| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W bardzo słabym stylu z PKO Ekstraklasy spadła Lechia Gdańsk. Piłkarz tego zespołu, Kristers Tobers, w rozmowie z łotewskimi mediami podzielił się historiami, które przedstawiły nadmorski klub w jeszcze gorszym świetle.
Jeszcze zeszłego lata gdańszczanie rywalizowali w eliminacjach Ligi Konferencji, a już niecały rok później pożegnali się z PKO Ekstraklasą. Kolejni szkoleniowcy nie potrafili uporządkować sytuacji, w efekcie czego zespół rozpocznie nowy sezon w Fortuna 1. Lidze.
Nic więc dziwnego, że ostatnie tygodnie były w gdańskim klubie bardzo gorące. Wściekli kibice dali temu wyraz chociażby w spotkaniu ostatniej kolejki z Piastem w Gliwicach. Wrzucili na murawę race, przez co doprowadzili do przedwczesnego zakończenia meczu. Ich ekipa została za to ukarana walkowerem.
Przebywający na zgrupowaniu reprezentacji Łotwy piłkarz gdańszczan, Kristers Tobers, w rozmowie z mediami ze swojego kraju opowiedział o wszystkim ze swojej perspektywy. – W ostatnich tygodniach zarówno na treningi jak i mecze przygotowane były specjalne policyjne autobusy. Nad głowami latały nam helikoptery policji. Ze stadionu wychodziliśmy wyjściami ewakuacyjnymi i nie zatrzymywaliśmy się po drodze, aby nie dopadli nas chuligani. Ale nic nam nie zrobiono – przedstawił piłkarz cytowany przez sportacentrs.com.
– Klub nie chce wywiązać się z warunków kontraktu. Zasługuję na całą pensję – dodał na koniec.
Tobers występuje w Lechii od 2020 roku. Jego umowa wygasa 30 czerwca i nie zostanie przedłużona.