{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Fortuna 1. Liga. Właściciel Arki Gdynia, Michał Kołakowski nie zamierza ustąpić. "Moje akcje nie są na sprzedaż"
Paweł Smoliński /
Temperatura w gabinetach Stadionu Miejskiego w Gdyni sięga zenitu. Decyzja o zawieszeniu finansowania Arki przez władze miejskie dolała tylko oliwy do ognia. Wcześniej na podobny krok zdecydowali się bowiem główni sponsorzy klubu. Mniejszościowi akcjonariusze otwarcie skrytykowali za to właściciela, zarzucając mu nawet działanie na szkodę spółki. Michał Kołakowski postanowił odnieść się do wszystkich kwestii w oficjalnym oświadczeniu.
CZYTAJ TEŻ: Rozłam w Arce. "Nie zgadzamy się na kierowanie klubem z tylnego fotela"
Czytaj też:

1. liga. Wisła Kraków nie zmieni właściciela
Prezes zarządu żółto-niebieskich pierwsze słowa skierował do kibiców. Przeprosił ich za nieudany sezon 2022/23, po którym Arka pozostała w Fortuna 1. Lidze. W dalszej części oświadczenia odniósł się do stawianych mu zarzutów, przedstawiając przy tym swój punkt widzenia.
Podkreślił, że za jego rządów Arka zwiększyła wpływy z umów sponsorskich, a on sam dofinansował budżet klubu kwotą 1,5 miliona złotych. Kolejne dwa miliony zapewnił za to dzięki korzystnym pożyczkom.
Wyjaśnił również, że – pomimo bliskich powiązań z agencją jego ojca, Jarosława Kołakowskiego – klub wypłacał drugie najniższe prowizje menedżerskie w lidze. Kołakowski Football Management (KFM) za transakcje z udziałem reprezentowanych przez nią piłkarzy nie dostała za to nawet złotówki.
Wynagrodzenia nie pobierać mieli także członkowie zarządu Arki, którzy – według słów zawartych w oświadczeniu – budżet spółki stawiali na pierwszym miejscu. Dzięki temu sytuacja finansowa klubu miała ulec znacznej poprawie w stosunku do rządów poprzedniego właściciela – Dominika Midaka.
Michał Kołakowski odniósł się też do słów mniejszościowych akcjonariuszy i sponsorów, którzy zarzucili władzom klubu intencjonalne zaprzepaszczenie awansu do PKO Ekstraklasy. "Trudno o mniej logiczną teorię spiskową. By ukazać jej absurd, wystarczy wspomnieć, że przychody z gry w Ekstraklasie (m.in. z tytułu praw telewizyjnych) są nawet kilkunastokrotnie wyższe. Zawodnicy oraz sztab trenerski posiadali zarówno drużynowe, jak i indywidualne premie za awans, które osiągnęłyby kwotę ponad 2 mln zł" – napisał.
Zapewnił także, że – wbrew zarzutom środowisk skupionych wokół klubu – Arka stawiała na młodzież. "Jako jedyny klub w pierwszej lidze w sezonie 2022/23 – posiadała drużynę rezerw oraz dwie najstarsze drużyny juniorów w CLJ (U19 i U17)" – wyjaśnił, dodając przy tym, że w klubie nie brakowało osób związanych z regionem.
Pomimo tego przyznał się do zaniedbań przy konstruowaniu kadry, a także do popełnienia błędu przy zatrudnieniu trenera. Zapewnił jednak o przedłużeniu kontraktów z wszystkimi kluczowymi piłkarzami i zgłosił pełną gotowość do walki o awans do PKO Ekstraklasy.
"Zapewniam, że moje intencje, cele i wizje są takie, jak Wasze. Będę dążył do zjednoczonej Arki, z której wszyscy będziemy dumni. Chcę budować Klub szanujący swoją tożsamość i historię oraz tworzyć solidne fundamenty pod żółto-niebieską przyszłość, która przynosić będzie kolejne sukcesy" – oświadczył.
"Trzy lata temu przyjechałem do Gdyni nie po krótkoterminowy zysk, lecz aby wprowadzić Arkę na wyższy poziom organizacyjny, finansowy i przede wszystkim sportowy. W dwóch pierwszych dziedzinach zdążyliśmy już osiągnąć wyraźne efekty, czas by w ślad za nimi poszły również sukcesy sportowe. Ten cel będzie mi przyświecał i dlatego jeszcze raz wyraźnie deklaruję, że moje akcje Arki Gdynia SA nie są na sprzedaż" – podkreślił stanowczo, ucinając temat potencjalnej sprzedaży klubu jednemu z mniejszościowych właścicieli – Marcinowi Gruchale.
"Jestem świadomy, że nie wszystko w ostatnich trzech latach udało się zrobić, jak należy. Popełniłem błędy, których żałuję i z których wyciągam wnioski. O tym wszystkim zamierzam w najbliższych dniach i tygodniach rozmawiać z ludźmi związanymi z Arką. Obecna sytuacja z pewnością nie jest łatwa i wymaga konkretnych działań, dlatego już dziś spotykam się z mniejszościowymi akcjonariuszami Klubu oraz – ponownie – z przedstawicielami Stowarzyszenia Kibiców Gdyńskiej Arki. W niedalekiej przyszłości planuję również odpowiedzieć na pytania pozostałych Kibiców podczas otwartego spotkania. Wierzę, że dzięki dialogowi uda się wypracować wspólne cele na najbliższy sezon oraz kolejne lata i już wkrótce – jak napisał prezydent Wojciech Szczurek – będziemy mogli skupić się wyłącznie na sportowych emocjach" – zakończył, wyciągając przy tym dłoń do prezydenta miasta.