W sobotę Szymon Marciniak sędziował najważniejszy klubowy mecz w Europie, a w środę podjął się sędziowania spotkania GKS-u Bełchatów z Sokołem Aleksandrów. Jak przekazał Sport.pl, przed rozpoczęciem IV-ligowego starcia sędzia odniósł się do sytuacji, przez którą UEFA mogła odebrać mu finał Ligi Mistrzów.
Mowa oczywiście o udziale Marciniaka w konferencji biznesowej "Everest", której jednym z współorganizatorów był polityk Konfederacji, Sławomir Mentzen. Po zgłoszeniu stowarzyszenia "Nigdy Więcej", które oskarżyło partię o reprezentowanie wartości dyskryminujące mniejszości, istniało realne zagrożenie, że UEFA odbierze arbitrowi prowadzenie spotkania między Manchesterem City i Interu. Polak w oficjalnym piśmie przeprosił, tłumacząc, że jego udział w konferencji nie miał na celu popierania żadnej partii politycznej.
– Niespodziewanie przerywam ciszę medialną, ale czas w końcu definitywnie załatwić tę sprawę. Proszę mi pokazać wypowiedź, w której precyzowano, że Szymon Marciniak wszystko wiedział i nie miał problemu z otoczką. Jeśli ktoś wypowiada takie słowa, on musi brać za nie odpowiedzialność, nie ja – powiedział Marciniak w spotkaniu z dziennikarzami, cytowany przez Sport.pl.
– Wiem, gdzie byłem. Byłem na spotkaniu biznesowym. Nie miało to nic wspólnego z polityką. Zawsze trzymałem się od niej z dala. Czy w ogóle w ostatnich latach ktoś wyliczył, ile razy byłem w hospicjum? Ile razy odwiedziłem szpitale, domy dziecka, zakłady karne? Nie – dodał.
Marciniak w zdecydowany sposób skomentował postawę osób, według których obecność arbitra na konferencji była niewłaściwa.
– Nauczyłem się już, że życie nie zawsze jest fair. Tam, gdzie byłem, nie zrobiłem nic złego. Ci, którzy podejrzewają, że było inaczej, są małymi ludźmi bez honoru i ambicji. Szkoda mi już więcej czasu na wypowiadanie się o tego typu osobach i sytuacjach. Otaczam się pozytywnymi i dobrymi ludźmi i tak pozostanie – skwitował.
Sędzia wraz ze swoimi asystentami świetnie spisał się podczas sobotniego finału. Ekipa Marciniaka przeszła do historii, otrzymując szansę poprowadzenie kluczowego meczu Ligi Mistrzów sześć miesięcy po udziale w finale mistrzostw świata.