Energa Basket Liga: Śląsk Wrocław wygrał z Kingiem Szczecin i przedłużył finałową serię

Jakub Nizioł i Andrzej Mazurczak (fot. PAP)

Dawid Brilowski

Koszykarze Śląska Wrocław wciąż są w grze o obronę mistrzostwa Polski. W poniedziałkowy wieczór wygrali we własnej hali z Kingiem Szczecin 82:70 (14:15, 15:20, 24:12, 29:23). W serii do czterech zwycięstw przegrywają 2-3, a kolejne spotkanie rozegrają na wyjeździe.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Denver Nuggets krok od mistrzostwa! Świetny mecz w hali rywala [WIDEO]

Czytaj też

Koszykarze Denver Nuggets są blisko historycznego mistrzostwa (fot. Getty).

Denver Nuggets krok od mistrzostwa! Świetny mecz w hali rywala [WIDEO]

Tego nikt się nie spodziewał! ME bez Polaków

To już jest wyczyn. W historii Polskiej Ligi Koszykówki nie zdarzyło się nigdy, by przegrywający w finałowej serii 0-3 nie zakończył jej wynikiem 0-4 lub 1-4. Śląsk po trzech porażkach z Kingiem z rzędu powrócił do dyspozycji, jakiej można by oczekiwać od najlepszej ekipy sezonu zasadniczego.

Wygrana nie przyszła mu z łatwością. W pierwszej kwarcie obie drużyny nie grzeszyły skutecznością, szczególnie w rzutach z dystansu. Utrzymywało się minimalne prowadzenie Kinga, którego w ostatniej akcji o mało całkiem nie zniwelował Artsiom Parakhouski. Białorusin mądrze wszedł pod kosz i dał się sfaulować. Wykorzystał jednak tylko jeden rzut osobisty. Śląsk przegrywał więc 14:15.

Druga część spotkania początkowo układała się po myśli gospodarzy. Jakub Karolak rozpoczął ją rzutem "za trzy" (17:15), a po kilku minutach Śląsk prowadził 22:17. Od tego momentu zdarzył mu się jednak przestój, którego nie przerwał nawet czas na życzenie Ertugrula Erdogana. King punktował raz za razem. Dobrze spisywał się Filip Matczak, który zastąpił na parkiecie kontuzjowanego Kacpra Borowskiego. Szczecinianie odwrócili wynik i zyskali siedmiopunktowe prowadzenie (22:29). W ostatniej sekundzie nieskuteczność w rzutach z dystansu przełamał Bryce Brown. Choć King łącznie w pierwszej połowie trafił tylko jedną "trójkę" na trzynaście prób, mógł cieszyć się prowadzeniem 35:29.

Czytaj też: Polski Związek Koszykówki ma nowego sponsora strategicznego

Tuż po przerwie Śląsk przystąpił do ofensywy. Dwie "trójki" Karolaka i celny rzut Ivana Ramljaka sprawiły, że po niespełna dwóch minutach gry odrobił straty z nawiązką (37:35). Chwilę później ponownie Karolak trafił za trzy (40:37).

I mimo, że w tym elemencie gospodarze wyraźnie dominowali (King po trzech kwartach miał skuteczność z dystansu na poziomie 5 proc.), goście nie dali im odskoczyć ani na moment. Punktowali Brown i Alexander Hamilton, a mądre wejścia pod kosz Philipa Fayne'a, które przyniosło akcję "dwa plus jeden", dało nawet remis (47:47). Końcówka kwarty należała jednak do wrocławian. W ostatnich dwóch minutach kwarty zagrali równie dobrze, co w pierwszych. Wywalczyli sześć punktów z rzędu (53:47).

Czwartą kwartę koszykarze Śląska rozpoczęli jednak od strat, wykorzystanych bezlitośnie przez Browna i Fayne'a (53:51). Po kilkudziesięciu sekundach gospodarze wyszli jednak z letargu. Karolak w ważnym momencie ponownie trafił za trzy (64:58), a chwilę później Arkadiusz Miłoszewski prosił o czas, gdy jego drużyna miała już osiem punktów straty (66:58).

Ani ta, ani kolejna przerwa na żądanie szkoleniowca szczecińskiej drużyny nie pomogła. Śląsk wygrał 82:70, dzięki czemu przedłużył finałową serię. Przegrywa w niej 2-3. Kolejny mecz 15 czerwca w Szczecinie, ewentualny siódmy 18 czerwca we Wrocławiu.

Denver Nuggets krok od mistrzostwa! Świetny mecz w hali rywala [WIDEO]