{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Fabio Capello, pragmatyk o odmiennych obliczach

Fabio Capello grał w trzech wielkich klubach Serie A. Trenował go też pewien argentyński wizjoner. Włoch nie mógł więc zostać złym szkoleniowcem. A jednak, gdy przejmował schedę po Arrigo Sacchim w Milanie słyszał kpiny: będzie tylko marionetką Berlusconiego. Wkrótce złośliwym zrzedły miny.
Wyjątkowy hat-trick. Polski klub zaliczył... trzy awanse
SPAL, Roma, Juventus i Milan – w tych drużynach grał. A zaczynał karierę piłkarską w połowie lat 60. W kontekście późniejszych losów Capello-trenera ważny był z pewnością czas spędzony w Rzymie. Właśnie tam trenował pod czujnym okiem Helenio Herrery. Argentyńczyka, twórcy catenaccio, którzy przeszedł do historii futbolu i ukształtował w dużej mierze dzisiejszego solenizanta (Capello kończy 77 lat).
W cieniu Sacchiego
Gdy przypominamy sobie początki kariery trenerskiej, to od razu łatwo można zauważyć, że został rzucony na głęboką wodę. 45-letni facet był wprawdzie w sztabie szkoleniowym Milanu przez kilka lat, ale pracował spokojnie, w cieniu Sacchiego, który w piłkę w ogóle nie grał. Pewnie dlatego często pytał retorycznie: "czy żeby być dżokejem, trzeba wcześniej być koniem".
Sacchi uchodził za rewolucjonistę taktycznego. Jego pomysły to libero (dodatkowy obrońca za dwoma stoperami), 4-4-2 z kryciem strefowym, ofensywna gra, ale też przedkładanie interesu drużyny nad indywidualne popisy.
Miał być potakiwaczem
Chociaż w latach 1989-1991 Milan dwa razy triumfował w Pucharze Europy, to nie potrafił zdobyć mistrzostwa. Silvio Berlusconi wykorzystał więc pretekst, by zwolnić Sacchiego, który miał silną osobowość i nie zamierzał ustępować właścicielowi znanemu również z trudnego charakteru.
Gdy Capello został ogłoszony trenerem, to nie brakowało głosów, że to będzie potakiwacz, wykonujący polecenia Berlusconiego i słuchający rad Marco van Bastena, którego relacje z Sacchim były pod koniec chłodne. W mediach było wiele krytycznych uwag pod adresem Berlusconiego, wszak zdaniem dziennikarzy nie akceptował, że senior Arigo nie zawsze chciał robić to, czego oczekiwał boss. "Van Basten do przedszkola". Taki transparent pojawił się na San Siro, gdy Milan grał ostatni raz z Sacchim.
Rekord na starcie
Capello nie był jednak trenerem malowanym. Jego poprzednik pożegnał się w sezonie 1990/1991 remisem. Okazało się, że to był początek passy 58 ligowych spotkań Milanu bez porażki. Tak udanie niedoświadczony następca zaczął samodzielną pracę trenerską! W najlepszych ligach Europy nikt tego ani nie przebił, ani nie powtórzył do dziś.
Był bardzo niedoceniany, choć uczył się futbolu przez lata, a kursy trenerskie i praca z młodzieżą niosą niebagatelne doświadczenia. Zdaniem wielu to było za mało. Skoro nie pracował przez dziesięć lat z okładem po zakończeniu kariery piłkarskiej w piłce seniorskiej (gwoli ścisłości miał nieistotny epizod w Milanie w 1987), to niektórzy wątpili w jego kompetencje.

Odstawiony Ancelotti
Trener Fabio Capello nie bał się wyborów personalnych po przyjściu do Milanu. Pracował wcześniej ze zdolną młodzieżą, w tym choćby z Paulo Maldinim, który dziś ma status legendy Milanu. Natomiast postawienie na Demetrio Albertiniego kosztem... Carlo Ancelottiego odbiło się szerokim echem. Młokos dostał szansę, a w odstawkę poszedł zasłużony zawodnik. Ancelotti odczuwał co prawda boleśnie upływ czasu, bo zmagał się z poważnymi kontuzjami. Nie sądził jednak, że jakiś 20-latek znajdzie się wyżej w hierarchii Capello.
Ancelotti, który obecnie jest dżentelmenem, uosobieniem spokoju i taktu, nie krył wtedy irytacji. Twierdził, że z Capello różnili się charakterologicznie. Wydawało mu się chwilami, że gra w... Monopol: idzie z boiska od razu na trybuny i nie przechodzi przez "start". Nie zatrzymuje się bowiem na ławce.
Ancelotti uważał, że Capello rozumie grę. Doceniał jego przygotowanie merytoryczne. Inną sprawa były wady. Widział w nim bufona, który nie dbał o komunikację w drużynie, bagatelizował znaczenie relacji interpersonalnych, a w Milanie prowadzonym przez niego, jak twierdził Ancelotti, nie było dyskusji o taktyce. Traktował bowiem wszystkich z góry.
Senior Fabio był przekonany o swojej racji, nie widział więc potrzeby konsultowania czegokolwiek z drużyną. Przed laty Ancelotti przywołał dla poparcia tej tezy osobliwą historię. Otóż Ruud Gullit powiesił kartonowego Capello na ścianie szatni w Milanello. "Cappello" to po włosku "kapelusz", więc kartonowy senior Fabio znalazł się na wieszaku na kapelusze, a stopy miał kilkanaście centymetrów nad ziemią.
Znaczenie van Bastena
Co ciekawe, pierwszy sezon Capello w Milanie był zaprzeczeniem tego, jaki miał odbiór. Uczeń Herrery, to zapewne pragmatyk, chłodny "wynikowiec", niedbający o piękno gry. A tu nic z tego się nie potwierdziło, bo Milan grał ofensywnie, a czasami może nawet beztrosko... 5:4 z Pescarą, 5:3 z Lazio, 7:3 z Fiorentiną. To musiał być wesoły futbol. Ale było też 5:0 z Napoli. Senior Fabio tym się różnił od poprzednika, że dawał swobodę piłkarzom ofensywnym. Nie musieli realizować schematów, mogli popuścić wodze fantazji i dzięki temu strzelali dużo goli.
To ultraofensywne nastawienie zmieniło się, gdy kontuzji doznał Marco van Basten w grudniu 1992, a zagrał jeszcze później kilka razy pod koniec sezonu. Capello rad nierad musiał zmienić taktykę i skupić się na żelaznej defensywie. Taką tezę postawił choćby John Foot w książce "Calcio. Historia włoskiego futbolu".
Znudzony Papin
Gdy w Milanie nie było już wielkiego pechowca z Holandii, to drużyna grała tak, jak zdaniem wielu miała grać od początku, z myślą o wyniku, bez uniesień.
Wymowne, że w sezonie 1993/1994 Milan był mistrzem, mimo że strzelił w rozgrywkach zaledwie 36 goli. Jean-Pierre Papin powiedział widzom narzekającym, by wyobrazili sobie, że są na jego miejscu. Wtedy jeszcze nudniejsza byłaby, według niego, gra w tej drużynie.
Rozbita Barcelona
Futbol to też gra paradoksów, więc w tym samym sezonie w finale Ligi Mistrzów Milan rozbił Barcelonę Johana Cruyffa 4:0. To był szok. Holender z Barcy nie myślał wtedy o taktyce, bo uważał, że nikt nie może pokonać jego drużyny. A Capello wymagał od piłkarzy Milanu agresywnego pressingu, by "zabiegać" zmęczonych sezonem rywali. Pierwszego gola strzelił Daniele Massaro, który odkupił winy za pudła podczas finału sprzed roku (wtedy Milan przegrał z Marsylią). To on przed meczem postarał się o autograf Cruyffa. Miał rację, bo po spotkaniu już by go nie dostał... Massaro i Savicevic, który był już prawie skreślony, imponowali w tym meczu żywotnością. A Koeman, Nadal i Guardiola nie nadążali...
Brawurowe wejście w pole karne Roberto Donadoniego pozwoliło Massaro zdobyć bramkę na 2:0. Podwyższył Savicevic, bo zabrał piłkę rywalowi i przelobował Zubizarettę, co zaimponowało nawet oschłemu zwykle Capello. Na 4:0 trafił Marcel Desailly, który rok wcześniej cieszył się z triumfu nad... Milanem będąc graczem Marsylii. Teraz to on, grając w pomocy, zatrzymywał kolejne akcje Barcelony, uczestniczył też często w rozegraniu, a złotym napisem na torcie był ten gol.
Capello przyznał w 2013, że tamta demolka w Atenach to najważniejszy sukces w jego karierze. Wtedy wrócił do sposobu gry z czasów van Bastena, Milan triumfował, a Christo Stoiczkow powiedział, że ten mecz oznaczał koniec słynnego Dream Teamu.
Dwa krótkie pobyty w Realu
Senior Fabio pracował w Milanie w latach 1991-1996. W sezonie 1996-1997 trafił do Realu Madryt. Zabrał do Hiszpanii Clarence’a Seedorfa i Roberto Carlosa, postarał się o wzmocnienia: Predraga Mijatovicia i Davora Sukera. Real zdobył mistrzostwo z Capello, choć poprzedni sezon zakończył dopiero na szóstym miejscu. Ale jakby w nagrodę za ten tytuł... zwolniono trenera. Podobno poróżnił się z prezesem klubu Lorenzo Sanzem. W sezonie 1997-1998 znowu pracował w Milanie.
Po 10 latach Włoch wrócił jednak na Santiago Bernabeu. Wtedy rządził tam Ramon Calderon, który zmienił politykę personalną. "Galaktyczni" Zidane oraz Beckham to był pomysł Florentino Pereza. A Capello tworzył drużynę pragmatyczną, sprowadził więc Fabio Cannavaro, co było znamienne. Ta drużyna miała być mocna w obronie, by zachować równowagę.
Real Capello był niezłomny, wsławił się częstym odrabianiem strat. Mecz z Espanyolem, kluczowy w walce o mistrzostwo, układał się źle, 3:1 prowadziła już drużyna z Barcelony. Ale Real wyrównał w drugiej połowie dość szybko na 3:3, a tuż przed ostatnim gwizdkiem trafił Gonzalo Higuain. Real zdobył mistrzostwo. Słynne Tamudazo, gol Raula Tamudo w derbach Barcelony i zwycięstwo drużyny Capello w meczu z Realem Saragossa to wyniki, które przybliżyły tytuł mistrzowski. No, ale Capello znowu odszedł po sezonie...
Historyczny sukces w Romie i afera w Turynie
Skupiamy się na Włoszech, więc trzeba było poświęcić dużo miejsca Milanowi, ale nie zapominajmy o innych klubach. Dał sobie radę w Romie (lata 1999-2004). Zdobył z nią ostatnie mistrzostwo w 2001.
W Juventusie (2004-2006) też był mistrzem, ale akurat wybuchła afera calciopoli. Zdobył dwa tytuły, które zostały odebrane Juve przez... korupcję. A to nie był koniec reperkusji, bo karna degradacja do Serie B oznaczała też koniec pracy Capello w Turynie.
Chciał wypożyczyć... Messiego
Będąc trenerem Juventusu rywalizował z Barceloną w meczu o Puchar Gampera. Leo Messi dołączył do pierwszej drużyny w lipcu 2005 roku, a sierpniu w meczu z Turynem już imponował (asystował przy golu). Wtedy triumfował Juventus (2:2, wygrana po rzutach karnych), jednak to Messi przyciągnął uwagę świata. A senior Fabio od razu chciał go... wypożyczyć na sezon.
Uznał, że może skorzysta ze znajomości z Frankiem Rijkaardem, ówczesnym trenerem Barcelony, którego przecież trenował w Milanie. Musiał obejść się jednak smakiem, ale słowa z konferencji po tamtym meczu zachowały się do dziś: – Nigdy nie widziałem piłkarza, który w takim wieku grałby tak w piłkę i z taką osobowością. Messi to wielki mistrz, z piłką przy nodze może robić, co chce.
Po latach wspominał, jak już po 25 minutach meczu podszedł do Franka Rijkaarda i poprosił go o wypożyczenie Messiego do Juventusu. Wiedział bowiem już o problemach biurokratycznych z Messim. Słyszał, że Argentyńczyk nie może rozpocząć sezonu w lidze hiszpańskiej, więc chętnie wziąłby go do Turynu. Trener Barcy odpowiedział mu, że w trzy-cztery miesiące wszystko uda się załatwić i Leo będzie mógł nadal grać w Barcelonie. Tak czy inaczej Capello nie mylił się w ocenie uznawanego przez wielu za gracza wszech czasów.
Zgubny zamordyzm w Anglii
W latach 2007-2012 prowadził reprezentację Anglię. To było złote pokolenie z Lampardem, Gerrardem i Rooneyem. Ale Włoch nie spełnił oczekiwań. Wybrał zamordyzm, piłkarze podczas mundialu w RPA w 2010 zostali odcięci od świata. Zero kontaktu z rodzinami, zakaz telefonów komórkowych i... używania pseudonimów to była metoda, która go zawiodła.
Selekcjoner odebrał też nieoczekiwanie opaskę kapitana Johnowi Terry'emu, który miał autorytet i to źle wpłynęło na morale zespołu. Narzucił im też katorżniczy trening po sezonie ligowym i... zawodnicy musieli chodzić po górach.
Pierwszy mundial w Afryce był dla Anglii policzkiem. Z trudem wyszli z grupy, a w 1/8 finału Niemcy nie pozostawili im złudzeń. Było 4:1 (nawet niesłusznie nieuznany gol Lamparda nie mógł być wymówką). Tabloidy nie szczędziły włoskiemu selekcjonerowi krytyki. Musiał odejść.
Porażka w Rosji i zamieszanie z pensją
W 2012 trafił do Rosji, by objąć reprezentację. Awansował z nią na mundial w Brazylii, ale nie udało się im wyjść z grupy. W eliminacjach do EURO 2016 też mu się nie wiodło, więc pożegnał się z rosyjską kadrą po trzech latach. A zakładano, że będzie selekcjonerem Rosji aż do finałów mistrzostw świata w tym kraju, czyli do 2018.
Ciekawym wątkiem było... wynagrodzenie Capello. Zarabiał bardzo dużo, więc w pewnym momencie zobowiązania wobec niego musiał regulować... oligarcha Aliszer Usmanow. To on zapłacił Włochowi aż 4,9 mln euro zaległej pensji. Uważał, że jest jednym z tych, którzy powinni to zrobić, bo był członkiem komitetu organizacyjnego rosyjskiego mundialu. Później Capello pracował już tylko w lidze chińskiej w sezonie 2017-2018.
Pragmatyk, który nigdy nie unikał ofensywnej gry, gdy tylko miał takie możliwości. W Milanie dawał radę, a przez pewien czas zadowalał nawet estetów. Uszczęśliwił też kibiców Romy, ale... to w Juventusie przytrafiła się afera. Umiał dobrze grać w piłkę, trenował też z powodzeniem, no i od razu dostrzegł talent Messiego. Tylko w piłce reprezentacyjnej nie podołał zadaniom...