsekwentnie kreował ją na podstawową zawodniczkę.
Jak radziła sobie w Antalyi? Naturalne jest, że najwięcej piłek w ofensywnie dostawała od niej atakująca, w tym przypadku Magdalena Stysiak. Bywało to nawet 50 ataków na pięciosetowy mecz. Równomiernie w starciu z Kanadą obciążona była jednak Olivia Różański, która atakowała 46 razy. Wenerska nie zapominała również o środkowych. Przykład? 16 ataków Różański w spotkaniu z Tajlandią, 12 Magdaleny Jurczyk. Wniosek? Wenerska starała się kreować liderki w zależności od sytuacji na boisku, broniła się przed przewidywalnym graniem.
Cichą bohaterka polskiego składu była też Agnieszka Korneluk, która wiodła prym w blokach. 4 w meczu z Kanadą, 5 z Włochami i 7 z Serbią – tak wyglądał jej dorobek. Jak istotnym był elementem? Najlepiej świadczyła statystyka pierwszego seta starcia z podopiecznymi Giovanniego Guidettiego.
Zapomnieć nie można również o Marii Stenzel. Turniej w Antalyi po raz kolejny pokazał, jak wartościową zawodniczką jest nie tylko w przyjęciu, ale również w obronie.
Ligę Narodów w Antalyi po prostu grało się dobrze
Było to możliwe również dzięki organizatorom. Wielokrotnie wspominaliśmy o błędach, które ci zazwyczaj popełniają. Czasami brakowało wody, a czasami... papieru toaletowego. Niekiedy nie działała klimatyzacja. W Antalyi wszystko było jednak dopięte na ostatni guzik. Siatkarki mieszkały w niezwykle luksusowym hotelu z dostępem praktycznie do wszystkiego – łącznie z codziennymi występami artystycznymi, darmowymi słodkościami w kawiarni, boiskami do niemal każdego sportu, czterema basenami, spa, sauną i prywatną plażą. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Choć pogoda początkowo nie rozpieszczała, to po dwóch dniach deszczu w Antalyi wyszło słońce. To umożliwiło korzystanie z morza. Z tego, co wiemy, to właśnie w nim polskie siatkarki zasłużenie świętowały cztery wygrane w pierwszej części Ligi Narodów.
Z czego jeszcze zostanie zapamiętana Antalya? Na pewno z obecności zwierząt. Także w... hali.
A co dalej? Hong Kong, Suwon i optymizm
Polskim siatkarkom nie było dane wyspać się po zwycięstwie z Serbią. Już o 2:00 w nocy wyjeżdżały na lotnisko, by po 5:00 wsiąść do samolotu do Polski, którego lądowanie zaplanowano na 9:00. Co dalej? Siatkarski "maraton".
– Po podróży do Polski mamy trochę godzin na odpoczynek, ponieważ dziewczyny potrzebują się "wyłączyć". Później wracamy do pracy. Po tym jak dolecimy do Hong Kongu, będziemy w drodze przez trzy tygodnie. Nie wracamy bowiem do kraju pomiędzy turniejem w Hong Kongu i Korei. W tym długim okresie będziemy cały czas razem, dlatego dziewczyny potrzebują teraz trochę wolnego czasu. Po dwóch, trzech dniach przerwy wracamy jednak do pracy – zdradził Stefano Lavarini w TVP Sport.
W Hong Kongu Polki zmierzą się z Dominikaną, Turcją, Holandią i Chinami. Po turnieju w Antalyi nie da się nie spojrzeć na nadchodzące mecze inaczej niż pozytywnie. W końcu cztery pierwsze spotkania (i zwycięstwa) w Lidze Narodów przełożyły się na awans polskiej kadry w rankingu FIVB o dwie pozycje. A to dopiero początek.
Czytaj również:
– Agata Babicz wygrała sprawę apelacyjną z klubem. "Został złożony wniosek do komornika"
– Andrzej Wrona o Projekcie Warszawa: wydaje mi się, że sprawiliśmy, że Warszawa pokochała na nowo siatkówkę
– Polski produkt "przejął" statystyczną stronę siatkówki. To na nim pracuje się podczas Ligi Narodów